Ada, to wypada, chciałbym napisać w pierwszych słowach tego wstępu.
Wypada, bo potrzeba poznawczego dysonansu. Wierzymy, że Bóg jest ponad każdym z naszych wyobrażeń i cieszymy się, gdy fałszywe Jego wyobrażenie może zostać obalone. W przywiązaniu do Boga utrwalonego w kamieniu choćby i samego Michała Anioła, jest coś pogańskiego. Pan nakazał nam usuwać idole. Obalajmy je więc ochoczo. Obalajmy Ojca-starca, gniewnego Pana ze Starego Testamentu. Obalajmy też Boga nowych wyobrażeń, tych które sięgają do kosmicznych wyobrażeń na modłę XX wieku.
Kiedy w poprzednim wieku obalano boskiego idola, uderzano w ludowe wyobrażenia. W świątki, w złoto wystrojów świątynnych, w realistyczne malarstwo. Powstała sztuka sakralna zgodnie z normami potulnych uczniów ikonoklastów. Sterylna, biała, bez wizerunków. Taka protestancka. Dziś to ona stała się idolem, a jej przeciwieństwem pyszna ludowa sztuka sakralna, z jej przywiązaniem do wizerunku i złota.
Adzie Karczmarczyk spowiednik nakazał przedstawić Kościół. Obeszła więc kościoły trzech chrześcijańskich wyznań. Przyglądała się protestanckiej sterylności, katolickiej wybujałości i prawosławnemu przepychowi. Z tych obserwacji powstała praca „Oblubienice” nagrodzona w czasie „Spojrzeń” w warszawskiej Zachęcie. Kościół jest kobietą, z jej różnobarwnością, w tym złotą i przepyszną, którą tak bardzo chcieli usunąć teologowie XX wieku.
Ada Karczmarczyk, mimo pozornego buntu, kampu, prymitywności, weszła z teologią Kościoła do współczesnej galerii. Musimy pamiętać o wątpliwościach. Czy nie przekracza granic, czy rozedrganie jej prac, niepewność, zmysłowość, nie zburzą komuś obranej drogi duchowej. Pamiętajmy jednak, do kogo mówi Ada i sami się od niej nauczmy pewnej prostoty. Prostoty złota, czerwieni, naturalnego blichtru.
Gdy chcemy przyjąć oczekiwanego gościa, wystawiamy, co mamy najlepsze: zastawy, stoły i jedzenie. Czasem więcej prostoty jest w złocie, niż w sterylnej bieli. Czasem bliższe Bogu może być jego przepyszne przedstawienie niż przeintelektualizowane sięganie po protestancką teologię.
Czasem bliższe zdystansowaniu się od ludzkich ograniczeń może być przekroczenie ludzkiej zmysłowości przez jej intensyfikację – złoto, połysk, stroboskop. Czasem możemy poszukać go w szybkim montażu dzisiejszych klipów muzycznych. Wiele z nich jest buntem, który nam katolikom powinien być bliski. To bunt przeciwko ikonoklazmowi, czyli pysze niektórych myślicieli – tych, którzy myśleli, że ludzkim słowem da się wyrazić więcej niż obrazem.
Słowo kontemplacja jest u swych źródeł powiązane z oglądem zmysłowym, jak greckie theorein. Oglądajmy więc Pana w złocie, w dosłowności i w przepychu.
+++
W pewnym sensie wracamy z tym numerem do początku Frondy LUX, do numeru 68, gdy dowartościowaliśmy kulturę disco, kamp i wszelką ludowość. Zawsze była ona nam bliższa niż zarozumiały purytanizm. O Bogu rozmawiamy z ludźmi i docieramy do niego ciałem.
Mateusz Matyszkowicz
Redaktor naczelny
Fronda LUX