Ezoteryczne źródła komunizmu

Były seminarzysta gruziński Józef Dżugaszwili vel Stalin podpisywał swoje pierwsze prace pseudonimami „Demonoszwili” i „Biesoszwili”. Pierwszy komisarz ludowy do spraw oświaty w rządzie bolszewickim Anatolij Łunaczarski marzył o wcieleniu Religii Gatunku Ludzkiego właśnie w osobie Szatana. Wybitny poeta rosyjski Welimir Chlebnikow uważał, że „Nowy Człowiek Teurgiczny”, czyli Kosmiczny Antropos, będzie sumą Bestii i Liczby.

Ubi Lenin, ibi Jerusalem

Ernst Bloch, historyk komunistyczny

Na temat ezoterycznych źródeł nazizmu ukazało się wiele interesujących książek, począwszy od pracy Leona Halbana z roku 1947, a skończywszy na wydanej w 1989 roku pozycji Nicholasa Goodrick-Clarke’a. Na faktach w nich przedstawionych oraz ich interpretacjach żerują twórcy kultury masowej, stąd na rynku tyle sensacyjnych książek i filmów o astrologach Hitlera czy SS-manach jako poszukiwaczach zaginionej Arki.

Inne teksty z miesięcznika Lux 3/4 Okultystyczne Totalitaryzmy

Niektórzy badacze (między innymi Norman Cohn, Alain Besancon, Michaił Agurski czy AleksandrDugin) coraz częściej ostatnio poruszają temat ezoterycznych źródeł komunizmu. Tezy, które próbują wyjaśnić fenomen marksizmu jako czegoś więcej niż tylko idei wcielania w życie suchego materializmu i mechanicznego praktycyzmu, pojawiły się też w książkach dwóch włoskich profesorów –Polityce i magach Giorgio Galliego oraz Politycznej i ezoterycznej kulturze rosyjskiej lewicy 1880-1917 Nicolo Fumagalliego. O niektórych aspektach okultystycznych korzeni komunizmu pisali też między innymi włoski badacz ezoteryzmu Massimo Introvigne oraz amerykańska uczona Berenice Glatzer-Rosenthal, która podczas konferencji Le Delfi Magiquew Lyonie wygłosiła wykład pod hasłem Okultyzm we współczesnej Rosji i sowieckiej kulturze. Sporo materiałów na ten temat zebrali również członkowie grupy badawczej Politica Hermetica pod kierownictwem profesora Emila Pula. Fundamentalna praca na temat całości związków komunizmu z ezoteryzmem jeszcze nie została napisana, warto jednak już teraz wspomnieć o niektórych ich aspektach.

Karol „der Teufel” Marks

Najwybitniejszy biograf Adolfa Hitlera, brytyjski historyk Alain Bullock, wyraził wprost sugestię, że wódz III Rzeszy był opętany. Podobną opinię sformułował jeszcze w 1922 roku twórca antropozofii Rudolf Steiner, który nazwał wówczas Hitlera wcieleniem Arymana. Jeśli chodzi o Marksa, to nie ma pewności, czy był opętany, wiadomo natomiast, że należał do sekty satanistów. Jego dzieciństwo i młodość nic takiego jednak nie zapowiadały. Wychowany został w protestanckiej rodzinie pochodzenia żydowskiego, a jego praca maturalna nosiła tytuł Zjednoczenie wiernych w Chrystusie i zawierała credo jej autora: „Pozostawajcie w jedności z Chrystusem, w najserdeczniejszej, żywej społeczności przeniknięci miłością Chrystusa. Miejcie serca otwarte dla braci, z którymi Jezus łączy nas głęboką miłością, za których sam się ofiarował”. Archiwum historii socjalizmu i rozwoju ruchu robotniczego w Niemczechprzechowuje świadectwo gimnazjalne Marksa, w którym profesorowie przyprzedmiocie „wychowanie religijne” napisali: „znajomość wiary Chrystusoweji zasad moralnych – jasna i budująca”.

