Paterson to miasto, Paterson to główny bohater. Chciałoby się powiedzieć: zbieg okoliczności, tak jak to, że aktor, który gra kierowcę ma na nazwisko Driver. W świecie ukazanym przez Jarmuscha można się jednak zastanawiać, czy przypadek istnieje.
Najnowszy Film Jima Jarmuscha wydaje się dziełem charakterystycznym dla jego twórczości. Nieśpieszna narracja, ironia, dialogi i bohaterowie uchwyceni w pozornie nieistotnych sytuacjach. Wystarczy przypomnieć sobie Kawę i papierosy będące zbiorem tych elementów, czy późniejsze Broken Flowers czy Tylko kochankowie przeżyją.
A jednak Paterson to film, który pomimo tego, że posiada te wszystkie wymienione cechy, może przysporzyć nieco kłopotów. Choć wydaje się ukazywać po prostu tydzień z życia kierowcy autobusu…
Paterson to miasto , Paterson to główny bohater. Chciałoby się powiedzieć: zbieg okoliczności, tak jak to, że aktor który gra kierowce ma na nazwisko Driver. W świecie ukazanym przez Jarmuscha można się jednak zastanawiać czy przypadek istnieje. Codzienne życie bohatera naszpikowane jest ciągłymi aluzjami. Sprawiają one, że choć wydaje się, że przyglądamy się surowej materii życia, to przez mocny filtr autorski. Filtr ten ma odcień ironii, żartu, ale także pewnej wewnętrznej dramaturgii i tajemnicy.
Paterson każdego dnia budzi się w łóżku obok ukochanej Laury. Budzi się bez pomocy budzika, zawsze po godzinie 6, nakłada zegarek, całuje żonę, wstaje by zjeść płatki i wyruszyć do autobusowej zajezdni. Następnie kieruje autobusem, przysłuchuje się rozmowom pasażerów, wraca do domu, przed którym poprawia przechyloną skrzynkę na listy, wita się z żoną, wyprowadza psa na spacer, po drodze wpadając do lokalnego baru, by spędzić chwilę przy kuflu piwa , wpatrując się w ścianę sław miasta Paterson i wymieniając kilka zdań z znajomym barmanem. Tak przez kolejne 7 dni.
Jest jednak coś jeszcze . Notes, w którym zapisuje swoje wiersze, w przerwie na lunch i w zajezdni, czy w swoim małym sanktuarium, którym jest mały domowy składzik z biurkiem i książkami. Są także wydarzenia, małe wydarzenia, które sprawiają, że kolejne dni tygodnia, to jednak dni odmienne.
Wiersze zainspirowane szkołą nowojorską,to teksty proste, codzienne obserwacje, skupiające się na szczegółach otaczającego świata. Czasem zdaje się, że bliżej im do dziennika ujętego w ramy rytmu , niż poetyckiej metaforze. Nie ma w nich wielkich haseł i postulatów, zanurzone są w codzienności, jak sam Paterson. Przenika przez nie jednak także motyw miłości, refleksja nad czasem, który odkrywamy jako nowy wymiar, gdy stajemy się dorosłymi ludźmi. Może nawet trudno nazwać to refleksją, a samym dostrzeżeniem istnienia pewnych zjawisk, Czy za nim idzie coś więcej?
Czy tak szczegółowo skupiając się na swojej codzienności Paterson czyni swoje życie bardziej przemyślanym i głębszym? A może po prostu jest minimalistą, którego potrzeba pisania wierszy jest jak potrzeba porannego joggingu ? W innych sferach życia Paterson podlega nieubłaganym prawom codzienności, pełnej powtórzeń, tych samych rytualnych porannych schematów, słów i zachowań, niemal automatycznych.
Można jednak zadać pytanie, czy wszyscy nie ulegamy tym samym prawom?A poezja Patersona stanowi pewną próbę refleksji, zwracając uwagę na zjawiska, które uciekają nam w rytmie kolejnych tygodni.
