ANDRZEJ SIERADZKI: LEKCJA MINIONYCH DNI

Zbliżający się koniec roku jest okazją do spojrzenia wstecz. Przyglądanie się wydarzeniom, których byliśmy uczestnikami i podsumowywanie ich, jest ważnym elementem nauki, z której możemy czerpać w przyszłości. To, na co zwracamy uwagę, jest zależne od tego, co już wiemy oraz od tego, czego szukamy. Nie sposób z tak obfitego w przeróżne doświadczenia czasu opisać wszystko, co miało miejsce. Dlatego też, przyglądając się upływającym miesiącom, skupię się na trzech zasadniczych, przecinających się obszarach: pandemii, napięciom społecznym oraz sytuacji osobistej wielu z nas.

Pandemia

Głównym zjawiskiem, z jakim przyszło nam się zmierzyć tego roku, jest wciąż obecna pandemia koronawirusa. Zdaje się, że nie ma osoby, której by jej wystąpienie w jakiś sposób nie dotknęło. W większym czy mniejszym zakresie jej skutki odczuli wszyscy, w wielu różnych obszarach. Od przedsiębiorców, których biznesy stanęły pod znakiem zapytania, przez pracowników obawiających się redukcji zatrudnienia, aż po dzieci i nauczycieli muszących odnaleźć się w nowych formach edukacji. Jesteśmy w sytuacji, na którą tylko niewielu (jeśli ktokolwiek) było przygotowanych. Potrzeba znalezienia pracy lub dostosowania aktualnej wymaga zasobów, których wielu nie ma lub jest ich nieświadomych. Zaliczyć do nich można gotowość do podejmowania ryzyka, otwartość na nowe doświadczenia, wsparcie najbliższych, sieć kontaktów i relacji dotychczas budowanych. Ich brak znacząco utrudnia adaptację do nowych warunków. U wielu, szczególnie młodych ludzi, obecna sytuacja była pierwszym zetknięciem z poczuciem lęku dotyczącym realnej szansy utraty zdrowia, a nawet życia nie tylko swojego, ale także bliskich. Ciężko ignorować koszty poniesione w obszarze zdrowia psychicznego (zarówno obecne, jak i przyszłe), które dotknęły społeczeństwo – szczególnie w kontekście wciąż nierozwiązanej prawnej kwestii regulacji zawodu psychologa i psychoterapeuty oraz tragicznej kondycji polskich oddziałów psychiatrycznych.

Pandemiczna rzeczywistość pozwoliła na uwypuklenie zjawisk, o których istnieniu mieliśmy pojęcie, natomiast nie wszyscy zdawali sobie sprawę z ich zasięgu. Do wspomnianej nieciekawej sytuacji zdrowia psychicznego dodać można nakładające się na nią niespójne przekazy medialne. Brak wspólnej i jednolitej narracji dotyczącej przebiegu i postępowania w sytuacji zagrożenia skłania do poszukiwania w niekoniecznie merytorycznych źródłach. Niedostatecznie skoordynowane lub nacechowane interesem poszczególnych stronnictw informacje stały się bodźcem wzrostowym dla antynaukowych, a czasami wręcz niebezpiecznych poglądów i grup. Niepewność poznawcza i informacyjna sprzyja odczuwaniu lęku i zagubienia. Będąc poddanym silnej dezorientacji, społeczeństwo podatne jest na manipulację i pozostanie przedmiotem cudzych decyzji zamiast podmiotem własnych.

