Porządek światowy i architektura bezpieczeństwa były w polskiej optyce stabilne od końca zimnej wojny. Był to czas dla Polski korzystny, otwierający przed nami nowe możliwości. Po dziesięcioleciach komunistycznego jarzma, a w szerszym planie, dwuwiekowej zawierusze zapoczątkowanej rozbiorami, przeszliśmy długą polityczną drogę w kierunku zachodu, wchodząc w struktury NATO i UE. Drogę od jednego z najbiedniejszych państw starego kontynentu do państwa o statusie rozwiniętego, może wciąż nieco na wyrost, ale jednak.
Między wybuchem epidemii koronawirusa a konfliktem na Ukrainie sytuacja Polski uległa zmianie. To stawia polityczne przywództwo Polski w trudnej sytuacji. Z nadszarpniętym zapleczem i trzydziestoma latami różnych zaniedbań, Polska musi teraz stawić czoła zupełnie nowym wyzwaniom. Te nowe warunki wymagają niezwykle asertywnego podejścia, nie tylko wobec wrogów, ale również wobec sojuszników. Stawką jest suwerenność Polski w obliczu trzech zewnętrznych zagrożeń: neoimperialnej polityki Rosji, federalizującej się Unii Europejskiej oraz groźby rewizji porządku spod znaku pax americana ze strony Chin i dawnych krajów Trzeciego Świata, obecnie nazywanych globalnym Południem.
Każdy z tych trzech czynników ma dla Polski zasadnicze znaczenie. W kontekście rosyjskim, bezwzględnie potrzebujemy silnej obecności amerykańskiej zarówno wojskowej, jak i gospodarczej w kraju i regionie. Wobec uszczuplenia zasobów Wojska Polskiego, przekazanych walczącej Ukrainie, konieczny jest pilny rozwój i modernizacja sił zbrojnych. Efektywna armia powinna stanowić fundament systemu bezpieczeństwa Rzeczpospolitej. Równie ważne jest zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego poprzez rozwój elektrowni atomowych oraz infrastrukturalnego, szczególnie Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK). Bardzo istotna jest także prowadzenie zbilansowanej polityki zagranicznej. O utrzymaniu i wzmacnianiu zobowiązań amerykańskich już wspomniano, ale równie ważne jest mobilizowanie partnerów Unijnych w kwestiach wspólnego bezpieczeństwa, nie tylko migracyjnego, ale przede wszystkim wojskowego. Polityka wschodnia powinna konserwować relacje z państwami bałtyckimi i Ukrainą, które aktualnie stanowią kluczowe ogniwo bezpieczeństwa Polski na wschodzie.
Stoimy także w obliczu przekształceń na łonie Unii Europejskiej. To, co propagandowo określane jest jako federalizacja, niesie w proponowanym obecnie kształcie więcej zagrożeń, niż korzyści. Federalizacja konotuje myśli o przekształceniu Unii w europejską wersję USA. Gdyby tak miało być, byłby to projekt wymagający głębokiego namysłu i ciężkiej pracy, jednak dający nadzieję na wspólną poprawę perspektyw. Jednak w obecnym kształcie sprowadza się on do przekształcenia państw narodowych wchodzących w skład UE w kondominium (tak, zgrana figura) niemiecko-francuskiego pod wykonawczą kuratelą brukselskiej, szalejącej niekiedy administracji. Skutkiem tak postrzeganej federalizacji będzie znaczące ograniczenie suwerenności państw członkowskich w zamian za gospodarczą partycypację w sukcesie RFN. Nie brzmi to specjalnie kusząco wobec strony rosnącego w Niemczech nurtu rewizjonistycznego i dominacyjnego spod znaku AfD, choć SPD CDU i CDU nie mają się tu czego powstydzić. Po drugie niemiecka niezdolność do myślenia strategicznego w dwudziestym wieku doprowadziła do kresu europejską mocarstwowość. Współcześnie ten defekt myśli strategicznej Niemiec obserwować możemy na przykładzie turbulencji niemieckiego przemysłu oraz przede wszystkim w znacznym uzależnieniu siebie i dużej części kontynentu od Rosji. Mówiąc krótko, projekt federalizacji Unii byłby do rozważenia na serio, gdyby nie krótkowzroczność i skłonność do dominacji głównego zainteresowanego tym projektem. Ostatecznie establishment UE powinien się zdecydować czy chciałby realnej federalizacji, z poszanowaniem praw państw-członków, czy tylko zreformowanego systemu kolonialnego.
Perspektywa globalnej konfrontacji pomiędzy USA a Chinami z tykającą bombą w postaci Tajwanu w dużej mierze znajduje się poza sferą realnego oddziaływania państwa polskiego. Jako beneficjenci systemu atlantyckiego, nasze miejsce w obozie amerykańskim jest raczej poza dyskusją, a ewentualne przesunięcia w kierunku chińskim jawią się jako podróż w nieznane, co zresztą nie wydaje się na chwilę obecną bardzo prawdopodobne. Jednak w razie korekty światowego kursu ważne jest, by Polska potrafiła odnaleźć najkorzystniejsze dla siebie miejsce w globalnym systemie.
Niewątpliwie czekają nas lata wyzwań, gdzie szanse wzrostu siły, rangi i kapitału Rzeczpospolitej krzyżować się będą z zagrożeniami, w tym zagrożeniami egzystencjalnymi. To czas, który będzie rzutować na kolejne dziesięciolecia, więc stawka jest ogromna. Łatwo sarkać na Polskę, na jej chaos, absurdy i słabości. Jednak w gruncie rzeczy często nie dostrzegamy, jak fajne jest to miejsce, ile wolności nam daje, jaką oferuje kulturę i styl życia. Pomyślmy, jak wielką stratą byłby jej brak, zwłaszcza gdy świat trzeszczy w posadach, a nowe średniowiecze zbliża się wielkimi krokami.
Never compromise. Not even in the face of Armageddon.
Jerzy Kopański, Tomasz Krok