Informacje z Rosji, które napływają do Polski za pośrednictwem krajowych i zagranicznych mediów, posiadają w przeważającej mierze negatywny charakter. Wynika to nie tylko z tej zależności, że to co kontrowersyjne i tragiczne w swoim wymiarze sprzedaje się najlepiej, ale i z bardzo skomplikowanej specyfiki relacji z naszym największym sąsiadem. Nie wchodząc jednak w istotę tego zjawiska, zasługującego zresztą na odrębną dyskusję czy też solidne naukowe opracowanie, w niniejszym artykule przeanalizujemy właśnie przypadek tragicznego wydarzenia, o którym informacja przebiła się do czytelnika polskich mediów. Mowa o tzw. sprawie Szamsutdinowa. Co ważne, jak wiele innych informacji z Rosji, które do nas docierają, nie została ona wystarczająco dobrze opisana, a warto poczynić przy niej szerszy szkic, gdyż sam jej przebieg i kontekst dość dobrze obrazują wiele zjawisk, które zachodzą we współczesnej Rosji.
Masowe rozstrzelanie na Zabajkale
Wieczorem 25 października 2019 roku, po powrocie z pełnienia warty, żołnierz z powołania Ramil Szamsutdinow rozstrzelał w jednostce wojskowej w wiosce Gornyj w Kraju Zabajkalskim w Rosji osiem osób (sześciu szeregowych i dwóch oficerów) oraz poważanie ranił dwóch pozostałych żołnierzy. Jako przyczynę swojego czynu dwudziestoletni szeregowy miał podać, że oficerowie oraz żołnierze z nim służący znęcali się nad nim (m.in. zabrali mu telefon, kradli pieniądze, poniżali). Tak wynika z opublikowanych na kanale Baza na komunikatorze Telegram fragmentów jego przesłuchania. W rozmowie z ojcem – swoją drogą osobą związaną ze sferą mundurową Rosji – Szamsutdinow wskazał natomiast, że tego wieczoru po odbyciu warty miał być zgwałcony. Dlatego też nie mógł inaczej postąpić. Po tych tragicznych informacjach w rosyjskiej przestrzeni informacyjnej wybuchła gorąca dyskusja o tym, czy w armii powróciło zjawisko znęcania się nad młodszymi żołnierzami, czyli tzw. „fali” (ros. „diedowszczyna”), i jaki ma ono związek z kondycją państwa oraz społeczeństwa rosyjskiego.
Triumf podwójnej rzeczywistości
Sprawa Szamsutdinowa i dyskusja wokół niej pokazały, że rosyjskie społeczeństwo już w sposób trwały żyje w dwóch rzeczywistościach. Tej oficjalnej, którą tworzy porządek konstytucyjno-prawny i opierająca się na nim działalność państwowa (m.in. telewizyjna propaganda) oraz w rzeczywistości internetowej. W tej pierwszej podawane są fakty lub „obrobione” fakty w ten sposób, żeby w określony sposób kształtować ich percepcję u odbiorcy. Tak też było w przypadku sprawy Szamsutdinowa, gdzie ministerstwo obrony oraz inne instytucje państwowe i społeczne związane z Kremlem od razu odrzuciły informacje o możliwej „fali”, a wskazały raczej na inne możliwe przyczyny masakry na Zabajkalu, takie jak np. zaburzenia psychiczne u Szamsutdinowa, niemożliwość poradzenia sobie w odosobnionej jednostce wojskowej (na to zwrócił uwagę Aleksander Szerin, zastępca przewodniczącego komitetu ds. obrony Dumy Państwowej FR), a także wpływ gier komputerowych na rozwój młodzieży w Rosji (tak teza miała paść w czasie konferencji prasowej organizowanej przez organizację „Oficerowie Rosji”). Wspomnieć przy tym należy, że sam Władymir W. Putin w 2017 roku, jak zresztą wielu przedstawicieli najwyższych władz politycznych i wojskowych, mówił o tym, że w armii rosyjskiej praktycznie wyeliminowano zjawisko „fali”, co wiązało się w dużej mierze z udanymi reformami, które były prowadzone od roku 2008 Stąd też narracja o „diedowszczynie” w październiku 2019 roku, w kontekście sprawy Szamsutdinowa, stała się niezwykle niewygodna. I wreszcie sytuacja nie jest na rękę obecnemu ministrowi Siergiejowi Szojgu, który z roku na rok buduje swoją pozycję po to, by być może przejąć stery państwa po Putinie.