Światopogląd Marksa zmienił się radykalnie w 1841 roku pod wpływem spotkania z czołowym ideologiem socjalizmu Mosesem Hesse. Ten ostatni w liście z 2 września 1841 roku do Bertolda Auerbacha pisał: „Dr Marks, to jest imię mojego bożka. Jest on jeszcze całkiem młodym człowiekiem, najwyżej 24 lat. On zada ostateczny cios średniowiecznej religii i polityce”.

Podczas studiów uniwersyteckich Marks parał się poezją, której wymowa była już wyraźnie satanistyczna1. W „Rozpaczliwej modlitwie” pisał:

Tak więc Bóg wydarł mi moje wszystko,

w nieszczęściach, ciosach losu.

Te wszystkie jego światy

rozwiały się bez nadziei powrotu.

I nie zostaje mi nic od tej pory, jak tylko zemsta.

Chcę sobie zbudować tron na wysokościach.

Jego szczyt będzie lodowaty i gigantyczny.

Jego wałem ochronnym będzie obłąkańczy strach,

jako szczyt najczarniejszej agonii.

A kto podniesie na ów tron swój zdrowy wzrok,

odwróci się od niego blady i milczący jak śmierć.

Wpadnie w pazury ślepej, dreszczem przejmującej

śmiertelności, aby jego szczęście znalazło grób.

Motyw zemsty na Bogu pojawia się nie tylko w twórczości literackiej młodego Marksa, ale także w jego prywatnej korespondencji. W jednym z listów do swego ojca Heinricha pisał: „Chcę się mścić na Tym, Jedynym, co w niebie króluje.

[…] Spadła zasłona, zerwała wszystko, co dotychczas było święte, teraz muszą

być ustanowieni nowi bogowie”.

Szczególne miejsce w twórczości literackiej Marksa zajmował jego poemat Oulanem. Tytułowy zwrot to anagram świętego słowa „Emanuel”, czyli biblijnego imienia Jezusa,oznaczającego po hebrajsku „Bóg z nami”. Jego odwrócenie znaczy więc tyle, co „my bez Boga” (odłączeni od Niego naszą świadomą decyzją, zerwaniem). Oulanem jest kluczowym słowem czarnych mszy satanistycznych, w których cała „liturgia” i symbolika (na przykład odwrócony krzyż) jest parodią i szyderstwem z liturgii i symboliki chrześcijańskiej. Poemat Marksa wskazuje wyraźnie, że satanizm rytualny nie był mu obcy, wymowa utworu jest zaś jednoznaczna:


On uderza pałeczką i daje mi znak

a ja, z coraz większą pewnością

tańczę taniec śmierci.

I oto są także Oulanem! Oulanem!

To słowo rozbrzmiewa jak śmierć,

po czym przedłuża się aż do wygaśnięcia.

Zatrzymaj się! Ja go trzymam!

I oto wznosi się wtedy z mego umysłu,

Jasne, jak powietrze, spojone, jak moje kości.

Lecz ja mam siłę gnieść was moimi ramionami

i miażdżyć was, ludzkość

z siłą huraganu, podczas gdy nam wspólnie

otwiera się przepaść rozwarta w ciemnościach.

Zatoniecie aż do głębin,

A ja pójdę z wami śmiejąc się.

Inny utwór Marksa,Le Menestrel, zawiera z kolei poetycki opis zaprzedania duszyszatanowi:

Wyziewy piekielne pochodzą od mego mózgu

I napełniają go aż ja staję się szalony.

Aż moje serce staje się zupełnie zmienione.

Patrz na tę szpadę,

Książę ciemności sprzedał ją.

Dla wielu XIX-wiecznych postępowców szatan był wzorem do naśladowania i obiektem gloryfikacji. Rosyjski anarchista Bakunin, z którym Marks przez długi czas (do ostatniego zjazdu I Międzynarodówki) utrzymywał przyjacielskie kontakty, tak o nim pisał: „Diabeł jest pierwszym wolnomyślicielem i zbawicielem świata. On uwolnił Adama, wycisnął mu na czole zwycięstwo i wolność ludzkości przez uczynienie go nieposłusznym”.

