Świat Zachodu udowadnia, że wiara to dzisiaj pusty slogan. Nie jest potrzebna, aby osiągnąć w życiu pełnię szczęścia. Zapewnić ją mają Steve Jobs, Mark Zuckerberg i Bill Gates. Panuje wolność wyznania. A co z tymi, którzy nie mogą wierzyć, a jednak to robią, narażając swoje życie każdego dnia? Bliskowschodni chrześcijanie za wyznawanie swojej wiary ponoszą spore konsekwencje. Mówią, że każdy musi nieść swój krzyż. Jaka jest cena ich miłości, wolności i bezpieczeństwa?
Trzy największe religie tego świata mają swoje źródło na Bliskim Wschodzie. Mimo to, spotkanie tak różnych i dalekich od siebie wierzeń nie wróży niczego dobrego. Przekonał się o tym Dariusz Rosiak, który podobnie jak William Dalrymple, wyruszył w podróż śladami wschodnich chrześcijan – do Turcji, Iraku, Libanu, Egiptu, Izraela, a także Szwecji. Owocem przygody Dalrymple’a w 1997 roku była książka „From the Holy Mountain”. Rosiak napisał „Ziarno i krew”. Podobnie jak angielski lekarz, autor opowiada w niej historię o ginącym świecie i początku końca kolebki naszej cywilizacji.
Chrześcijaństwo powstało na Wschodzie, ale dziś życie tam jest prawie niemożliwe. W obliczu narastającego konfliktu z ISIS chrześcijanie stanowią „margines błędu”. A przecież wiemy, że powinno być odwrotnie.
Bez cywilizacji Wschodu, nie byłoby Zachodu. Mimo to, dziś Zachód odcina się od swoich korzeni. A przecież wszystko zaczęło się w Antiochii, Jerozolimie, Konstantynopolu. Rzymu jeszcze wtedy nie było, podbijali go Wizygoci i Hunowie. To na Wschodzie rodziła się teologia chrześcijańska, która miała zmienić oblicze ziemi.
„Chrześcijanie są pacyfistami i to jest nasze nieszczęście. Bóg uczy nas miłości, a nie nienawiści. Chrześcijanin nie może zabić kogoś bez powodu, a muzułmanin tak zrobi, tylko dlatego, że ten ktoś wyznaje inną religię” – takich wyznań z ust bohaterów swojej opowieści Dariusz Rosiak słyszeć będzie wiele.
Turcja. Do Antiochii, niegdyś centralnego punktu Jedwabnego Szlaku (potężnego miasta tętniącego życiem, które słynęło z rozwoju filozofii i nauki), nową religię przynieśli żydowscy uczniowie Jezusa. Mówi się, że chrześcijanie byli „żydowską sektą” uznającą Chrystusa jako Zbawiciela. Jak obecnie wygląda sytuacja na tamtejszej ziemi? Dziś nie można tam budować kościołów ani prowadzić szkół. Duchownym nie wolno wychodzić poza klasztor w sutannie, ponieważ prawo zabrania pojawiania się publicznie w stroju chrześcijańskiego mnicha. „Turcja opowiada Europie o swojej otwartości i tolerancji, ale konsekwentnie niszczy wszystko, co nie jest muzułmańskie i tureckie. (…) Niszczy Ormian, Aramejczyków, katolików, Kurdów. Chce żeby został tylko turecki islam. I nie ma żadnych skrupułów przed wprowadzaniem was w błąd. Turcy uważają, że Europa jest pogańska, a kłamstwo wobec pogan nie jest grzechem. Wobec pogan albo chrześcijan, to wszystko jedno, wolno kłamać bezkarnie.”
Turcja oficjalnie zaprzecza, jakoby miała wspierać ISIS, ale zamieszkujący tamtejsze ziemie chrześcijanie wiedzą, że mnóstwo członków Państwa Islamskiego z Europy przedostaje się na teren kalifatu przez granice tureckie. Tą drogą dociera też broń i zaopatrzenie dla członków ISIS.
„Zachód chce wierzyć, że między fundamentalistami są jakieś zasadnicze różnice, więc w to wierzy, ale Państwo Islamskie, Bractwo Muzułmańskie, Wolna Armia Syryjska, Al-Kaida, An-Nusra (…) to jedno i to samo. Wszyscy chcą powołania kalifatu, sunnickiego państwa rządzonego przez muzułmanów, w którym nie ma miejsca dla chrześcijan ani żadnych innych mniejszości na Bliskim Wschodzie. Nie będzie chrześcijan, nie będzie Jazydów, nie będzie Asyryjczyków ani Ormian. Zostaną tylko muzułmanie” – pisze Dariusz Rosiak.
