Marek Cichocki: Barbarzyńca nawrócony

Europejczyków tworzy zdolność radzenia sobie z problemem formy. Jednak nie jest ona wcale przejawem praktycznej mocy ani siły człowieka, lecz raczej zdolnością etyczną, z którą wiąże się opowiedzenie po stronie dobra. W istocie więc mówimy tutaj o zdolności do nawrócenia się, konwersji.

Taki właśnie był los barbarzyńców, którzy zetknęli się z rzymską formą romanitas i dzięki niej, za sprawą chrześcijaństwa, przeszli przemianę i stali się współczesnymi Europejczykami. Mówimy tutaj o zjawisku, które musi mieć bardzo głębokie podstawy teologiczne: czym jest owa zdolność do przemiany? Czym jest zdolność do nawrócenia się, która cały czas pozostaje obecna w naszej europejskiej kulturze i tożsamości, a bez której nie bylibyśmy w stanie przyjąć żadnej konkretnej formy, zbudować jakiejkolwiek cywilizacji, tylko pozostalibyśmy sam na sam z naszą niszczycielską, ślepą mocą, która zawsze w efekcie prowadzi do pustki?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie, warto sięgnąć po przykład świętego Augustyna, biskupa Hippony. Jego życie przypadło na schyłek romanista i on sam także doświadczył destrukcyjnej siły barbarzyńców. Umarł w Hipponie oblężonej przez Wandalów, którzy ogarnięci szałem niszczenia pustoszyli zachodnie wybrzeże Afryki Północnej.

Według Augustyna stworzenie jest niczym innym jak aktem uformowania. To pewna zdolność do nadania materii jakiejś formy. Oczywiście w boskim akcie stworzenia świata odnajduje się sama istota owego uformowania. Możemy w nim rozpoznać pewne wskazówki, jak należy rozumieć ludzkie działania, to znaczy nasze akty tworzenia – to, jak człowiek formuje i kształtuje otaczającą go rzeczywistość, a także dlaczego zmaga się przy tym cały czas z oporem materii. Jak wiadomo, świętego Augustyna problem materii interesował bardzo żywo, a to ze względu na spór, jaki przez większą część swego życia wiódł z manichejczykami. Starał się  zbijać szkodliwy jego zdaniem – jak również zdaniem całego chrześcijaństwa – pogląd, wedle którego materia jest czymś przeciwstawionym ludzkiemu, ale także boskiemu tworzeniu, dzięki czemu zyskuje ona jakąś niebywałą samodzielność, urasta wręcz do rangi antybóstwa – przez co manichejczycy starali się wyjaśnić zjawisko zła.

Święty Augustyn zadaje więc sobie pytanie, czym jest materia i dlaczego stawia ona tak wielki opór. W XII rozdziale swoich Wyznań cytuje piękny fragment z Księgi Rodzaju (w tłumaczeniu Jakuba Wujka brzmi on bardzo trafnie i przejmująco): czytamy tam, że przed stworzeniem, przed aktem kreacji, ziemia była pusta i próżna. Biskup Hippony dochodzi do wniosku, że wbrew temu, co twierdzą manichejczycy, w materii nie ma nic demonicznego, nie ma żadnej autonomicznej siły destrukcji. Problem polega na tym, że autonomiczna siła destrukcji, stawiająca opór i niepozwalająca nam ogarnąć rzeczywistości w uporządkowany, rozumny sposób, nie pozwala nam jej ukształtować – jest pusta, próżna, ponieważ nic nam nie daje i niczego nie jest w stanie stworzyć. Tak naprawdę to właśnie ta pustka ślepej mocy, którą widzimy w gwałtownej śmierci i zniszczeniu, napawa nas największą grozą.

Zło według świętego Augustyna jest pustką – mówiąc inaczej: próżnią albo chaosem, niebytem. Jeżeli zatem spojrzymy z tej perspektywy na akty stworzenia, które podjął Bóg, tworząc nasz świat, jak również kiedy popatrzymy na akty tworzenia podejmowane przez każdego z nas – każdego człowieka w historii – to zobaczymy prawdziwy sens tego, co robimy. Bóg, stwarzając świat z niczego, obrócił zło w dobro. Poprzez akt stworzenia człowiek otrzymał wskazówkę, w jaki sposób powinien postępować w swoim działaniu. Ludzkie postępowanie ma za każdym razem głęboki wymiar etyczny, ponieważ człowiek nie jest w stanie stworzyć niczego trwałego, sensownego i rozpoznawalnego, jeżeli u podstawy jego działania nie znajduje się etyczna decyzja, która stanowi wybór dobra i odwrócenie się od zła, czyli od pustki. Tylko pod tym warunkiem ludzie mogą kształtować rzeczywistość, tworzyć świat, porządkować go i wprawiać w ruch – czyli również czynić go rzeczywistością historyczną. Święty Augustyn mówi wprost, że wyłącznie poprzez uformowanie nasz świat żyje w czasie i jest światem historycznym, jedynie dzięki temu istnieje jakieś wczoraj, dziś i jutro. Ale u podstaw tego wszystkiego leży etyczna decyzja człowieka – wybór dobra i odrzucenie zła.

Wróćmy teraz do podziału Europy na Północ i Południe. Jeśli pójdziemy za myślą świętego Augustyna, to możemy wyraźnie zobaczyć, że podział ów odnosi się do nabycia zdolności pozytywnego ustosunkowania się do formy, co staje się możliwe dopiero dzięki tej podstawowej decyzji etycznej, którą człowiek podejmuje, gdy idzie ku dobru. Wybór ten pozwala nam pozytywnie oddziaływać na rzeczywistość. Można więc powiedzieć, że forma to nic innego jak ludzkie akty tworzenia, które w praktyce oznaczają zdolność pozytywnego odniesienia się do rzeczywistości. I chodzi tutaj nie o żadną moc tych aktów, ale przede wszystkim o ich wymiar etyczny, o czym dzisiaj – we współczesnej kulturze – bardzo często zapominamy. Wskazuję na ich wymiar etyczny, ponieważ są efektem wewnętrznego nawrócenia. Zmagania z formą, jak również podstawowy w tej kwestii podział na Północ i Południe, będą z tego względu szczególnie mocno związane z chrześcijaństwem, które pokazało nam sens nawrócenia. W historii Europy chodzi o nawrócenie się barbarzyńcy z Północy, który w zetknięciu z porządkiem Południa rozpoznaje swoją wewnętrzną pustkę. Rozpoznaje swoje zło, dzięki czemu potrafi się od niego odwrócić i uzyskać zdolność pozytywnego kształtowania rzeczywistości.