Karol Marks lubił być nazywany diabłem. Jego syn Edgar w liście do ojca z 31 marca 1854 roku zwraca się do niego: „Mój kochany diable”, natomiast żona Jenny w korespondencji z 1844 roku pisze: „Twoim ostatnim listem pasterskim, najwyższy kapłanie i biskupie dusz, napełniłeś swoje biedne owce spokojem i pokojem”.

Nieprzypadkowo francuska pisarka Francoise Giroud zatytułowała swoją biografię Jenny Marks, czyli żona diabła. Książka ta kończy się stwierdzeniem: „Złudzenie umarło, mit się rozpadł, socjalizm naukowy pozostanie najtragiczniejszą ułudą naszego stulecia. Jenny von Westphalen, istota pełna miłości i wiary, stała się jego pierwszą i dobrowolną ofiarą”.Karol Marks był dla swojej żony prawdziwym tyranem, ona zaś pokornie znosiła wszelkie upokorzenia. Warto dodać, że dwie córki Marksa, Eleonora i Laura, popełniły samobójstwo, zaś troje dzieci zmarło z niedożywienia. Poza tym autor Kapitału był nałogowym alkoholikiem tonącym w długach, które spłacał za niego bogaty finansista Fryderyk Engels. Ten ostatni łożył też na utrzymanie nieślubnego syna Karola Marksa z jego służącą Lenchen.

Wielka Ezoteryczna Rewolucja Październikowa

W przedrewolucyjnej Rosji dość dużą popularnością cieszył się neookultyzm reprezentowany przez Zakon Martynistów (od imienia twórcy sekretnej doktrynyLouis-Claude’a de Saint Martina)2, do którego należeli między innymi wybitny malarz rosyjski Nikołaj Roerich wraz z małżonką Heleną, akademik profesor Oldenburg, rzeźbiarz Siergiej Mierkułow (przyrodni brat Gurdżijewa), redaktor pisma Russkojebogatstwo Paweł Makijewski oraz niejaki Aleksander Barczenko. Ten ostatni był znanym w Rosji hipnotyzerem, pisarzem-okultystą i założycielem Jedynego Robotniczego Bractwa– organizacji skupiającej wielu martynistów. Jej członkowie, podobnie jak teozofowie związani z Madame Blavatsky, utrzymywali, że na Wschodzie (najprawdopodobniej w Tybecie lub w Himalajach) istnieje podziemna kraina, praojczyzna Ariów, zamieszkiwana przez świętych, nieśmiertelnych ludzi (czy też raczej nadludzi), którzy z ukrycia uczestniczą w kierowaniu sprawami świata3.

Pojawienie się komunizmu i jego triumfy zostały odebrane przez wielu okultystów jako aktywne włączenie się do walki o duszę świata owych niewidzialnych nieśmiertelnych. Rewolucję bolszewicką postrzegali oni jako mistyczną akcję, aw zakonie Barczenki popularna była koncepcja budowy socjalizmu rozumianej jako restauracja „wieku złotego” w dziejach ludzkości. Wszystko to pozostałoby jednak w akademickich ramach, gdyby nie znajomość jednego z okultystów, Pawła Makijewskiego, z rewolucjonistą GlebemBokijem, który zawsze interesował się naukami tajemnymi. W 1909 roku Makijewski wprowadził Bokija do loży martynistów, ten zaś po latach stał się jednym z najbardziej wpływowych czekistów w państwie, stojącym nawet na czele Oddziału Specjalnego GPU4.

