Krzysztof Bielecki: JAN PAWEŁ II WIELE WIDZIAŁ Rozmowa z ordynariuszem diecezji elbląskiej biskupem Jackiem Jezierskim

Czego Ksiądz Biskup oczekiwał po pielgrzymce Jana Pawła II z roku 1999? Jan Paweł II był na ziemiach bliskich Księdzu Biskupowi. Pielgrzymka zaczęła się w Gdańsku 5 czerwca. Potem papież był w Pelplinie, Elblągu…

6 czerwca 1999 roku w Elblągu przypomniał świętych tej ziemi, świętego Wojciecha, błogosławioną Dorotę z Mątów i błogosławionego Władysława Demskiego. Jak tego rodzaju papieskie przypomnienia wpływają, zdaniem Księdza Biskupa, na współczesnych słuchaczy? Czy takie zakorzenienie, pełne surowości, nie odstręcza czasem od Kościoła, nie zniechęca, nie epatuje, powiedzmy, nadmiernym trudem?

Dwadzieścia lat temu 6 czerwca 1999 r. papież Jan Paweł II odwiedził Elbląg. Stało się to w ramach 7. podróży apostolskiej do Polski. Ojciec Święty spotkał się wówczas z dużą reprezentacją diecezji elbląskiej. Siedem lat wcześniej Jan Paweł II utworzył Kościół partykularny elbląski (25 marca 1992). Podczas nabożeństwa ku czci Serca Pana Jezusa, które miało miejsce na płycie lotniska Aeroklubu Elbląskiego, papież wygłosił kazanie. Przypomniał świętych patronów diecezji, a zwłaszcza św. Wojciecha (+997), bł. Dorotę z Mątów – pustelnicę (+1394) oraz bł. Władysława Demskiego – księdza zamordowanego (+1940) w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen (papież ogłosił go błogosławionym w Warszawie, w czasie tej pielgrzymki).

Według ustaleń prof. Stanisława Mielczarskiego, św. Wojciech nie zginął na terenie Sambii w miejscowości Tękity (Fischhauen). Miejscem jego śmierci jest miejscowość Święty Gaj – miejscowość położona na terenie diecezji elbląskiej, pomiędzy Dzierzgoniem a Pasłękiem (zob. S. Mielczarski, Misja pruska św. Wojciecha, Gdańsk 1967).

Bł. Dorota pochodzi z miejscowości Mątowy Wielkie, leżącej na Żuławach Malborskich. Mieszkała w Gdańsku, należała wówczas do wspólnoty parafialnej przy kościele mariackim. Była żoną, matką, wdową. Urodziła dziewięcioro dzieci. Pielgrzymowała do Akwizgranu, Einsiedeln i Rzymu. Pod koniec życia osiadła w Kwidzynie, przy katedrze diecezji pomezańskiej, jako pustelnica. W miejscu urodzenia i śmierci bł. Doroty istnieje żywa pamięć o niej. Do Mątów i do Kwidzyna przyjeżdżają pielgrzymi. Dorotą zainteresowały się uczone, należące do nurtu feministycznego na zachodzie Europy i w USA. Z jednej strony widzą w Dorocie ofiarę przemocy ze strony męża, z drugiej zaś kobietę mocną i niezależną. Zainteresowanie osobą bł. Doroty w Polsce wzrosło po jej beatyfikacji (1976), a także dzięki tłumaczeniu na język polski jej średniowiecznych biografii.

Bł. ksiądz Władysław Demski pochodzi ze Straszewa na Powiślu. Po plebiscycie 1920 r. był zmuszony uciekać z Prus Wschodnich do Archidiecezji Gnieźnieńskiej, w granice ówczesnego państwa polskiego, z uzasadnionymi obawami przed prześladowaniem. Agitował bowiem za Polską w okresie poprzedzającym plebiscyt. Osiadł w Inowrocławiu. Po rozpoczęciu II wojny światowej i wkroczeniu wojsk niemieckich został aresztowany i zamęczony w Sachsenhausen. Błogosławiony kapłan męczennik jest patronem księży diecezji elbląskiej.

Jestem przekonany, że słuchacze elbląskiego wystąpienia Jana Pawła II przyjęli z dumą wspomnienie św. Wojciecha, bł. Doroty z Mątów i bł. księdza Władysława Demskiego. Są to pozytywne postacie, ważne dla tej ziemi, dla jej przeszłości. Promieniują one na teraźniejszość i przyszłość.

Przyjrzyjmy się elbląskiemu kazaniu Jana Pawła II bliżej, nie uciekając właśnie od wszelkiej surowości. Papież przypomina expressis verbis Dziesięć Przykazań i to w formie zapisanej w Księdze Wyjścia, głęboko tradycyjnej. Nazywa je „zrębem moralności”. Kilka minut później mówi o pokusach urządzenia świata bez Boga i napomina, że takie próby zawsze obracają się przeciw człowiekowi. I tu odwołuje się do znanych licznych dowodów z XX, odchodzącego wieku. Chciałbym poznać opinię Księdza Biskupa na temat – nazwijmy to – milenijności tamtej pielgrzymki i jej wyzwań na przyszłość, pamiętając o twardych słowach Jana Pawła II z kazania elbląskiego, że grzech jest zarzewiem śmierci. Zastanawiam się, czemu nie przyglądamy się wnikliwiej temu zdecydowaniu papieża, a chcemy w nim widzieć starszego człowieka – przepraszam – od kremówek.

Papież Jan Paweł II przypomniał na lotnisku w Elblągu niezmienne prawo moralne. Zostało ono objawione narodowi wybranemu przez Boga w formie 10 zdań, czy też 10 norm, stąd greckie określenie dekalog. My mówimy potocznie o 10 przykazaniach. Jezus nie uchylił dekalogu. W niczym nie osłabił jego przesłania. On dopełnił dekalog ogłoszeniem 8 błogosławieństw. Proklamował je w Galilei, w ramach tzw. kazania na górze [Ewangelia Mateusza, rozdz. 5].

Przypomnienie o istnieniu niezmiennego prawa moralnego i religijnego należy do funkcji proroka. Tym bardziej, że prawo to dotyczy zawsze i wszystkich: zarówno osób prominentnych, jak i tych, które znajdują się na marginesie życia społecznego. Jan Paweł II wypełniał do końca swoich dni posłannictwo proroka i nauczyciela, także spraw trudnych. Przypominał nieustannie, że nie można zapomnieć o fundamentach godziwego życia człowieka oraz społeczności. Gdyby Jan Paweł II zaprzestał nauczania, które czasami wydawało się być surowym, pozostałby w naszej pamięci miłym, starszym panem, promującym kremówki, czy też dowcipkującym na temat łupieżu.

Czy Jan Paweł II był człowiekiem przełomu? Co kontynuował, a co otwierał? A co stanowczo odrzucał? Co mogło mu się wtedy nie podobać – według, powiedzmy, domysłów Księdza Biskupa – w samym Kościele? Co nie podobałoby mu się na pewno dzisiaj?

Jan Paweł II dostrzegał kryzys duchowy chrześcijaństwa, także wówczas, gdy był w Elblągu, gdy miał 79 lat i pomimo dolegliwości, które były w dużym stopniu skutkiem postrzału, jaki otrzymał 13 maja 1981 r. na placu św. Piotra w Rzymie. Papież widział przemiany zachodzące w życiu społeczeństw i we współczesnej kulturze. Chodzi tu o sekularyzację i materializm praktyczny. Jan Paweł dostrzegał też negatywne procesy zachodzące w Kościele. Był przeciwnikiem dostosowywania Kościoła do standardów obowiązujących w środowiskach liberalnych. Był przeciwny powierzchownemu i pospiesznemu ekumenizmowi. Był przeciw uznaniu wszystkich systemów religijnych za równowartościowe. Dlatego oskarżano go niesłusznie, że podczas spotkania przedstawicieli wielu religii w Asyżu, dopuścił się bałwochwalstwa. Jan Paweł II bronił małżeństwa, jako trwałego związku kobiety i mężczyzny, otwartego na przyjęcie nowego życia i wychowanie potomstwa. Nie widział możliwości wyświęcania kobiet na księży i biskupów. Dostrzegał narastające zjawisko pedofilii w Kościele. Potępiał je jako grzech ciężki i wielkie przestępstwo. Zabiegał o utworzenie norm prawnych dla dyscyplinowania duchownych, którzy dopuścili się pedofilii. Papież bronił też tradycyjnej zasady nie pozwalającej udzielać Komunii św. rozwiedzionym, żyjącym w kolejnych związkach cywilnych. Był przeciwny walce klas, dlatego też i latynoamerykańskiej teologii wyzwolenia. Widział w jej założeniach elementy marksizmu i błąd chrystologiczny (Chrystus jako rewolucjonista), soteriologiczny (zbawienie jako wyzwolenie polityczne) i antropologiczny (człowiek jako wróg klasowy drugiego człowieka).

Mijają lata od odejścia Jana Pawła II i – czy tego chcemy, czy nie – Jan Paweł II przechodzi do historii, owszem pisanej wielką literą, ale historii. Jakie zostawia nam współczesnym dziedzictwo? Na czym polega trudność tego dziedzictwa? Jak ono waży dla Polski, jak dla Europy, jak dla świata?

Jak różne są to nauki, a na ile jest to nauka jedna, uniwersalna? Czy takie rozróżnienie jest w ogóle uprawnione? Nie pokusiłby się Ksiądz Biskup o wyznaczenie jakiejś granicy między jednym (tym, co różne) a drugim (tym, co uniwersalne i absolutnie wspólne)?

Jan Paweł II zwracał uwagę na obiektywne wymagania prawa naturalnego, dekalogu oraz Ewangelii. Dostrzegał zarazem przestrzeń miłosierdzia, którego Pan Bóg nie odmawia komukolwiek. Stał się przeto pierwszym papieżem Bożego miłosierdzia. Papież Franciszek idzie dalej tą drogą.

Karol Wojtyła był ostatnim papieżem w drugim tysiącleciu chrześcijaństwa i pierwszym w trzecim tysiącleciu. Dzięki jego postawie i nauczaniu wzrósł autorytet Stolicy Apostolskiej, budowany wcześniej przez Jana XXIII i Pawła VI. Nauczanie papieskie stało się słyszalne i dostrzegalne. Nie znaczy to, że je powszechnie aprobowano i respektowano. Nie mniej ono wyraźnie wytyczało kierunek.

Papież Jan Paweł II nie powstrzymał rozwoju cywilizacji śmierci (aborcji, eutanazji, wojen). On jednak ją opisał, nazwał i ocenił z perspektywy moralnej oraz teologicznej. Niewątpliwie przyczynił się też do przemian politycznych w Europie środkowej i wschodniej, do upadku żelaznej kurtyny, muru berlińskiego, a w Polsce do rozwoju ruchu „Solidarności”. Przyczynił się do zdyskredytowania komunizmu jako systemu i ideologii.

Jan Paweł II pozostał wierny nauczaniu Soboru Watykańskiego II. Dokonał syntezy myśli soboru. Poświęcił swój pontyfikat wprowadzaniu idei soborowych w życie Kościoła. Dokonywał na wiele sposobów recepcji soboru, m.in. przez wydanie Katechizmu Kościoła Katolickiego oraz Kodeksu Prawa Kanonicznego. Były to opracowania zbiorowe, wielu specjalistów, jednak wydane powagą papieża i po jego wnikliwej lekturze. Troska o wierność, nie tylko literze, ale przede wszystkim duchowi Vaticanum II, przenika całe nauczanie Jana Pawła II.

I na koniec rozmowy: jaką wizję przyszłości fundują nam – że się tak wyrażę – Jan Paweł II, jaką Benedykt XVI, jaką Franciszek?

Przyszłość nie jest nam znana. Prognozowanie jej jest bardzo trudne. Choć np. symptomy katastrof są dziś dostrzegalne (ekologiczne, nuklearne, konfliktu o zasięgu światowym).

Trzech ostatnich papieży charakteryzuje – pomimo świadomości różnorakich zagrożeń – nadzieja, a nie rozpacz. Dzieje świata można i należy porządkować oraz układać lepiej. Janowi Pawłowi II, Benedyktowi XVI i Franciszkowi wspólne jest przekonanie, że człowiek odnajdzie ostatecznie ocalenie poza historią. W Bogu. W Jego wieczności. Dzięki Jezusowi Chrystusowi.

Ostatni papieże różnią się osobowością i temperamentem. Jan Paweł II wniósł do Kościoła doświadczenie, które zyskał w zetknięciu z systemami totalitarnymi. Dał też podstawy refleksji na temat odpowiedzialnej miłości oraz wolności. Benedykt XVI podzielił się z Kościołem syntezą chrześcijańskiej tradycji intelektualnej, zwłaszcza zachodniej. Natomiast papież Franciszek szuka kontaktu ze współczesnością, z peryferiami świata i społeczeństw, także ze środowiskami, które są daleko, lub stoją w opozycji do chrześcijaństwa.

Rozmawiał Krzysztof Bielecki