W swojej poezji, ale także codziennych obserwacjach pasażerów miejskiego autobusu, w spotkaniach przy barze i w drodze do pracy, Paterson każe nam się skupić na codzienności, czyli właściwie zrobić to, od czego uciekamy przychodząc do kina. W tej szarej codzienności ,w której wydaje się nic nie zmieniać, w której nie zawsze wszystko wydaje się mieć swój sens, a życie czasem wydaje się poddane pełnemu przypadkowi , Paterson znajduje przestrzeń dla refleksji i spokój, którzy tworzy obraz świata , który ma swój porządek i sens. Choć w filmie Jarmuscha rozgrywa się to na bardzo subtelnym poziomie.
Bohater nie mówi o tym co czuje, jest typem introwertyka, osobą która znosi wszelkie małe niedogodności i okazuje wielką wyrozumiałość chociażby wobec swojej żony Laury. Nigdy nie narzeka, przygląda się innym, bardziej słuchając, niż mówiąc. To życie bohatera jest jednocześnie naznaczone pewnym zmaganiem z powtarzalnością każdego dnia. Muzyka wprowadza nas czasem w nastrój pewnego niepokoju, a przyspieszające wskazówki na zegarku bohatera, gdy kolejny raz wyjeżdża w miasto, sprawiają, że nieśpieszna atmosfera nie zmienia faktu , że czas i u Jarmuscha jest nieubłagany. Do tego dziwne wydarzenia , które przytrafiają się Patersonowi, przywołują na myśl wspomniane pytanie o istnienie przypadku. Gdy pierwszego dnia po przebudzeniu Paterson słyszy od Laury, że przyśniło się jej, że mają bliźniaki, bohater wszędzie spotyka je na swojej drodze. W autobusie, na ławce przy zajezdni, na ulicach.
Może to tylko ironiczna zabawa, tak jak wtedy, gdy Jarmusch odnosi się w jednej ze scen do Iggy Popa, który nie tylko grał w Kawie i papierosach ale także któremu poświęcił film dokumentalny, czy sceny w autobusie w którym występuje dwójka bohaterów z filmu Wesa Andersona? A jednak motyw dziwnych zbiegów okoliczności nie dotyczy tylko kwestii bliźniaków. Paterson na swojej drodze spotyka osoby, które przypominają mu o jego poezji. Dziewczynkę, która tak jak on, ma swój sekretny notes, w którym zapisuje wierze, bardzo podobne do tych, które pisze Paterson, która tak jak on bardzo lubi poetkę Emily Dickinson.
Jest japoński poeta, którego Paterson spotyka, gdy przeżywa swój mały , wielki kryzys. Tak jakby Patersonowi przeznaczone byłoby pisanie bez względu na okoliczności, a może właśnie ze względu na nie. Wielokrotnie Laura prosi go, by skopiował swoje teksty, by podzielił się nimi ze światem. Ale czy ten rozgłos i ambicje docenienia byłby mu potrzebne? Czy nie zmieniłyby go jako człowieka i czy to jest najważniejsze w twórczości?
Tę kwestię napędza jedno niepozorne zdjęcie przy łóżku bohatera. Zdjęcie Patersona w wojskowym mundurze. Ono jedno dowodzi jak łatwo można rozminąć się z intencjami twórcy. Gdy ukazane zostało dwukrotnie w czasie filmu, odbierałem je jako sugestie, że choć życie Patersona wydaje się bardzo zwyczajne, to jego przeszłość dowodzi, że jest cichym bohaterem, oraz jak trudno oceniać kogoś bez znajomości jego wcześniejszego życia. Można pomyśleć, że sam Paterson zmaga się wytrwale z codziennością , wypełnia służbę kierowcy autobusu jak żołnierz, który ma swoje obowiązki i który widzi w tym sens. W jednym z wywiadów Jarmusch mówił jednak, że chodziło mu o podkreślenie , że pomimo służby wojskowej, pewnej ideologii , bohater tak jak i aktor potrafił zostać sobą. Zdjęcie jest autentyczne, pochodzi z czasów ,gdy Adam Driver odbył służbę wojskową. Ten trzeci fakt każe spojrzeć jeszcze inaczej na ten motyw , ale także na cały film Jarmuscha. Także w kontekście przeznaczenia.