W 1924 roku w mieszkaniu Aleksandra Barczenki zjawili się oficerowie GPU, którzy zaproponowali mu inkorporowanie swoich okultystycznych idei w struktury organizacji. Barczenko zgodził się i od tego czasu Jedyne Robotnicze Bractwo stało się częścią sowieckiego kontrwywiadu, zajmując się wykorzystywaniem zjawisk paranormalnych do pracy wywiadowczej i kontrwywiadowczej. Barczenko (najpierw pracownik laboratorium biofizyki Politechniki Moskiewskiej, potem Moskiewskiego Instytutu Energetycznego, a w końcu laboratorium neuroenergii w Instytucie Medycyny Eksperymentalnej) uczył czekistów telepatii, hipnozy oraz technik okultystycznych. Chodziło w nich o opanowanie niekonwencjonalnych technik porozumiewania się na odległość czy werbowania współpracowników.

W archiwach Gestapo zdobytych przez Armię Czerwoną, a znajdujących się obecnie w Centrum Przechowywania Kolekcji Historyczno-Dokumentalnych w Moskwie, znajdują się akta sprawy niejakiego Jagilskiego, młodego Niemca, który w latach 30. związał się z grupą „buddystów” w Berlinie, z czasem próbujących nakłoni go do współpracy z wywiadem sowieckim. Warto też wspomnieć o wydanej na początku lat 20. w Ułan-Bator książce Heleny Roerich Podstawy buddyzmu, w której próbowała udowodnić, że buddyzm i marksizm są właściwie tym samym. Pod koniec tej samej dekady z jednej ze swoich wypraw w Himalaje, gdzie była wraz z mężem, przywiozła ona do Moskwy pismo z posłaniem indyjskich mahatmów do władz sowieckich5, w którym pochwalali oni bolszewickie niszczenie cerkwi, kultury i starego świata w imię świetlanej przyszłości.

Pod wpływem nauk Roericha Bractwo Barczenki dążyło do tego, by sowiecka polityka międzynarodowa pokrywała się z opartą na ezoteryzmie „geografią sakralną”. Pod koniec lat 30. zaplanowana została nawet tajna ekspedycja do Tybetu w poszukiwaniu podziemnej krainy Ariów, jednak zamiary te zniweczyła w 1937 roku czystka w elitach władzy dokonana przez Stalina, który z dwudziestu dwóch członków swojego rządu kazał wówczas zabić aż osiemnastu. Aresztowany i rozstrzelany został także Bokij, a wraz z nim wszyscy jego współpracownicy.

To zaledwie jeden przykład działalności ezoterycznych struktur wewnątrz władzy sowieckiej. Rosyjscy historycy piszą też o innych podobnych do niej organizacjach – czasami zaprzyjaźnionych ze sobą, czasami wrogo nastawionych, konkurujących lub odizolowanych – takich jak grupa anarchisty Karelina czy Zakon Polarnych, do którego należeć miał Tuchaczewski. O ich znaczeniu oraz rzeczywistym wpływie nie można będzie powiedzieć więcej, dopóki nie zostaną otwarte sowieckie archiwa. Jednak nawet przy obecnym stanie wiedzy rzuca się w oczy podobieństwo komunistycznego okultyzmu do ezoteryzmu hitlerowskiego: ten sam motyw „aryjskich przodków”, ta sama fascynacja Tybetem, podobne zainteresowanie telepatią i hipnozą, swoisty „kosmizm” oraz eschatologia.

