ŁUKASZ JASINA: ROLA PRL-OWSKIEGO KINA W OSWAJANIU II RP

Nie licząc krótkiego okresu instrumentalnego wykorzystania rocznic zaraz po wojnie, praktyka legitymizacji władzy komunistycznej przez wybiórcze przejmowanie symboli sprzed 1939 roku wydała się ruszyć z kopyta w czasach Gierka. Sam I sekretarz nie był przedwojennym funkcjonariuszem KPP, a jego lewicowość umocniła się w Belgii, Francji i w pracy zawodowego członka aparatu partyjnego. Nie miał zatem żadnych oporów przed wykorzystywaniem elementów patriotycznych. Nieprzypadkowo jedną z pierwszych decyzji Gierka była zgoda na odbudowę Zamku Królewskiego w Warszawie, wcześniej blokowana od dwóch dekad z powodów politycznych. Podczas jego rządów, mimo dominującej krytyki, próbowano także wskrzesić dziedzictwo II Rzeczypospolitej.

Pięćdziesiątą rocznicę odzyskania niepodległości w listopadzie 1968 roku władze Polski gomułkowskiej zbojkotowały. Jej głównym organizatorem był Episkopat, tym razem jednak nie atakowano go jak w okresie „walki o Millenium”. Nie odbyły się żadne państwowe akademie ani posiedzenia Sejmu  (jeśli nie liczyć uroczystości w Lublinie upamiętniających powstanie rządu Daszyńskiego), ale dopuszczono do dyskusji w czasopismach historycznych czy wybranych audycjach radiowych. Nadal jednak istniały tematy tabu – Piłsudski musiał na swój powrót jeszcze zaczekać.

Skłonność ekipy Gierka do podpierania się symbolami patriotycznymi wzrastała razem  z propagandą sukcesu i utrzymała się również w roku 1976, gdy zaczęły pojawiać się pierwsze symptomy kryzysu gospodarczego i politycznego. Do przełomu historycznego doszło ostatecznie jesienią 1978 roku. Uskrzydleni kosmiczną podróżą Hermaszewskiego, ale i zmartwieni wyborem  Jana Pawła II na papieża, komuniści zdecydowali się na organizację obchodów sześćdziesięciolecia niepodległości. Odbyła  się uroczysta sesja Sejmu PRL, na której programowe przemówienie wygłosił  Edward Gierek. Jego koncepcja dziejów przypisywała decydujący wpływ na odzyskanie przez Polskę niepodległości rewolucji październikowej. Wizja wojny polsko-bolszewickiej również wydawała się mało patriotyczna, ale w przemówieniach pojawili się i Piłsudski, i Witos – po raz pierwszy oficjalny przedstawiciel peerleowskiej władzy wspomniał Marszałka w pozytwnym świetle.

Piłsudski wracał również do kultury popularnej. Jeden z najwybitniejszych filmów historycznych w dziejach polskiego kina – Śmierć Prezydenta (1977) Jerzego Kawalerowicza – opowiada wprawdzie historię śmierci Gabriela Narutowicza, podkreślając, a wręcz wyolbrzymiając rolę komunistów, ale jedną z kluczowych postaci czyni Józefa Piłsudskiego zagranego przez Jerzego Duszyńskiego. Marszałek został tu przedstawiony pozytywnie – film wyraźnie sugeruje, że zawiódł się on na sejmokracji, a jego późniejsze inklinacje do dyktatury były spowodowane zbrodnią popełnioną na Narutowiczu.

Prawdziwą rewolucję w przywracaniu świetności temu, co przez lata było zakazane, przyniósł jednak „karnawał Solidarności”. Badacz dyskusji historycznych tamtego okresu może mieć wrażenie, że cenzura wówczas zniknęła. To rzecz jasna nie było prawdą, bo ograniczeniom podlegały chociażby tematy związane ze Związkiem Sowieckim jak zbrodnia katyńska, zsyłki Polaków czy „proces szesnastu”, jednak w kwestii II Rzeczpospolitej naprawdę pozwolono na wiele. Telewizje i radio wypełniały audycje wspomnieniowe i wywiady z żyjącymi jeszcze weteranami Legionów czy powstania wielkopolskiego. „Solidarność” podczas jej pierwszego zjazdu w hali „Olivia” zdawało się legitymizować przemówienie legionisty i weterana walk o Lwów gen. Mieczysława Boruty-Spiechowicza. Szokiem dla zwykłego obywatela było nadanie przez Pierwszy Program Polskiego Radia Pierwszej Brygady 11 listopada 1980 roku.

Jednocześnie w państwie rosła pozycja gen. Wojciecha Jaruzelskiego – człowieka wychowanego w II RP i ukształtowanego przez sanacyjne imaginarium. Głoszone przez niego jako premiera idee do złudzenia przypominały hasła o odnowie rozpowszechniane po przewrocie majowym, a sam generał w wojskowym mundurze otaczający się oficerami mógł przywodzić na myśl piłsudczykowskich pułkowników. Stojący na czele państwa wojskowy zaczął wręcz kojarzyć się z samym Piłsudskim. Po kilku latach propagandziści chcieli zresztą doprowadzić do nadania Jaruzelskiemu rangi Marszałka Polski, a dokonany 13 grudnia 1981 roku zamach stanu próbowali upodobnić do tego z maja 1926 roku.

Z pomocą przyszły filmy i dwaj udawani komuniści, którzy tak naprawdę byli zamaskowanymi prawicowcami w typie moczarowskim: Bohdan Poręba i Ryszard Filipski. Pierwszy z nich wziął na warsztat lata 1914-1920, w efekcie czego na początku lat 80. powstały epicki film historyczny i serial Polonia Restituta (doczekały się one nawet wersji komiksowej). Żaden inny obraz poświęcony odzyskaniu przez Polskę niepodległości nie mógł – i jak na razie nie może – poszczycić się podobnym epickim oddechem, muzyką Czesława Niemena czy zdjęciami realizowanymi w Paryżu, Londynie, Forum Fredericianum w Berlinie, Hradczanach i Polu Marsowym w Leningradzie (Petersburgu).

Poręba przywołał na ekranie kody międzywojennego patriotyzmu – szkoda, że sam twórca był manipulatorem i kłamcą. Ukoronowaniem rehabilitacji roku 1918 w powszechnej świadomości stały się uroczyste obchody siedemdziesięciolecia Odzyskania Niepodległości w roku 1988, kiedy to Piłsudski, Dmowski czy Witos zostali bohaterami dnia. Pod koniec PRL-u II RP wygrała bitwę o pamięć i nawet doczepianie na siłę Juliana Marchlewskiego do grona ojców niepodległości wydawało się już tylko rozpaczliwym gestem. Jedną z ostatnich decyzji ludowego sejmu w maju 1989 Narodowe Święto Niepodległości zostało przywrócone.

Nieco bardziej skomplikowany był stosunek do tego, co nastąpiło po roku 1918. Wojny z bolszewikami starano się nie tykać, ale przewrót majowy okazał się jak najbardziej wdzięcznym tematem. W filmie Filipskiego Zamach stanu (1981) grany przez reżysera Marszałek rozpędza w roku 1926 sejmokrację, jednak obraz krytykuje go jednocześnie za proces brzeski. Cóż – Jaruzelski też kazał sądzić swoich politycznych przeciwników. Nawet w PRL-u w latach 80. propaganda nie była w stanie podczepić swoich działań pod cokolwiek pozytywnego.