Trochę lepiej (w porównaniu z resztą Turcji) wygląda sytuacja chrześcijan w Stambule. Stambuł to symbol tolerancji, stabilności, sukcesu i zamożności. Mieszka tu więcej Kurdów, niż w jakimkolwiek innym mieście w kraju. Podobnie jest z Ormianami i Grekami. Tu wytwarza się jedna trzecia dochodu narodowego. To tu także przyjeżdżają turyści z całej Europy.
Bez Stambułu nie ma Konstantynopola. Jego mieszkańcy mówią o sobie, że są wschodnimi Rzymianami. Sobór powszechny w 381 roku nadał biskupowi Konstantynopola drugie po Rzymie miejsce w hierarchii kościelnej. Sobór w Chalcedonie z 451 roku zrównał patriarchę z biskupem rzymskim. Od tamtego czasu patriarcha Konstantynopola był głową greckiego prawosławia. To z tego miejsca świata biło światło potęgi, siły, filozofii i mądrości. Dzisiaj tamtejsi chrześcijanie to obywatele drugiej kategorii.
W Stambule jest czterdzieści pięć kościołów obrządku ormiańskiego – ortodoksyjnych, katolickich, protestanckich. To dużo więcej nawet niż w Erywaniu. Wychodzą tam też trzy ormiańskie gazety – Jamanag, Marmara i Agos. To dużo.
Turcja jest podzielona. Jej chrześcijańscy mieszkańcy twierdzą, że poza miastem los ludzi bywa marny. Reszta to inny świat. Świat dyskryminacji i odrzucenia. „Z muzułmanami jest taki problem, że nawet całkiem normalni ludzie są bardzo radykalni religijnie. Zaczynasz z takim rozmawiać o religii i zmienia się w bojownika muzułmańskiego. (…) Wam na Zachodzie się wydaje, że “państwo islamskie” jest jakąś patologią islamu. Oglądacie egzekucje, obcinanie głów, palenie żywcem, inne okropności i myślicie, że dokonują ich jacyś psychopaci ogarnięci pasją mordowania. Nic z tych rzeczy. Żołnierze Daes to pobożni muzułmanie, dobrzy ojcowie, wierni mężowie, gotowi do poświęcania życia dla wiary” – mówi jeden z rozmówców autora książki.
Irak. Przed inwazją Amerykanów było tu półtora miliona chrześcijan. Teraz nie ma prawie nikogo. Cały dorobek cywilizacji został zrównany z ziemią. Ludzie opowiadający historię tych, których już nie ma, utwierdzają w przekonaniu, że na wojnie pomiędzy USA a muzułmanami, najbardziej ucierpieli niewinni ludzie, czyli chrześcijanie.
Dlaczego sytuacja chrześcijan wygląda tam tak dramatycznie i pogarszać się będzie wraz z kolejnymi operacjami wojennymi? Dlaczego ISIS w ciągu kilku ostatnich lat tak przybrało na sile? Rozmówcy Rosiaka winą obarczają premiera Maliki, który przez osiem lat spychał sunnitów na margines. Upolitycznił armię, wykorzystywał ją do gnębienia ludzi. Terroryści z ISIS wykorzystali frustracje sunnitów i przejęli kontrolę nad ugrupowaniem. Dodatkowo na Bliski Wschód przyjeżdżają radykałowie z Europy, Pakistanu, Czeczeni, Afganistanu. Sunnici wspierali ich, bo uważali, że walczą z szyitami, z Iranem.
Liban. Jedyny kraj na Bliskim Wschodzie, w którym chrześcijanie mogą żyć w miarę bezpiecznie. Kościół maronicki zawarł sojusz z Rzymem, dzięki któremu przetrwał do XX wieku. Nie ulega wątpliwości, że życie z muzułmanami na jednej ziemi nie może być proste. Co mówią o tym Marionici? „Nie wierzę muzułmanom. Jest takie arabskie powiedzenie >>nie da się żyć z jabłkiem pod pachą. Zawsze będzie uwierało<<. Pewnych postaw i niektórych ludzi nie da się pogodzić. Znam wielu muzułmanów w pracy i mam z nimi dobre relacje. A wiesz dlaczego? Bo się ich boję.” Podobno to jedyna metoda na przetrwanie. Wielu ludzi nadal chciałoby podziału państwa na część chrześcijańską i muzułmańską.