Napięcia społeczne

Na sytuację pandemiczną nałożyły się także mniej lub bardziej spodziewane wydarzenia w obszarze życia społecznego. W relatywnie krótkim czasie byliśmy świadkami sporów, a często wręcz otwartych konfliktów dotyczących m.in. sytuacji mniejszości seksualnych, obostrzeń i nakazów sanitarnych czy kwestii prawa aborcyjnego. Jeśli mimo panującego zagrożenia chorobowego masy ludzi, z każdej strony światopoglądowej areny, gotowe są wyjść na ulice i demonstrować, to świadczy to o tym, że w poczuciu wielu naruszone zostały wartości, dla których warto ryzykować. Nie chcąc wchodzić w słuszność poszczególnych decyzji rządzących, z pobieżnego nawet oglądu wyłania się obserwacja, że nastroje dalekie są od ufnego pokładania nadziei w rozwiązaniach systemowych. Konsekwencje upadku autorytetów w wielu dziedzinach budzą szereg reakcji, których skutki i przebieg mogą być trudne do określenia. Obudzona została dyskusja o sprawach fundamentalnych, która z racji swojej powagi odbyć się powinna; pytanie dotyczące czasu i formy jej poruszenia – pozostaje kwestią otwartą. Konieczność dialogu społecznego jest widoczna wszem i wobec. Skłócone grupy nie są w stanie wypracować kompromisu i dążyć do wzajemnego szacunku. Trzeba jednak przyznać, że warunki są trudne, czasu mało, a sprawy poważne. Rosnące napięcia nie ułatwiają słuchania, które w czasie dobiegającego zewsząd skandowania haseł – z tej czy innej strony – nabiera szczególnej wartości.

Sytuacja osobista i lokalna

Sytuacja pandemiczna i polityczno-społeczna była jednak dla większości tłem rzeczywistości doświadczanej w życiu prywatnym. Ci, którzy zmuszeni byli do zmiany miejsca pracy lub dostosowania jej do warunków domowych, w wielu przypadkach stanęli przed koniecznością zharmonizowania dwóch, dotychczas odległych, domen – pracy i domu. Praca z partnerem i dziećmi w jednym miejscu wymaga nierzadko skonfrontowania się z nowym obliczem znanych przecież osób. Choć zapewne dla wielu była to okazja do lepszego poznania się, nauczenia współpracy i wzajemnego poszanowania swojego czasu i obowiązków, to jednak należy zauważyć, że dla prawdopodobnie równie wielu mógł być to swego rodzaju szok. Zweryfikowanie więzi z najbliższymi niesie ze sobą ryzyko dowiedzenia się tego, czego się nie spodziewaliśmy (również o nas samych). Być może źródło naszej cierpliwości wysycha szybciej, niż nam się wydawało. Połączenie dwóch kontekstów sprawia, że z żadnego nigdy nie wychodzimy, jednocześnie do końca w nich nie będąc. W zamknięciu ciężko o efektywną i satysfakcjonującą pracę, a także zapewnienie sobie adekwatnej dawki odpoczynku.

Wielu z nas na własne oczy mogło zobaczyć, jak ważne są dobre relacje z najbliższym otoczeniem – w tym sąsiedzkie. Współodpowiedzialność za najstarszych, osoby przebywające na kwarantannie czy po prostu mieszkających obok ludzi zyskała na znaczeniu.

Podsumowanie

Sytuacje mogą być oceniane pod kątem zysków i strat. Niewątpliwie wszyscy coś straciliśmy. Niezrealizowane plany, okazje, na które czekaliśmy, wydarzenia w życiu bliskich. Jednocześnie coś zyskaliśmy. Wiedza o nas samych płynąca z doświadczania trudności jest jedną z najcenniejszych. Wchodzenie w role dla nas nowe pod przymusem sytuacji nie jest łatwe. Część chce się wycofać i popada w apatię czy lęk, a część musi brać odpowiedzialność za bliskich, siebie czy środowisko, w którym się znajduje. Skomplikowana sytuacja społeczna niekiedy budzi w nas poczucie opowiedzenia się po którejś ze stron, choć niekoniecznie czujemy, by którakolwiek naprawdę była nasza.

Historie, które znamy, te o działaniu świata, społeczeństwa i nas samych w niespokojnych czasach wyczerpują się, a jednocześnie aktualizują. Doświadczając trudnych i niejednoznacznych sytuacji, mamy okazję wprowadzić do nich nowe wątki i opowiedzieć sobie wszystko jeszcze raz. Być może z nowymi bohaterami, bardziej zróżnicowanym tłem i mniej oczywistą fabułą, ale może taka jest cena prawdziwie dobrej historii?