Józef Demonoszwili Stalin

Aleksandr Dugin, najwybitniejszy obecnie przedstawiciel tradycjonalizmu integralnego w Rosji, jest zdania, że bolszewizm nie zniszczył wcale ezoterycznej tradycji rosyjskiej, lecz przyswoił ją sobie w nowej formie. Zdaniem Dugina głównym rysem sowieckiego komunizmu nie był wcale materializm, lecz kosmizm. Pierwszym jego propagatorem był zaś Nikołaj Fiodorów, który po „iluminacji” w 1851 roku zaczął głosić konieczność stworzenia „Nowego Człowieka Teurgicznego”6, wykorzystując w tym celu osiągnięcia nauki i psychologii. Kontynuatorem myśli Fiodorowa stał się jeden z głównych ideologów komunistycznych, Aleksandr Bogdanów, który w powieści pod tytułem Czerwona gwiazda opisał budowę komunizmu na Marsie – planecie, która w kabale i gnozie oznacza Szatana. Komunizm propagowany przez Bogdanowa miał charakter magiczny i teurgiczny, a „bogiem proletariatu” był według niego Szatan. Dugin przypomina, że były seminarzysta gruziński Józef Dżugaszwili vel Stalin podpisywał swoje pierwsze prace pseudonimami „Demonoszwili” i „Biesoszwili”, pierwszy komisarz ludowy do spraw oświaty w rządzie bolszewickim Anatolij Łunaczarski marzył o wcieleniu Religii Gatunku Ludzkiego właśnie w osobie Szatana, a wybitny poeta rosyjski Welimir Chlebnikow uważał, że „Nowy Człowiek Teurgiczny”, czyli Kosmiczny Antropos, będzie sumą Bestii i Liczby.

W polskim piśmiennictwie jako jedyny podobne wątki rozwinął Adam Pomorski w swej pracy Duchowy proletariusz (1996). Tytułowy bohater to właśnie wspomniany „Nowy Człowiek Teurgiczny”, innymi słowy – radziecki Ubermensch, czyli homo sovieticus. Pomorskiego bardziej niż okultyzm czy ezoteryzm w tej myśli interesuje zatem jej gnostycyzm, kosmizm i teurgizm.

Zgodnie z twierdzeniem Carla Schmitta wszystkie znaczące pojęcianowoczesnej polityki to nic innego, jak zsekularyzowane pojęcia teologiczne.We wschodniej tradycji chrześcijańskiej silnie rozwinęła sięrefleksja eschatologiczna oraz myśl o przemienieniu człowieka – dość wspomnieć świętego Grzegorza z Nyssy (z jego teorią sfragidacji), świętegoGrzegorza Palamasa (o którego nauce Georgios Mantzaridis wydał niedawnoksiążkę zatytułowaną Przebóstwienie człowieka) czy świętego Serafina z Sarowa(który według świadectwa swojego ucznia Motowiłowa doznał przemienieniapodobnego jak Chrystus na górze Tabor). Wraz z postępującą dechrystianizacjąidee te w zsekularyzowanej formie znalazły się również w arsenale pojęciowymkomunistów.

Ideę powszechnego wskrzeszenia zmarłych rozwinął w XIX wieku Nikołaj Fiodorów. Była to gnostycka antyutopia, niemniej wyraźnie odwoływała się do chrześcijaństwa. Fiodorów twierdził, że po Chrystusie siła zbawienia zamieszkała wśród ludzi, dlatego wzywał on do eschatologicznego przeobrażenia cywilizacji, wprzęgnięcia wszystkich ludzkich sił, zdolności i osiągnięć naukowych w celu powszechnego zmartwychwstania nie tylko duchem, ale i ciałem.

Warto wspomnieć, że koncepcja Fiodorowa legła u podstaw rozwoju sowieckiej kosmonautyki. Jeden z jego uczniów, Konstanty Ciołkowski, tak przejął się wizjami swojego mistrza, że stwierdził, iż po powszechnym zmartwychwstaniu zabraknie dla ludzi miejsca na Ziemi. Strach przed przeludnieniem pchnął Ciołkowskiego, zwanego dziś „ojcem rosyjskiej kosmonautyki”, do badań nad budową statków kosmicznych. Pracę kontynuował jego uczeń Siergiej Koroliow– główny autor sowieckiego programu rakietowego.