Zachód organizuje akcje, zbiorki pieniędzy, zachęca do wyjazdu, ale oni nie chcą jechać. Chcą tam żyć. Przecież Jezus stąd pochodził. Rosiak pisze: „dwa tysiące lat temu nieznany szerzej Żyd powiedział, że miłość jest najważniejsza, czym wywrócił świat do góry nogami. Wystarczyła ta jedna myśl, by poszli za nim zwykli ludzie.”
Egipt. Egipscy chrześcijanie, Koptowie, twierdzą, że przetrwali tu tyle lat, tylko dzięki boskiej interwencji. Mówią też, że islam to religia diabła: „to miłość jest najważniejsza. Bóg muzułmanów mówi >>Zrób to<< i oni to robią. Jeśli trzeba, zabijają niewiernych, jeśli trzeba, stosują przemoc, jeśli trzeba, nienawidzą. A w Ewangelii przeczytałem, że jeśli używasz miecza, to od miecza zginiesz. (…) Myślę, że jeśli stosujesz zasady Koranu, nie będziesz dobrym człowiekiem, a jeśli stosujesz zasady Ewangelii, to nim będziesz. To proste.”
Izrael. Tam nie ma znaczenia, czy jesteś katolikiem czy prawosławnym. Chrześcijanie żyją razem. Nie widzą różnicy, chodzą wymiennie do swoich kościołów, modlą się do różnych świętych.
Dlaczego zatem nie wyjechać? Na przykład do Södertälje? Tam każdy chrześcijanin z Bliskiego Wschodu ma swojego krewnego lub znajomego. „Jeśli wyjedziesz, stracisz tożsamość i związek z ziemią. Jeśli wartości chrześcijańskie coś dla ciebie znaczą, trzeba zostać i walczyć. (…) Paradoksalnie w obliczu takiego zagrożenia ludzie nie myślą o emigracji. Chcą żyć na ziemi, na której się wychowali i na której wszystko się zaczęło. Jeśli wyjadą, chrześcijaństwo zniknie” – konkluduje Rosiak.
Jak dziś żyją chrześcijańscy uchodźcy? Najbardziej przyjaznym miejscem w Europie jest dla nich Szwecja. Södertälje od lat 70-tych daje schronienie tysiącom chrześcijan z Bliskiego Wschodu. Mówi się, że to światowa stolica Asyryjczyków. Na dziewięćdziesiąt tysięcy mieszkańców, trzydzieści tysięcy z nich to uchodźcy z Turcji, Iraku, Syrii. Ucieczki z tych terenów to nieustanny proces, trwający od czterdziestu lat i nasilający się wraz z kolejnymi konfliktami wojennymi – po wojnie państw arabskich z Izraelem, grecko-tureckim konflikcie o Cypr, rzezi w Libanie, rewolucji irańskiej, I wojnie w Zatoce Perskiej, inwazji na Irak i obaleniu Saddama Husajna, aż po 2011 roku i wojnę w Syrii. Bliskowschodni chrześcijanie nigdzie nie stworzyli tak silnego azylu, jak w Szwecji. Dziś mają własne kościoły, szkoły, stacje radiowe i telewizyjne, organizacje społeczne, kluby piłkarskie. Szwecja daje status uchodźcy każdemu, kto ucieka z terenów prześladowanych i trafia na terytorium szwedzkie. Każdy prześladowany może wybrać miejsce, w którym chce zostać osiedlony. Zapewnia mu się warunki do życia. Od 2003 roku i początku wojny w Iraku, do Szwecji trafiło osiem tysięcy ludzi (35% populacji). Na Bliskim Wschodzie prawie każdy ma kogoś znajomego w Södertälje. Trzeba pamiętać, że nigdy jednak nie będą czuli się prawdziwymi Szwedami. Niektórym udaje się wejść na rynek pracy po ośmiu latach, u niektórych ten proces trwa dłużej. Czy ten miły gest Zachodu niesie pomoc i polepsza jakość życia prześladowanym z powodu swoich wierzeń? Szybko okazuje się, że paradoksalnie wcale nie.
***
Dlaczego wielkie królestwo, na którym zbudowano podwaliny naszego świata, dzisiaj ginie? Dlaczego nikt nie chce słuchać głosu tych, który walczą o prawdę, miłość i swoją tożsamość? Wiara uciśnionych w boski parasol ochronny, który ma ich strzec przed kulami i krwią jest niezwykle pokrzepiająca. Jeśli Bóg z nami, to któż przeciw nam?