Planowałem ten tekst napisać jeszcze w grudniu. Nikt mnie jednak nie popędzał, a innych spraw i zadań spadło na mnie sporo, więc do tematu historycznych rozliczeń wracam w styczniu. To chyba nie jest najgorszy miesiąc, by się tym zająć. Owszem, grudzień wydaje się być najbardziej oczywisty – grudzień to głośne strzały, czerwona krew, świeży ból i rany. Ale styczeń też ma swoją dramatyczną, zapomnianą wymowę. Mogę sobie ją wyobrazić – rodziny na Wybrzeżu pochowały już swoich bliskich, lub wręcz przeciwnie – dociera do nich, że nie odnajdą ich ciał, a już na pewno sprawiedliwości…
Z tym właśnie obrazem kojarzy mi się koreański dramat sensacyjny „26 lat później”. Obejrzany w lato i trochę w ciemno. Właściwie – atrakcyjny thriller z dużym potencjałem komercyjnym, wpisujący się w nurt azjatyckiego kina zemsty. Grupa ludzi chce pomścić nieukaraną zbrodnię z przeszłości, której ofiarą padli ich najbliżsi.
„26 lat” to film fabularny, jednak retrospekcja, cofająca nas do dramatycznych wydarzeń, to bardzo dopracowana, robiąca wielkie wrażenie animacja. Trafiamy w sam środek piekła brutalnie pacyfikowanych zamieszek. Ktoś traci siostrę, ktoś ojca, czyjąś matkę przypadkowa kula dopada w mieszkaniu, gdy wybiera imię dla przyszłego dziecka. Mamy też w tym piekle „jedynego sprawiedliwego”, żołnierza, dostrzegającego nagle bezsens i okrucieństwo rozgrywającej się wokół niego rzezi. To właśnie on po latach zbierze ekipę, w której znajdą się między innymi policjant, lekko karykaturalny gangster czy utalentowana i nagradzana łuczniczka. Każde z nich będzie miało do odegrania rolę w bardzo misternym planie, którego celem jest były tyran. Po latach – jesteśmy w domu – majętny, szanowany i wciąż pociągający za wiele sznurków emerytowany polityk. Były prezydent, któremu masakra posłużyła jako środek do zdobycia władzy. Zbrodniarz, mający na swoje zawołanie policję i media. Jego przeciwnicy to szaleńcy i bandyci. Geun-hyeon Jo zrobił film, który z jednej strony z szacunkiem oddaje dramat bohaterów i pokolenia ich rodziców, a z drugiej spełnia wszystkie warunki, by być trzymającym w napięciu, atrakcyjnym kinem akcji.
Masakra w Kwangju – krwawe stłumienie kilkudniowych protestów przeciwko puczowi wojskowemu w grudniu 1979. Zamieszki w Kwangju wybuchły pół roku później, 17 maja 1980. Oficjalne dane, zebrane w śledztwie przeprowadzonym wiele lat później mówią o prawie 300 zabitych. Opozycja i część badaczy szacuje, że mogło być ich ponad dwa tysiące. W napisach do filmu mowa już o 4122 potwierdzonych ofiarach. Rana krwawiąca do dziś. Tam rzekomi komuniści, tu element antysocjalistyczny, i tylko uroki życia w państwie autorytarnym (i postautorytarnym!) wszędzie jakoś nieprzyjemnie podobne.
26 lat (26-nyeon), Korea Południowa, 2012, reż. Geun-hyeon Jo