LUX nr. 1-2 (2018) PRZECIWKO SEKULARYZACJI I UPADKOWI ZASAD

Stan chrześcijaństwa na Starym Kontynencie jest dyskutowany na okrągło i można od tego całkowicie zgłupieć.  Nie tylko dlatego, że trudno znaleźć w układzie SI jednostkę, która mogłaby precyzyjnie wskazać, ile jest chrześcijaństwa, jaka jest jego siła  i jak się ono w ogóle miewa.

W tym samym czasie, gdy Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego przedstawił wyniki swoich badań, „Niedziela” pisała, że jest dobrze, bo coraz więcej ludzi przyjmuje Komunię, „Newsweek” zaś pisał, że też jest dobrze, bo coraz mniej ludzi chodzi do kościoła. Urok statystyk i charakterystyk porównawczych na tym polega, że zawsze można doszukać się w nich pozytywów niemożliwych do odnalezienia w innych warunkach. Katolicy, jeśli nie czują się prześladowani, mówią, że jest dobrze; zawodowi i prawdziwi – tacy z powołania – antyklerykałowie mówią, że jest dobrze, choć oczywiście czują się prześladowani.

Prawda leży jednak pośrodku. Chrześcijaństwo powszechne nie ma się wcale tak źle na zepsutym Zachodzie i z całą pewnością nie jest też w rozkwicie. Faktycznie, w Polsce i Europie bardzo powoli, ale jednak, spada liczba osób, które regularnie uczestniczą we Mszy (dominicantes). Jednocześnie, także w sposób powolny i nieśmiały, rośnie liczba osób przyjmujących Komunię (communicantes). Co do zasady natomiast – jeśli idzie o praktyki religijne – wśród katolików sprawy mają się  z grubsza tak samo. Co pewnie unieszczęśliwia obie strony, ale samym katolikom może dawać powody do optymizmu.

Problem tkwi gdzie indziej. Badania  Pew Research Center Polska pokazują, że polski Kościół uczestniczy w tych samych procesach, co Kościoły katolickich państw Zachodu. Drastycznie spada liczba osób modlących się. Ludzie dokonują odwrotu od wiary, ale nie wśród murów świątynnych, lecz we własnych domach. To nie do końca tak, że Kościół swoją instytucjonalną naturą wygania ludzi sprzed ołtarza. Odstrasza ich coś innego. Problemem Kościoła jest to, że nie potrafi konserwować wiary swoich owieczek. Problemem Europy z kolei jest fakt, że powietrze na Starym Kontynencie oddala od wiary.

Można rozłożyć obie kwestie na czynniki pierwsze. Pytać o jakość kształcenia w seminariach w kontekście niewielkiej liczby alumnów. O protestantyzujące skutki owego słynnego ducha Soboru Watykańskiego II, który miał przecież w swoich pastoralnych założeniach stanowić nowoczesną odpowiedź na nowoczesny protestantyzm. O polityczną nieporadność katolików, którzy zamiast ukazywać piękno rodzicielstwa i macierzyństwa, zbudowali przekaz negatywny oparty na wizerunkach zmasakrowanych ciał abortowanych dzieci. Okazało się to nieskuteczne, a sam widok maleńkich zwłok w przestrzeni publicznej już się opatrzył. W uszach dudnią tylko smętne głosy Wojciecha Cejrowskiego i Tomasza Terlikowskiego mówiących o nieszczęściu nienarodzonych. Zamiast dowodzić, że rodzina to fajna sprawa, co dziś wydaje się bardziej egzotyczne, odsłaniamy tajemnicę umierania, pozostając bezsilni wobec inicjatyw w rodzaju aborcyjnych tutoriali z Poznania.

Osobno można mówić o tym, że katolicka nauka nie trafia nawet do praktykujących katolików, czego dowodem jest ostatnie referendum w Irlandii. Albo o dyktaturze prawników i lekarzy, którzy swoją kazuistyką przywodzą na myśl retorykę z lat 30. o śmierci w służbie dobra – jak było w przypadku pewnego brytyjskiego dziecka, o którym po niedługim czasie nikt już nie pamięta. I jeszcze osobno o indywidualistycznych antropologiach rujnujących pojęcie odpowiedzialności czy wspólnoty, a w zamian nakazujących mazgaić się nad smutnymi żywotami ludzi, którzy doświadczyli pustki płynącej z wątpliwego lewicowego rozumienia wolności. O samotności wynikającej z odrzucenia kościelnej nauki głoszącej, że wolność nie oznacza bycia pępkiem świata.

Katolicyzm w Europie niewątpliwie przechodzi kryzys, nie ma on jednak uśmiechniętej twarzyczki człowieka, który wyemancypował się od zamordyzmu. Ma zmęczoną twarz z poszukującymi wsparcia oczami.

Wydaje się, że w niej właśnie szukać można pocieszenia. Samotność budzi pokorę i otwiera na poszukiwania. Czy pocieszenie ludzie odnajdą w Dobrej Nowinie – to zależy nie od lewicy, która pokazuje po raz kolejny, że burzenie wychodzi jej znacznie lepiej od budowania, ale od Kościoła. Warto trzymać kciuki za powodzenie tej misji , bo jak wyglądałaby Europa bez katolicyzmu, łatwo sobie wyobrazić, ale  zaręczam, że nie chcielibyście tego odczuć na własnej skórze.

W tym numerze chcemy pokazać część najciekawszych zjawisk, jakie oddają rzeczywisty stan zarówno chrześcijaństwa, jak i Europy chrześcijańskiej, oraz tej Europy, która chciałaby się uważać za postchrześcijańską, wyemancypowaną od religijnego anachronizmu. Zastanowimy się wreszcie, czym w istocie jest to wyemancypowanie.

redaktor naczelny
Jerzy Kopański



Blok prozaiczno-liryczny

REDAKCJA:

Zarząd: Jerzy Kopański (redaktor naczelny), Tomasz Krok, Mateusz K. Dziób.

Redakcja: Rafał Niewiadomski (sekretarz redakcji), Oliwia Kacprzak (korekta i redakcja), Joanna M. Wal, Maciej Kalbarczyk, Paweł Rzewuski, Jarosław J. Żejmo.

Współpracownicy: Krzysztof Bielecki, Monika G. Bartoszewicz, Marcin Darmas, Marcin Herman, Łukasz Kucharczyk, Martyna Ochnik, Anna Stępniak, Maciej Woźniak.


  • mkidn_01_cmyk

  • Miesięcznik LUX finansowany jest przez
    Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego