DIALOGI Z KSIĘDZEM PSYCHOLOGIEM (o opętaniach…) [fragment nr 87]

 

Ks. dr Stanisław Radoń  – psychoterapeuta, pracownik naukowy Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II. W swoich badaniach zajmuje się zagadnieniem medytacji i doświadczeń mistycznych. Jest autorem pierwszej polskiej książki naukowej o uważności Czy medytacja naprawdę działa? Ks. Radoń był jednym z bohaterów filmu dokumentalnego Walka z szatanem [2015] (reż. Konrad Szołajski) dotyczącego zjawiska opętań oraz egzorcyzmów we współczesnej Polsce.

Dr Zbigniew Łagosz – absolwent AGH w Krakowie, religioznawca. Badacz okultyzmu, autor wielu publikacji naukowych, w tym książek: Punar Bhava. Czesław Czyński i Aleister Crowley w świetle XX wiecznej tradycji ezoterycznej (2016) i Czesław Czyński. Czarny adept (2017) dotyczących postaci polskiego okultysty, chiromanty oraz parapsychologa Czesława Czyńskiego.  Współtwórca i zastępca redaktora naczelnego Hermaionu, pierwszego w Polsce pisma naukowego poświęconego badaniom tradycji ezoterycznych świata.


ZBIGNIEW ŁAGOSZ: Czy wierzy ksiądz w opętania?
Ks. dr STANISŁAW RADOŃ: W sensie psychiatrycznym i psychoterapeutycznym wierzę, bo taka jest kategoria chorobowa. Natomiast, czy traktować ją jako chorobę psychiczną, czy faktyczne opętanie – nie wiadomo (podręczniki psychiatryczne ICD–10 i DSM–IV). W sensie nauk humanistycznych, a konkretnie antropologii, opętanie występowało od zarania dziejów we wszystkich kulturach i występuje po dziś dzień. W sensie nauk empirycznych np. neurologicznych – brak rzetelnych danych potwierdzających choćby jeden autentyczny przypadek opętania. W przypadku nauk filozoficznych np. teologicznych opartych na tekstach biblijnych, opętanie jest oczywiste i spójne z badaniami antropologicznymi. Osobiście w praktyce zakładam, że nie ma opętania, ale dopuszczam taką możliwość. Mogę się kiedyś autentycznie zdziwić. Albo i nie…

Zatem główne rozważania w perspektywie powyższego pytania kumulują się w strefie nauk psychologicznych. Jednak według mnie podejście, jakie ksiądz reprezentuje, pomimo iż całkowicie otwarte, jest wewnętrznie sprzeczne. Otóż z punktu widzenia teologii Kościoła katolickiego Szatan czy pomniejszy demon jest bytem realnym. Zatem realnie winien oddziaływać na „opętanego” poprzez: lewitację, mówienie nieznanymi językami, nadludzką siłę (są to warunki, jakie musi spełniać osoba „opętana” by została wydana zgoda na egzorcyzm). Tymczasem w filmie Szołajskiego pokazano osoby, które mają zaburzenia lub te zaburzenia są w nie wmawiane, na polu czysto psychologicznym. Mimo to odprawiane są rytuały egzorcyzmowania. Oczywiście rozumiem „opętanie” jako chorobę psychiczną, jednak w tym przypadku osoba przyjmuje tę rolę i nie może z niej wyjść bez swoistego odegrania psychicznego uwolnienia, jaki w tym przypadku stanowić będzie rytuał egzorcyzmów. Tymczasem w przypadkach pokazanych w filmie następuje pogłębianie przez egzorcystów choroby u osób egzorcyzmowanych. Czy jako kapłan, a równocześnie psycholog nie widzi ksiądz całkowitej sprzeczności w tych działaniach?

Właśnie cały problem polega na braku jakiejkolwiek spójności pomiędzy diagnostyką (czy raczej jej brakiem) dokonywaną przez wybranych na podstawie niejasnych kryteriów (wystarczy, że są w potocznym rozumieniu pobożni) przez biskupa egzorcystów, a kryteriami psychologicznymi i psychiatrycznymi zawartymi w podręcznikach klinicznych. Tymi nieprecyzyjnymi kryteriami są stała nienawiść do rzeczy świętych (np. wystarczy, że ktoś nie chce chodzić na katechezę albo odwraca się lub krzyczy, gdy egzorcysta daje komuś do pocałowania zimny krzyż), nadludzka wiedza (taką wiedzę mają np. Cyganki wróżąc „Podoba ci się brunet” – a za bruneta można uznać 95% ludzi) i nadludzka siła (w sytuacji stresu np. podczas zawodów sportowych ludzie mimo złamanej nogi są w stanie biegać). Zazwyczaj jednak kryterium jest proste. Wystarczy, że taka osoba ubiera się odmiennie czy nie chce się modlić…
Problem dotyczy również drugiej strony tj. psychologów i psychiatrów, ale i prawników, którzy boją się publicznie zabrać głos w sprawie nieprawidłowości związanych z egzorcyzmami. Jedynym, który odważył się publicznie wypowiedzieć i krytycznie ocenić praktykę egzorcyzmowania w filmie Szołajskiego był prof. Aleksandrowicz, ale tylko dlatego, że jak sam przyznał „jest już na emeryturze”.

Byłem na wielu projekcjach filmu, które wywoływały nie tylko poruszenie, ale i przerażenie u oglądających psychologów, psychiatrów, prawników i przedstawicieli innych profesji. Dopatrywali się tam przemocy psychicznej i fizycznej, nadużyć seksualnych i żądali ukarania egzorcystów. Odradzałem im to. Zamiast użalać się nad swoimi zranionymi emocjami, powinni poprzez towarzystwa naukowe i etyczne przygotować wytyczne dotyczące diagnozy, terapii oraz współpracy z egzorcystami. Minęło 3 lata od premiery filmu i nic takiego się nie wydarzyło.

Ma pan rację, że to właśnie egzorcyści nakręcają ten proceder (ale również najbliższe otoczenie, delegujące takiego człowieka do egzorcysty), który moim zdaniem najprawdopodobniej podświadomie indukuje opętanie. Oni nie robią tego z premedytacją, ale naprawdę w to wierzą. Owszem bycie egzorcystą nobilituje („mam moc boską”) oraz zaspokaja potrzebę bycia docenianym („ludzie mnie potrzebują”, „kobiety za mną szaleją” itd.), co jednak nie przekreśla autentyczności ich przekonań…

C.D. w najnowszym podwójnym numerze Frondy LUX!


Do kupienia tutaj oraz w dobrych salonach prasowych oraz Empikach!