Dosyć trudne zadanie postawili przed autorami gospodarze „Fronda LUX”. Odpowiedzieć na pytanie, „jakie będą stosunki polsko-białoruskie po zakończeniu kryzysu na granicy” to w zasadzie oczekiwanie, że sytuacja polityczna za Wschodnią granicą nie zmieni się, będzie taka sama Białoruś, ten sam Łukaszenko, to samo Państwo. A według mnie, właśnie tak nie będzie.
Sytuacja w ostatnim roku była na Białorusi bardzo dynamiczna. Łukaszenko przegrał wybory prezydenckie, jednakże mając wszystkie siły i służby pod kontrolą, pozostał na stanowisku. Rozpoczął bardzo brutalne represje wobec nie tylko opozycji, ale każdego przejawu niezależnej myśli. Białorusini obudzili się jednak z wieloletniego marazmu i masowo wyszli na ulicę. Takiego oporu Łukaszenko się nie spodziewał. I tu przekroczył w swych opresjach wiele granic, które przestraszyły świat. Łukaszenko pozostał sam.
Pomocną rękę, w sumie jako jedyny na świecie, podał mu Prezydent Rosji Władymir Putin. Podał rękę i mocno ją przytrzymuje. Wiedział i wie, że Łukaszenko jest już w zasadzie „politycznym trupem”. Łukaszenko też o tym wie, tylko jak każdy dyktator, do ucieczki, rozstrzelania lub powieszenia, będzie walczył jak długo się da.
Putin postanowił go wykorzystać do końca. Łukaszenko podpisał więc wszystko, co musiał podpisać w zakresie integracji Białorusi z Rosją. Zgodził się przyjąć i aktywnie grać główną rolę w „kryzysie migracyjnym”. Kryzysie, który jest jednym z elementów wojny hybrydowej Putina nie tylko z Polską, ale całą Europą Środkowo-Wschodnią. Wojny ukierunkowanej na destabilizację sytuacji politycznej w tych krajach, ale też wyszukanie w nich sojuszników (to temat odrębny, nie na ten felieton).
„Kryzys graniczny” ma również na celu odwlec uwagę opinii publicznej w UE od relokacji rosyjskich wojsk nad granicami Ukrainy. Kryzys, który może być aktywnie wykorzystany – np. na granice ruszą dodatkowe dziesiątki tysięcy „uchodźców”, którzy po przejściu granic będą dokonywać ataków, podpaleń, morderstw i gwałtów (na ile będą to uchodźcy, a na ile grupy Specnazu, mniej istotne). Taki atak bardzo dobrze może odwrócić uwagę Europy od ataku na Ukrainę (i nie tylko). A NATO miałoby wybór – wypełnić zobowiązania sojusznicze wynikające z art. 5, czy też pomagać spoza sojuszu. Są to jednak scenariusze bardzo daleko idące, miejmy nadzieję, że zachodnia dyplomacja do nich nie dopuści.
Co jest celem Putina? Obrazowo mówiąc: FSB na granicy z Polską; dywizja pancerna w Brześciu; człowiek Putina w Mińsku. Kryzys na granicy zakończy się wówczas, gdy Putinowi nie będzie już potrzebny.
Co będzie po kryzysie?
Moim zdaniem, nowy Prezydent Białorusi. Wszyscy na świecie mają już dosyć Łukaszenki. Rosji zaś nie tylko nie będzie już potrzebny, ale nawet będzie przeszkadzać. Po przyspieszeniu procesów integracyjnych Putinowi „krwawy dyktator” już nie jest potrzebny. Rosja wymieni go na kogoś bardziej cywilizowanego, demokratycznego, trochę prozachodniego, zwolennika modernizacji i inwestycji zagranicznych. Będzie to Prezydent uśmiechnięty, dobrze ubrany, dobry – wypuści z więzień opozycję, ale w sumie – taki nijaki. Wypisz-wymaluj Dmitrij Miedwiediew, któremu wystarczy dodać do życiorysu białoruskich przodków i naród białoruski może wybierać.
Zachód odetchnie z ulgą, że Łukaszenko odejdzie, Putin zostanie pochwalony, że doprowadził do odsunięcia „psychopatycznego dyktatora”. A przy okazji propaganda rosyjska pokaże światu jakim, normalnym człowiekiem jest, przy niezrównoważonym Łukaszence, Władymir Putin.
W sumie, co pozostało Zachodowi? Na Nord Stream 1 i 2 oraz uzależnienie się od gazu rosyjskiego i płacenie Putinowi miliardów dolarów Europa Zachodnia się zgodziła. Polska i inne państwa regionu krzyczały, ale nawet nasz największy sojusznik – USA, rękoma Prezydenta Bidena, zostawiły nas sam na sam z Putinem. Biden postawił na Niemcy, które chcą razem z Rosją uporządkować na nowo Europę.
Czy Europa, USA i NATO zareagują na przybliżanie się Rosji do jej granic? Nie. Oni już nie reagują na działania Rosji. Kto jeszcze uznaje Krym za cześć Ukrainy? Nikt. Wszyscy już de facto uznali Krym za rosyjski. Republiki Donieckie i Ługańskie? To dla świata tez już Rosja. Walczyć o te ziemie nikt nie zamierza.
Co musi zrobić Putin, aby świat jakoś zareagował? Wsadzić do więzienia charyzmatycznego lidera opozyzycji i zamknąć organizację przypominająca o zbrodniach stalinowskich? A nie, to już zrobił i robi. Z poważną miną, mówiąc, że On nic nie może, bo przecież wszystko jest zgodnie z prawem rosyjskim.
Świat i Europa oczywiście zajęli stanowisko, wyrazili oburzenie, potępili tam, gdzie trzeba, przekazali słowa wsparcia. I nic więcej. Putin widzi tę niemoc i idzie krok po kroku w kierunku cofnięcia „największego błędu geopolitycznego XX wieku – rozpadu ZSRR”. Elity europejskie w tym czasie dyskutują o wspólnych dla wszystkich 52 płci toaletach, zakazaniu używaniu samochodów spalinowych do roku „2-tysiące-jak-najszybciej” oraz o otwieraniu się na migrantów.
„Jakie będą stosunki polsko-białoruskie po zakończeniu kryzysu na granicy”? Żadne. Będziemy mieli stosunki polsko-rosyjskie w formie Polska-ZBiR, z pogranicznikami rosyjskimi na granicy, dywizja pancerną w Brześciu i „Dmitrijem Miedwiediewem” jako Namiestnikiem Rosji w Mińsku.
Józef Nowodworski, b. dyplomata w Rosji