Kiedy zawodzą konwencjonalne środki mogące wyrwać pojedynczego człowieka z trudnej sytuacji kieruje on swoje myśli ku niemającemu podstaw w rzeczywistości aktowi sprawczemu, który ma wybawić go z opresji. Mechanizm ten opisał w swojej książce „Człowiek w poszukiwaniu sensu” wybitny austriacki psychiatra, więzień kilku obozów koncentracyjnych, twórca trzeciej szkoły wiedeńskiej (trzecia po Freudzie i Adlerze) – doktor Viktor Frankl. Wspomina on, że więźniowie trafiający do obozów koncentracyjnych mający wątpliwy zaszczyt rozgoszczenia się w nich na dłużej, mimo swojego różnorodnego pochodzenia i ról społecznych, które pełnili przed zamknięciem za drutami, posiadali jedną cechę wspólną ze skazańcami oczekującymi na wykonanie wyroku śmierci. Była to głęboka, irracjonalna wiara w to, że w ostatniej chwili przed egzekucją zostaną uniewinnieni. Bezbronne ofiary, wyrwane ze swojego życiowego kontekstu po zetknięciu z okrucieństwem, szarością i chłodem drutów kolczastych i ponurych wieżyczek głęboko ufały, że to co obserwowały na własne oczy jest kompletnym nieporozumieniem, a ich położenie ulegnie zmianie wraz z nadejściem listu od krewnego, który postanowił się za nimi wstawić, lub wskutek cudownej odmiany koniunktury na froncie. Frankl to przemyślenie datuje na 1942 rok. Na froncie bez zmian, a krewni w wagonach…
O ile teza o prawdziwości wniosków wyprowadzonych z rozumowania indukcyjnego jest sporna, o tyle w tym wypadku ciężko pozbyć się wrażenia, że mechanizm wiary w kuriera znikąd, przynoszącego wieść o odroczeniu wyroku pojawiający się w życiu osób prywatnych pojawił się w życiu polskiego narodu. Nasi krewni próbowali się za nami wstawiać. Intensywnie, choć dla własnej korzyści duchowy kuzyn Polaków, rewolucjonista Napoleon męczył Europę przy naszym wydatnym udziale przez zgoła 20 lat i pomimo jego upadku udało się Polakom utrzymać zaszczytną funkcję uprzywilejowanego więźnia, ale w mundurze z pasiaka. Było smutno, ale nie wylądowaliśmy w karcerze. Przy próbie ucieczki w 1830 roku okazało się, że Chłop zdradził, Skrzynka przyskrzyniła, Kruk oko wydziobał, a Ryba zatopiła*. Po upadku Powstania Listopadowego wszystkim mieszkańcom Kraju Przywiślańskiego i Zachodniego została tylko jedna nadzieja – Mesjasz. Kapłani pisali, szukali, spiskowali upatrując dziecięcia pod różnymi imionami, ale jak pokazała historia bez współdziałania łaski i woli to i święty Boże nie pomoże…
* Rymowanka odnosi się do kolejnych dyktatorów powstania listopadowego: gen. gen. Józefa Chłopickiego, Jana Zygmunta Skrzyneckiego, Jana Krukowieckiego i Michała Rybińskiego.
SZYMON DOLIWA
REDAKCJA:
Zarząd: Jerzy Kopański (redaktor naczelny), Tomasz Krok.
Redakcja: Szymon Doliwa, Jarosław J. Żejmo.
Sekretarz pisma LUX: Maciej Marchewicz
Współpracownicy: Krzysztof Bielecki, Monika G. Bartoszewicz, Marcin Darmas, Marcin Herman, Łukasz Kucharczyk, Anna Stępniak, Maciej Woźniak.
Miesięcznik Lux jest dofinansowany ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu, pochodzących z Funduszu Promocji Kultury