Spece od brandingu narodowego biją na alarm, że dekonstruowanie mitu Lecha Wałęsy może nam poważnie zaszkodzić. Faktycznie, oprócz Jana Pawła II w panteonie współczesnych polskich postaci historycznych znajduje się niewiele nazwisk, na które tak żywo reaguje każdy obcokrajowiec.
Mamy zatem Wałęsę i „Solidarność”, nasze towary eksportowe – koniec, kropka, na tym musimy się oprzeć. Szkoda jednak, że macherzy od komunikacji zewnętrznej zapominają o PR-e wewnętrznym, bez którego mit traci wszelką wiarygodność. Bo co jeśli nasz obcokrajowiec trafi akurat na takiego Polaka, który skupi się na donoszeniu Lecha? Czy nie przeżyje dysonansu poznawczego i nie stwierdzi, że z naszym społeczeństwem jest coś nie tak, skoro miesza z błotem największego polskiego bohatera?
Zgodnie z teorią w public relations najważniejsze jest komunikowanie prawdy. W brandingu narodowym można sobie jednak pozwolić na pewne odstępstwo od tej zasady. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zbudować wizerunek państwa na kłamstwie, pod jednym warunkiem: trzeba do niego przekonać całą wspólnotę narodową. Chociaż wątpliwości, dotyczące agenturalnej przeszłości legendy „Solidarności” pojawiały się w mediach od dawna, dość długo udawało się przekonywać społeczeństwo do wiary w czystość intencji przywódcy „S”. Sytuacja uległa zmianie po odkryciu dokumentów z szafy Kiszczaka. Sprawa powróciła ze zdwojoną siłą, a wielu zaczęło zadawać najprostsze na świecie pytania: dlaczego tak wielki człowiek nie potrafi przyznać się do słabości? I w związku z tym – czy dalej może być naszym bohaterem?
Żeby zbudować dobrą markę narodową o zasięgu światowym, obywatele państwa jako pierwsi muszą kupić bajkę, którą elity próbują im sprzedać. Kupiliśmy opowieść o Wałęsie, a teraz rozżaleni reklamujemy ją, niestety bez prawa zwrotu poniesionych kosztów – czas na to już dawno minął. Paradoks obecnej sytuacji polega na tym, że cały świat wierzy w historię o odważnym elektryku, który pokonał komunę, a w Polsce coraz więcej ludzi widzi w nim już tylko TW „Bolka”. Mamy dwa wyjścia: z premedytacją kłamać i ukrywać złe strony Wałęsy albo stworzyć nowy mit, który w dłuższej perspektywie zbuduje dobry wizerunek Polski na świecie. Tylko czy w tym kraju rządzący mają w ogóle świadomość znaczenia brandingu narodowego?
Maciej Kalbarczyk