Adam Podlewski Brunatne łapy, czyli: Czy Psi patrol jest serialem faszystowskim? [FRAGMENT]

Łapy, łapy, cztery łapy

„PAW Patrol” czyli „Psi patrol” to kanadyjski serial animowany stworzony przez Keitha Chapmana, twórcę, między innymi, Boba Budowniczego. Jest emitowany od 2013 r. w pasmach TVOKids i Nickelodeon w Ameryce Północnej i przez kilka stacji w Polsce; cykl został przetłumaczony i pełni zdubbingowany dla polskojęzycznej widowni. Dotychczas ukazało się siedem serii produkcji i mimo dyskusji fanów na temat niskiej  jakości nowszych odcinków, serial jest na ogół dobrze oceniany przez młodych widzów i doczekał się wiernej bazy fanów.

NAJNOWSZY NUMER DO KUPIENIA TUTAJ

Animacja przedstawia przygody grupy sympatycznych, mówiących psów, pracujących jako służby ratunkowe w fikcyjnym kanadyjskim mieście „Zatoka Przygód” na wybrzeżu Atlantyku. Owczarek Chase, dalmatyńczyk Marshall, buldog Rubble, kundel Rocky, labrador Zuma i cockapoo Skye pod wodzą młodego chłopca Rydera, w niemal każdym odcinku ratują Zatokę Przygód przed mniej lub bardziej dotkliwymi katastrofami. Mimo elementów wartkiej akcji serial wypełnia pogodna atmosfera i pozytywny przekaz o budujące treści dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym. Dlaczego więc został on uznany za dzieło propagujące…faszyzm? 

22 grudnia 2017, amerykańska dziennikarka Elissa Strauss (związana m.in. z CNN i New York Times), opublikowała artykuł pod tytułem „Dlaczego dzieci kochają ’faszystowskie’ kreskówki, takie jak ‘Psi Patrol’ i ‘Parowóz Tomek i jego przyjaciele’?” (Why kids love ‘fascist’ cartoons like ‘Paw Patrol’ and ‘Thomas the Tank Engine’). Bez powołania się na źródła inne niż komentarze w serwisie BuzzFeed, autorka nazwała serial „jaskrowo malowanym autorytaryzmem” i dostarczycielem złych wzorców relacji społecznych oraz płciowych. Na dziennikarkę spadła zemsta Internetu, niemal jednogłośnie wyśmiewającego absurdalne tezy zawarte w artykule. Z pewnością Strauss miesza w nim pojęcia, używając ich zgodnie z potocznym, pejoratywnym znaczeniem, niesłownikową definicją politologiczną. Faszyzm i narodowy socjalizm to dla niej semantyczni bliźniacy. Słowo „autorytarny” wydaje się używane w znaczeniu „totalitarny”, a oba te terminy, zważając na obecną w artykule krótką krytykę innego serialu, („Parowóz Tomek i jego przyjaciele”), kojarzą się autorce nierozłącznie z kolonializmem, definiowanym na marksistowską modłę kapitalizmem, seksizmem oraz „manichejską wizją polityki” (cokolwiek w rozumieniu dziennikarki ten termin miałby oznaczać). Czyli: cztery łapy – źle! Choć argumenty (lub ich brak) przytaczane przez Strauss wydają się co najmniej niewystarczające, lub po prostu absurdalne, nie można odmówić hipotezie dziennikarki pewnej wartości poznawczej. Chciałbym przyjrzeć się omawianemu serialowi (który w ostatnich latach często oglądam wraz z córką) i zadąć sobie pytanie: czy pod bombastyczną, radykalną i nieuargumentowaną główną tezą zawartą w tytule nieszczęsnego artykułu nie kryje się czasem ziarno prawdy?

