MAG CHILDERYK: „HETEROSEKSUALISTA, KTÓRY STAJE SIĘ GEJEM MA SPOKÓJ”

Douglas Murray rocznik 1979 to brytyjski pisarz, absolwent Oxfordu, były felietonista Wall Street Journal zadeklarowany gej, a także… kulturowy katolik i konserwatysta. Jest autorem czterech książek, z których dwie ostatnie Przedziwna śmierć Europy (2017) oraz Szaleństwo Tłumów (2019) zostały wydane na polskim rynku. W niniejszym felietonie skupię się właśnie na tej ostatniej pozycji, w której Brytyjczyk poddał krytycznej analizie mody intelektualne szerzące się wśród opinii publicznej świata Zachodu.

Jako że Murray jest nie tylko homoseksualistą, ale i zwolennikiem małżeństw osób tej samej płci najbardziej chyba zaskakujące wydają się jego poglądy na kwestie seksualności. W najnowszym, a jednak wciąż zmieniającym się dyskursie lewicy istnieje pojęcie „zmiennej orientacji seksualnej” [Sexual fluidity] oznaczającej ni mniej, ni więcej osoby, które chcą być elastyczne w kwestii ich preferencji. Motyw zmiany orientacji z hetero na homoseksualnej był udziałem niezliczonych seriali czy filmów. Przysłowiowi „amerykańscy naukowcy” dowiedli zaś po dekadach badań, że: „orientacja seksualna może zmieniać się z wiekiem”. Oczywiście dotyczy to tylko „heretyków”, zmiana z homo na hetero pozostaje tematem tabu i jest traktowana z wyraźną pogardą przez siewców „politporawności”.

W Szaleństwie tłumów Murray na łamach rozdziału zatytułowanego „Geje” opisał historię swoich dziennikarskich kontaktów ze środowiskiem byłych homoseksualistów skupionych wokół chrześcijańskiej organizacji Core Issues Trust, prowadzącej terapię konwersyjną. Jest to kontrowersyjna, wątpliwa etycznie pseudopraktyka polegająca na próbach zmiany orientacji seksualnej osób homoseksualnych. Nie trzeba tłumaczyć, dlaczego organizacje promujące „terapie” konwersyjne nie cieszą się dobrą prasą. Opinia publiczna na Zachodzie wciąż pamięta czasy, w których homoseksualizm był zakazany i karany więzieniem. Dodatkowo żadna lewicowa organizacja nie prowadzi dziś (przynajmniej otwarcie) terapii mającej na celu zmianę preferencji seksualnych heteroseksualistów (chociaż można by się spierać czy nie dokonuje się tego każdego dnia za pomocą nachalnej promocji homoseksualizmu w popkulturze).

Murray przedstawił historię jednego z działaczy Core Issues Trust Michaela Davidsona, byłego homoseksualisty, który z własnej woli postanowił porzucić swą orientację, chcąc ożenić się i założyć tradycyjną rodzinę (co w końcu mu się udało). Cała idea możliwości zmiany orientacji opiera się zdaniem Davidsona na przeświadczeniu, iż nikt nie rodzi się homoseksualistą, a raczej nie ma na to przekonujących dowodów. Oczywiście Murray jako homoseksualista akceptujący swą orientację jest daleki od pochwał pod adresem organizacji promującej terapię konwersyjną. Jest także daleki od jednoznacznego potępiania Davidsona, jego osobistych wyborów, bądź ludzi, którzy z własnej nieprzymuszonej woli chcą podjąć próbę zmiany swej orientacji nawet poprzez tę wątpliwą moralnie terapię.

Jednak pojawia się tu wspomniana na początku teoria „Sexual fluidity”. Skoro nikt o progresywnych poglądach nie kwestionuje dziś możliwości zmiany orientacji z hetero na homoseksualną, to dlaczego odwrotna sytuacja, jest dziś kwestionowana i atakowana z taką furią? Oddajmy głos Murrayowi: Gejowskie coming outy wita się jako dotarcie do naturalnego celu drogi. W ten sposób społeczeństwo uczciwie daje znać, że w ich byciu tym kim są, nie ma żadnego problemu: znaleźli się we właściwym punkcie. Za to jeżeli gej uzna, że jest hetero, spotka go za to nie tylko ostracyzm i podejrzenia, ale też wątpliwości, czy jego spojrzenie na swoje autentyczne „ja” jest uczciwe. Heteroseksualista, który staje się gejem ma spokój. Gej, który zostaje heteroseksualny naraża się na nieustające podejrzenia.

Brytyjczyk nie rozstrzyga na łamach swojej książki odwiecznego pytania czy homoseksualizm jest kwestią wrodzoną, czy też nabytą, ale w przewrotny sposób zainspirowany dogmatami lewicowych ideologów zadaje pytanie: dlaczego dla niektórych gejów myśl, że homoseksualna orientacja jest pojęciem zmiennym, stanowi obrazę? Dla wielu – twierdzi Murray ­– […] myśl że seksualność jest pojęciem płynnym, które może przemieszczać się w różnych kierunkach (prąd rzeki może ulegać odwróceniu), stanowi osobisty atak. Ten lęk ma swoje podstawy. Dla wielu tego rodzaju sugestie kojarzą się z tą przerażającą uwagą: „To tylko taka faza”. Dla gejów taka myśl jest niezmiernie obraźliwa, co gorsza destabilizuje ich stosunki z rodzinami i innymi ludźmi. Skoro niektórzy obrażają się na dźwięk tego komentarza, pomysł, że bywa on słuszny, jest po prostu niemożliwy do wypowiedzenia.

Trzeba tu zaznaczyć, że Murray jako gej, nie widzi problemu w swojej orientacji, nie jest kimś w rodzaju „nienawidzącego się homoseksualisty” (self-hating gay), ale właśnie jako przedstawiciel mniejszości dostrzega on hipokryzję i zakłamanie lewicy oraz części gejowskiego środowiska, którzy kierują się zasadą: „Orientacja może być zmienna, ale tylko w jedną stronę”. Ta zakłamana postawa pokazuje, że lewicowi aktywiści z dyplomami kreują z powodzeniem coraz bardziej absurdalne i wykluczające się wzajemnie teorie, które niestety z lubością promowane są przez mainstream, doprowadzając społeczeństwo na skraj zagubienia, absurdu i tytułowego… szaleństwa.