Koncepcję Fiodorowa zrewolucjonizował, usunąwszy z niej elementy nawiązujące do chrześcijaństwa, Aleksandr Bogdanów – główny ideolog Proletkultu, masowej organizacji komunistycznej (w szczytowym momencie liczącej 400 tysięcy osób) dążącej do stworzenia „kultury proletariackiej”. Polegać ona miała na zniesieniu „podziału na uczonych i nieuczonych, na rządzących i rządzonych, na organizatorów i organizowanych, na psychiczny i fizyczny wymiar człowieka, na świadomość i byt, na poznanie i działanie”. Idea ta zakładała zatem radykalną przemianę człowieka poprzez kolektywnie zorganizowane doświadczenie pracy, również w wymiarze samej jego natury –śmiertelności. Przebóstwiony duchowo proletariusz zamienić miał się według niego w człowieka kosmicznego –Antroposa, zaś rewolucyjna apokatastaza miała być odwróceniem kosmogonii. Droga do celu wieść miała tu przez walkę Starego Człowieka z Nowym, leczto, co w chrześcijaństwie miało charakter wewnętrznej walki duchowej, w komunizmie stało się krwawą łaźnią zgotowaną politycznym przeciwnikom.

Bogdanów był przekonany, że droga do nieśmiertelności prowadzi przez badania nad krwią (Księga Kapłańska mówi: „Życie całego organizmu jest zawarte we krwi; w niej żyje dusza”), założył więc w Moskwie Instytut Transfuzji Krwi, gdzie przeprowadzał naukowe eksperymenty. Stało się to zresztą przyczyną jego śmierci w 1929 roku, gdyż jeszcze przed odkryciem grup krwi dokonał na sobie transfuzji od gruźlika po przebytej malarii.

Zdaniem Dugina ezoteryczny bolszewizm od samego początku znajdował się pod wpływem zapośredniczonej z wierzeń egipskich idei rezurekcji zmarłych, powstrzymania procesu gnicia i transformacji zwłok do nowego życia. Mauzoleum Lenina, w którym zakonserwowane jest ciało i mózg wodza rewolucji, zbudowane zostało według planów zbliżonych do egipskich ściętych piramid, w jakich na powtórne ożycie czekały zabalsamowane zwłoki faraonów. Wiosną 1997 roku dyrektor Mauzoleum Lenina oświadczył nawet, że możliwe jest sklonowanie Włodzimierza lljicza.

Co ciekawe, Bogdanów głosił teorię „współpracy pokoleń”, będącą zsekularyzowaną wersją obcowania świętych. Pisał, że umarli „z grobu podają nam pomocną dłoń w naszym dążeniu do ideału”. Zdaniem Adama Pomorskiego w dziele Bogdanowa i kontynuatorów jego myśli nastąpiła „gnostycyzacja nieśmiertelności, tj. przeniesienie jej z idei zaświatów i apokaliptycznej perspektywy przyszłości do wiecznej teraźniejszości praktykowanego antropokosmizmu”. W latach 20. wielu wysokiej rangi działaczy bolszewickich, między innymi Iwan Stiepanow-Skworcow czy Michaił Pokrowski, głosiło potrzebę zajęcia się przez naukę proletariacką problemem wskrzeszania umarłych. Znany historyk marksistowski z czasów rewolucji październikowej prof. Nikołaj Ryżkow twierdził wprost, że „w odległej przyszłości przed ludzkością otwiera się możliwość omnipotencji w pełnym sensie tego słowa, aż po komunikację z innymi światami, nieśmiertelność, wskrzeszenie tych, którzy żyli dawniej, a nawet stworzenie nowych planet i układów planetarnych”.

Osobną grupę wewnątrz ruchu bolszewickiego stanowili też biokosmiści, którzy wysunęli hasło: „Proletariat to zwycięzca burżuazji, śmierci i przyrody”. Ich manifest ukazał się 4 stycznia 1922 roku w oficjalnym organie rządu sowieckiego Izwiestia, zaś jeden z głównych ideologów grupy Paweł Iwanicki głosił, że „ludzkość proletariacka oczywiście nie ograniczy się do urzeczywistnienia nieśmiertelności jedynie żyjących, nie zapomni o poległych w imię urzeczywistniania ideału społecznego, przystąpi do wyzwolenia ostatnich uciśnionych, do wskrzeszenia tych, którzy żyli dawniej”. W ten sposób proletariat stał się bogiem w sensie nie tylko metaforycznym, ale także religijnym –zyskał moc zwyciężania śmierci.

