Prezydent USA Joe Biden chce przejść do historii jako ten, który przemalował Biały Dom na zielono. Jego ambitny plan proklimatycznej transformacji amerykańskiej gospodarki niesie jednak ze sobą szereg niebezpieczeństw.
FRONDA LUX 98/99 – AMERYKA WEDŁUG JOE / TOTALITARYZM – DO KUPIENIA TUTAJ
Klimatyczny yin i yang
Jeśli chodzi o ostanie wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych, to na niewielu płaszczyznach przybrały one tak skrajnie manichejską postać, jak w kwestii polityki klimatycznej proponowanej przez kandydatów partii republikańskiej i demokratycznej. Po jednej stronie stał urzędujący prezydent Donald Trump, który w poprzednich latach starał się zdobyć elektorat hasłami pokroju „Trump digs coal” (ang. Trump wydobywa węgiel). Kwestionował on zdanie nauki na temat globalnego ocieplenia, luzował regulacje dotyczące emisji oraz wpływu środowiskowego przemysłu, traktował wszelkie rygory proekologiczne jako pewną drogę do przegrania rywalizacji z Chinami. Taka narracja była precyzyjnie wycelowana w serca tych wyborców, których życie zawodowe związane jest z paliwami kopalnymi – węglem, gazem lub ropą. Takich ludzi w USA nie brakuje.
Rywal Trumpa, Demokrata Joe Biden, prezentował całkowicie inne spojrzenie na kwestie klimatu i środowiska. Już od początku swej kampanii wyborczej Biden jasno zasygnalizował, że kwestie ochrony klimatu i środowiska będą stałymi elementami jego polityki – zarówno tej wewnętrznej, jak i zewnętrznej. Kluczowym wehikułem wyborczym Bidena na tym polu był plan pt. “Clean Energy Revolution and Environmental Justice”. Zawierał on dziewięć punktów, które uznać można za filary poglądów obecnego lokatora Białego Domu na sprawy transformacji proekologicznej. Pierwszy punkt tej listy dotyczył naprawiania szkód, jakie zdołał wyrządzić Trump. Kolejne były już szerokim planem dla całej amerykańskiej gospodarki. Były to m. in. przygotowanie ustawodawstwa, które nieodwracalnie pchnie Amerykę na tory do neutralności klimatycznej, działania na arenie międzynarodowej w kwestii ochrony klimatu, inwestycje w bezemisyjne źródła energii, zmniejszenie śladu węglowego całej gospodarki, wdrożenie standardów sprawiedliwej transformacji, pociągnięcie zanieczyszczających środowisko do odpowiedzialności, utworzenie nowych miejsc pracy, odpowiednie uhonorowanie pracowników branży paliw kopalnej, ich tradycji oraz pamięci.
Podczas kampanii wyborczej Trump starał się uderzać w Bidena wykorzystując proekologiczną postawę kontrkandydata Demokratów. Skupił się w tej kwestii przede wszystkim na technologii frackingu (szczelinowania), która – choć obciążająca dla środowiska – pozwoliła Stanom Zjednoczonym na pozyskiwanie ogromnych wolumenów ropy i gazu z formacji łupkowych. Podczas jednej z debat Trump starał się przyprzeć Bidena do muru pytając wprost właśnie o tę kwestię, wiedząc przy tym, że w prawyborach Partii Demokratycznej jego rywal stwierdził, iż „upewni się, że [fracking] będzie wyeliminowany”. Choć ten atak ówczesnego gospodarza Białego Domu był jednym z szerzej kolportowanych fragmentów przedwyborczych debat, to jednak całość strategii Trumpa okazała się niewystarczająca, by utrzymać władzę. Biden wygrał – i już kilka chwil po zaprzysiężeniu rozpoczął wdrażanie swej klimatycznej agendy.
FRONDA LUX 98/99 – AMERYKA WEDŁUG JOE / TOTALITARYZM – DO KUPIENIA TUTAJ