Driver przystąpił na ochotnika do piechoty morskiej po zamachach z 11 września, w wieku 17 lat. Dobrze odnalazł się wojskowej rzeczywistości , ale to co w niej odkrył to grupę ludzi, z którymi się zaprzyjaźnił i na których mógł polegać w trudnych sytuacjach. Jego służba została jednak przerwana przez wypadek. Driver nie wyruszył na Misję. Musiał na nowo odnaleźć się w rzeczywistości cywili, spróbował ponownie dostać się do szkoły aktorskiej , zastanawiając się jednocześnie jak na życie codzienne przełożyć swoje wojskowe doświadczenie. Poszukiwał znaczenia, jak przyznawał Driver „w wojsku wszystko ma znaczenie , wszystko co się robi jest związane z tradycją , albo ma praktyczny cel”.
To poczucie znaczenia, a więc sensu Driver próbował dostrzec także w samym aktorstwie. Dostrzegł związek między aktorstwem i wojskiem: wypełnianie pewnej misji- zadania, współpraca z ludźmi których wcześniej się nie znało, a którym trzeba zaufać, branie udziału w działaniu, którego jest się tylko częścią, które służy większej całości, gdzie musisz znać swoje miejsce, swoją rolę w zespole. Dostrzegając te podobieństwa, a także możliwość wyrażenia przez teatr uczuć, których żołnierze przeżywający różne traumatyczne doświadczenia, nie potrafili często wyrazić, Driver założył organizację, która skupiała się na odgrywaniu sztuk dla żołnierzy amerykańskich , objeżdżając wiele wojskowych baz.
Droga Drivera, droga Patersona. Przeplatają się w tym jednym zdjęciu i i uzupełniają. Bo Paterson to kierowca który jest poetą, kimś dla kogo przeznaczeniem jest pisanie wierszy, a bycie kierowcą, możliwość obserwacji ludzi, dzień w dzień odczuwanie czasu i świata w krótkich obserwacjach są ze sobą w związane. Można by się zastanowić , czy gdyby Paterson nie byłby kierowcą czy byłby poetą, a przynajmniej takim samym poetą. I tak samo Driver, żołnierz marines, który nie mógł spełnić w swoim odczuciu obowiązku nie jadąc na misje do Iraku, ktoś kto był żołnierzem i poznawał świat odmienny od codziennego świata cywili, mógł dostrzec te zależności w życiu codziennym i w świecie aktorskim. Zrobić coś czego nie zrobiły bez tej przerwanej służby.
Poza filmowa rzeczywistość, a jednak wpisująca się bardzo mocno w historię Patersona. Bez Adama Drivera ten film nie byłby już taki sam.
W pozornie nic nie znaczącej historii pojawia się więc kilka poważnych pytań: o czas, o codzienność, o twórczość, o istnienie przeznaczenia i o wartość rzeczy pozornie nieistotnych.
W jednej ze scen z La Strady Felliniego Gelsomina w odczuciu swojej bezwartościowości słyszy od swojego rozmówcy:
każda rzecz na tym świecie ma swoje przeznaczanie. Na przykład ten kamień. Nie wiem jaki jest pożytek z tego kamienia, ale na pewno pełni tu jakąś rolę. Inaczej nic nie miałoby sensu. Nawet gwiazdy.
Dla niektórych film Jarmuscha może być takim kamieniem. Historia kierowcy autobusu nie nieść za sobą większego znaczenia, a życie tytułowego bohatera może wydać się nawet pochwałą minimalizmu, życia pozbawionego ambicji. Gdy Paterson na swojej drodze spotyka japońskiego poetę, otrzymując od niego niezapisany zeszyt słyszy . „Czasem czysta kartka jest najlepszą możliwością”. Nowy dzień, nowe przebudzanie w swoim łóżku obok Laury, początek nowego tygodnia. W tej pozornej niezmienności każdy dzień jest nową szansą, dniem , w którym jednak pewne rzeczy tworzą budujące pouczcie stałości i sensu , dzięki któremu warto podnieść się z łóżka.
Piotr Krajski