Tysiącletnia Zatoka

Jeśli weźmiemy znaczeniową poprawkę na użycie przez amerykańską dziennikarkę bombastycznego słownictwa, możemy odszukać w „Psim patrolu” elementów „jaskrawego autorytaryzmu” pośród klasycznych cech opowieści dla dzieci. Nie da się ukryć, że na tle wielu innych seriali animowanych (zwłaszcza ich nowej „Queer wave”, w stylu „Steven Universe”, czy „Adventure Time”) „Psi patrol” wydaje się niezwykle tradycyjny. Promuje konserwatywne wartości, takie jak społeczny ład, szacunek wobec autorytetu, a nawet swoisty kult bohaterski wobec jednostek zaangażowanych w opiekę nad wspólnotą. Elementy, które można by (choć nie trzeba) uznać za wpływ poprawności politycznej (ukazanie figur władzy: dobrej pani burmistrz „Zatoki Przygód” i podstępnego, egotycznego, a także szowinistycznego burmistrza Humdingera z rywalizującego miasta, „Mglistej Osady”). Nie są one jednak zbyt liczne, a przy okazji są zbilansowane przez elementy bardziej tradycyjne (choćby postać kapitana Turbota, bardzo rzadkiego w obecnym imaginarium dziecięcym kompetentnego bohatera płci męskiej, który, pomimo że najczęściej zachowuje się niepoważnie, zawsze prezentuje budząca podziw wiedzę fachową). Przywódcą grupy ratunkowych piesków jest Ryder, ludzki bohater łączący cechy klasycznego młodzieżowego przywódcy wraz z figurą błazna. To, co Strauss nazwała „nieokiełznanym boskim syndromem”, jest po prostu nastoletnią brawurą i względnie realistycznym opisem charakterologicznym chłopca.

W świecie dzisiejszych mediów te nie tak przecież liczne, choć znaczące elementy tradycji dziecięcych bajek mogą zostać uznane za przykład „jaskrawo malowanego autorytaryzmu”. W tym przypadku cały wywód Strauss i jej anonimowych źródeł internetowych uznajemy za wykwit politpoprawnego myślenia oraz przykład zastosowania lewicowej nowomowy. Być może gdzieś pod powierzchnią tego artykułu kryje się jednak coś więcej? Wyrzućmy na chwilę z pamięci uproszenia, przeinaczenia i terminologiczne błędy dziennikarki, skupiając się na gołej tezie: „Psi patrol” zawiera elementy wizji świata charakterystycznej dla faszyzmu i narodowego socjalizmu w wydaniu niemieckim. Tak przedstawione zdanie można sfalsyfikować lub zweryfikować.

Triumf młodej woli

Najjaskrawsze analogie  systemów totalitarnych wobec serialu można dostrzec w trzech aspektach ich funkcjonowania, które można, w dużym uproszczeniu nazwać: wodzem, partią i technologią. Przyjrzyjmy się im w wydaniu historycznym.

Siła totalitarnej rewolucji praktycznie zawsze opierają się na ludziach (i jak niebawem zobaczymy: nie tylko ludziach) młodych. W historycznych przypadkach włoskiego faszyzmu i narodowego socjalizmu (ale podobnie rosyjskiego bolszewizmu, a zwłaszcza komunizmu chińskiego podczas Rewolucji Kulturalnej), widzimy systemy wzniesione oddolnym ruchem gniewnej młodzieży. W naszej rzeczywistości były to pokoleniowe kohorty, w znaczeniu, w jakim używa tego terminu Peter Loewenberg: pokolenie wychowane bez ojców, poległych na polach bitew Wielkiej Wojny. Historycy idei i socjologowie dostrzegają tu korelacje dwóch okoliczności: brak klasycznego wychowania w tradycyjnych zasadach oraz dążność do zastąpienia nieobecnego ojca figurą surowego, ale opiekuńczego wodza. I ten model działa, ale tylko „tu-i-teraz”. Mimo że Rzesza miała okazać się „tysiącletnia”, nie istniały w niej pewne drogi rozwoju międzypokoleniowego, harmonijnego ułożenia społeczeństwa, przyznającego różne funkcje obywatelom w różnym wieku. Nawet sukcesja władzy była tam zagadnieniem tak abstrakcyjnym, jak ewentualna starość i śmierć Wodza i jego świty. Zapewne na nasze szczęście, Trzecia Rzesza i włoskie państwo faszystowskie trwały zbyt krótko, aby odczuć konsekwencje końca owego „wiecznego teraz”.


NAJNOWSZY NUMER DO KUPIENIA TUTAJ