82/83 – instrukcje obsługi

RUCH CZYSTYCH SERC (nr 82)

Ciotka historia na przestrzeni poprzedniego stulecia dobitnie uświadomiła nam różnice między katolikami i protestantami. Eugenika i czerpiący z jej etyki niemiecki narodowy socjalizm czy wyemancypowany od religijnych zakazów komunizm stanowią wystarczający dowód na to, że katolicyzm chroni od katastrof. Chrześcijaństwo zachodnie od pięciuset lat programuje etykę, kulturę, a nieuchronnie także i politykę regionu. Tworzą ją ludzie ukształtowani w określonym uniwersum. Stary Świat zbudowany na Platonie i Arystotelesie został przetworzony najpierw przez Augustyna i Tomasza, a następnie Lutra i jego kontynuatorów. Katolicy, co widać współ cześnie, przegrywają z protestantami na polu organizacji nowoczesnego państwa, elastycznie zmieniającego formę polityczną po wpływem wymogów chwili. Zarządzanie, kierowanie, koordynowanie, wydajność – to nie są katolickie zaklęcia. I chwała Panu! Może i mamy mniej efektywne państwa, może i mamy mniej kasy po kieszeniach, ale nie mamy ani purytanizmu, ani prohibicji, ani komór gazowych. Nawet nasi narodowcy są, generalnie rzecz biorąc, konserwatystami w klasie modernizmu, z rzadka i raczej na skutek młodzieńczości czepiającymi się bliźnich za to, kim są. Z protestantami bywa pod tym względem znacznie gorzej.

Dlatego kierujemy uwagę na USA, by poznać najdoskonalsze dziecko protestanckiego światopoglądu. Przetrwało ono burzę XX-wiecznych szaleństw (w zasadniczych momentach kierowali nim republikanie), wychodząc obronną ręką z doby politycznych ekstremizmów. Jednak to właśnie w Stanach Zjednoczonych leżą źródła wspomnianej eugeniki i również tam narodził się skrajnie rasistowski Ku Klux Klan. Ta straszna i jednocześnie groteskowa organizacja jest ściśle wkomponowana w amerykańską polityczność. 150 lat trwania to przecież porządny wynik, tyle nie zdołała uciułać nawet Liga Polskich Rodzin. Klan powstał bezpośrednio po wojnie secesyjnej i wywarł wpływ na kształtowanie Amerykanów jako narodu politycznego. Był radykalny, brutalny, aktywny w odmiennych momentach historii państwa, ale zawsze oddawał ducha białej, protestanckiej Ameryki. Nawiązywał do cech, z których protestanci nie powinni być dumni. Dziś, co cieszy, Ku Klux Klan jest jedynie szeregiem drobnych organizacji, pozbawionych dawnej akceptacji społecznej i wpływów politycznych. Jednak czy na pewno? Czy zwycięstwo wyborcze Donalda Trumpa, oparte na sympatiach białych protestantów, było wynikiem światowych tendencji? Czy lewicowy establishment, którego uosobieniem jest Hilary Clinton, po latach rządów Obamy po prostu zbrzydł Amerykanom? A może gdzieś w oddali płonie krzyż, a wokół niego gromadzą się postacie w białych kapturach?

DEUS VULT (nr 83)

O tym, że śmierć jest najpowszechniejszym na świecie zjawiskiem, nie ma sensu mówić. Truizm. O tym, że powinniśmy mieć jej świadomość – już prędzej. Natomiast o tym, że warto pamiętać o jej znaczeniu, nadawać jej to znaczenie i żyć z myślą o niej – mówić trzeba.

Ludzie średniowiecza, dążąc do śmierci, często zaniedbywali doczesność (duchowość tej epoki była zdumiewająca). Barok w swojej skłonności do przesady wydał na świat takie ekscesy jak ksiądz Józef Baka. Dziś okazuje się, że poezja po Oświęcimiu jest możliwa, ale czy jest ona mądrzejsza niż wcześniej, to kwestia sporna. O śmierci myśleć chcemy jak najmniej, odrzucając eschatologię i tanatologię niemal zupełnie. Trup jest przecież rzeczą powszechną. Stosy umarłych wysypują się z telewizorów zarówno podczas seansów filmowych, jak i serwisów informacyjnych. Nie robią na nas wrażenia, pisał o tym Herbert, ale mało kogo dzisiaj to obchodzi.

Traktujemy śmierć poważnie tylko na rodzinnych pogrzebach, ale po uroczystości wracamy do normy. Był, nie ma go, nic się nie zmieniło, świat jest taki, jak do tej pory, idziemy dalej. Gubimy istotę, źle to o nas świadczy.

Wyrok wydany na Sokratesa przygotował Europę na przyjście Chrystusa. Jego śmierć otworzyła nam zaś drogę do zbawienia. Traktujmy ją poważnie, żyjąc tak, byśmy nie marnowali Boskiej ofiary.

Nikt nie mógłby oddać napięcia między różem i plastikiem współczesności a świętością i powagą ostateczności lepiej niż Ada Karczmarczyk.

Sługa uniżony
Jerzy Kopański

NUMER MOŻNA KUPIĆ TUTAJ