Warto wspomnieć, że dzięki doświadczeniom Bogdanowa powstała i rozwinęła się w Związku Sowieckim nowa gałąź medycyny –juwenologia, czyli nauka o odmładzaniu. W latach 70. sowiecki botanik Wasilij Kupriewicz pisał: „Natura, która wymyśliła śmierć, musi nam też podpowiedzieć sposoby walki z nią”, w powojennym ZSRR kwestię nieśmiertelności przejęły więc laboratoria naukowe. Obecnie w Rosji niegdysiejsi juwenologowie propagują osiągnięcia inżynierii genetycznej, a niektórzy z nich z pism Konstantego Ciołkowskiego i Waleriana Murawjowa wywodzą hasła cywilizacyjnej zmiany ludzkiego genotypu.

Należy też nadmienić, że gnostycki kolektywizm Bogdanowa powiązany był z kultem kobiety. Najwybitniejszy pisarz „proletkultowski” Andriej Płatonow stworzył hymn ku czci Wielkiej Matki – odkupicielki świata, zaś w tekście pod tytułem Dusza świata napisał wprost: „Kobieta to odkupienie szaleństwa wszechświata”. Nie miało to jednak nic wspólnego z rozpowszechnioną w prawosławiu pobożnością maryjną, lecz raczej z lewą gnozą wielkiej bogini. Najwyraźniej ów zwrot od chrześcijaństwa ku zsekularyzowanym koncepcjom prześledzić można na przykładzie ewolucji twórczej Aleksandra Błoka, który całe życie poszukiwał prawdziwego wcielenia Wiecznej Kobiecości. Na początku odnajdywał ją w Sofii, czyli Mądrości Bożej, następnie w swojej ukochanejLiubowMendelejewej, potem w Rosji, a w końcu w Dziewicy Rewolucji, do której w swoich wierszach zanosił modły.

Idea „proletkultowska” zanikła w latach 30. wraz ze stalinowskimi czystkami, choć odradzała się jeszcze później w historii ZSRR w zmienionych formach. Z całą pewnością można jednak stwierdzić, że koncepcje teurgicznego kosmizmu miały ogromny wpływ na życie intelektualne Rosji w XX stuleciu. Najpełniej ujmuje to we wstępie do swej książki Duchowy proletariusz Adam Pomorski: „Polskiego czytelnika, nie dość zorientowanego w rosyjskich personaliach, ostrzec trzeba przed zrozumiałą poniekąd – zważywszy charakter cytowanych poniżej tekstów – skłonnością do uznania osób, idei i dzieł tutaj omawianych za margines dziejów umysłowych Rosji. Rzecz ma się wprost przeciwnie. Ze sporadycznymi wyjątkami – głównie dla działaczy politycznych – znakomita większość wymienianych tu osób należy do najściślejszej elity intelektualnej i artystycznej Rosji w ostatnim (i poprzednim) stuleciu. Zasięg oddziaływania ich autorytetu i ich idei sięga jak najgłębiej w czasy nam współczesne”.

Zenon Chocimski

Tekst pochodzi z miesięcznika Lux nr 3/4. Dostępny tutaj.

Tekst ukazał się we „Frondzie”, nr 9/10/ 1997

1Poezje satanistyczne Karola Marksa publikowane były we „Frondzie” nr 1 –przypis redakcji.

2Szerzej o martynistach pisze między innymi Mircea Eliade w eseju Okultyzm a świat współczesny).

3O wierzeniach tych pisali Rene Guenon w Królu Świata oraz Ferdynand Ossendowski w książce Przez kraj bogów, ludzi i zwierząt.

4GPU to późniejsza nazwa CzeKa, poprzedzająca NKWD.

5Pełny jego tekst można odnaleźć w biografii Roericha wydanej w popularnej serii „Życiorysy sławnych ludzi”.

6 Teurgia jest odmianą magii polegającą na wywieraniu presji na bóstwo lub duchy w celu zmuszenia ich do pożądanego działania.