O ile więc media – które należą do państwa lub które nie chcą wchodzić z nim w konflikt – przedstawiały sprawę Szamsutdinowa tak, żeby nie ucierpiał na tym mozolnie budowany przez ostatnie lata prestiż armii, to w internetowej rzeczywistości rozgorzała dyskusja odważna, wolna, bez jakiejkolwiek poprawności i cenzury. Obnażająca przy tym wiele problemów Rosji. Na przykład popularny videobloger Budda Grisza bardzo szczegółowo przeanalizował całe zajście i podał kontrargumenty, które zanegować mają oficjalną wersję wydarzeń. Poddał on w wątpliwość zwłaszcza to, że Ramil Szamsutdinow, który cieszył się bardzo dobrą opinią wśród nauczycieli, z własnej woli uczęszczał na różne patriotyczne obozy i który przede wszystkim wybrał armię jaką przyszłą ścieżkę kariery, mógł po prostu od tak nie wytrzymać psychicznie służby i zabić swoich kolegów. Do sprawy odniósł się również jeden z liderów rosyjskiej opozycji pozasystemowej Aleksiej Nawalny. W specjalnych wystąpieniach zaatakował on Putina, jego otoczenie oraz Jedną Rosję między innymi za to, że zniszczyli oni kontrolę cywilną nad armią (pytanie, czy takowa w ogóle kiedyś istniała realnie i trwale w Rosji?), a także za tolerancję obecnej w niej patologii, zwłaszcza w biedniejszych regionach. W tym kontekście wskazał on również, że rosyjska armia powinna być zorganizowana wyłącznie na podstawie kontraktu, więc najwyższy czas likwidować fikcję powszechnego wyboru, gdzie najbogatsi – na przykład w Moskwie i Petersburgu – i tak wykupują się od służenia. Obserwując tę dyskusję stwierdzić należy, że internetowe media stały się płaszczyzną, gdzie każdy chcący wystąpić, czy to z krytyką, czy też z konstruktywnymi wnioskami w sprawie zmian w armii Rosji, może to uczynić. I dzieje się tak w coraz większej liczbie spraw, w efekcie czego obywatel Rosji chcący czegoś się dowiedzieć, a także wyrazić swoje zdanie, żyje w podwójnej rzeczywistości. Ale co ważne, żyje coraz odważniej, co sprawia, że – powoli, ale jednak – wzrasta w Rosji stopień mentalności oporu i kontestacji wobec władz. A ten czynnik, jak dowodzi historia naszego sąsiada, okazywał się często kluczowy w zakresie procesów prowadzących do rozerwania jego państwowości.
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że Ramil Szamsutdinow nie jest etnicznym Rosjaninem i w związku z tym ze strony różnych środowisk padły oskarżenia o dyskryminację. W tym kontekście nie jest przypadkowe to, że z odezwą na pomoc prawną Szamsutdinowi błyskawicznie zareagowały kręgi prawnicze i społeczne związane ze społecznościami muzułmańskimi w Rosji. A to już kwestia bardzo delikatna, bo oficjalna ideologia państwowości rosyjskiej, czy też imperialne nawiązania w jej współczesnej działalności, opierają się na koncepcji państwa wielonarodowego. Motyw dyskryminacji może więc burzyć z trudem budowaną – choć sprawiedliwie oddać należy, że w wielu aspektach kreowaną z sukcesami – koncepcję państwa federalnego, w którym różne ludy, przy ingerencji rozbudowanego aparatu państwa, żyją zgodnie i budują potęgę Rosji.
W mediach pojawiły się również odniesienia do sprawy Artura Sakalauskasa, czyli litewskiego szeregowego żołnierza wojsk wewnętrznych ministerstwa spraw wewnętrznych ZSRR, który w lutym 1987 roku rozstrzelał ośmiu żołnierzy, którzy od dłuższego czasu brutalnie się nad nim znęcali. Jej przywoływanie stanowiło sygnał dezaprobaty dla władz, wskazujący że rosyjska armia nie może powrócić do złych praktyk Armii Czerwonej.
Zbrodnia i kara?
Biorąc pod uwagę powyższe wydaje się, że najbliższa prawdzie jest wersja wydarzeń przedstawiana przez Ramila Szamsutdinowa, którego sytuację w mediach rosyjskich często określa się pytającym sformułowaniem: „bohater czy przestępca?”. Oddaje to w zupełności stan zderzenia się dwóch rzeczywistości w jakich żyją Rosjanie. Bowiem z jednej strony szeregowy Szamsutdinow naruszył kodeks karny i zabił, ale z drugiej strony zabił ludzi, którzy się nad nim znęcali, a więc naruszyli prawo państwowe i godność jednostki w sposób powszechnie nieakceptowalny. A że nikt ich za to nie ukarał, więc zrobiła to sama ofiara. Na forach internetowych zdecydowana większość komentarzy posiada właśnie taką treść. W związku z tym społeczna debata, czy w tym przypadku Szamsutdinow w ogóle powinien odpowiadać karnie, dotyczy szerszej refleksji, czym jest prawo, zbrodnia i kara w rosyjskich rzeczywistościach.
Czy Rosja i jej armia znajdują się w chaosie?
W związku z tą całą sytuacją powstaje pytanie: czy wersja rozpowszechniana przez niezależne media w internetowej rzeczywistości oddaje realny kontekst sytuacji i bieg spraw w Rosji? A może inaczej i szerzej: czy kazus Szamsutdinowa świadczy o chaosie w Rosji? Odpowiedź na tak postawione pytania jest złożona. Dotychczasowy życiorys Ramila Szamsutdinowa dowodzi, że wybrał on drogę kariery, którą stworzyła putinowska Rosja, a w jakimś sensie i Rosja cara Piotra I. Pochodzenie chłopsko-wojskowe, dobra nauka w szkole, a jednocześnie aktywne uczestnictwo w wielu obozach patriotycznych, które w ostatnich latach są dość solidnie dofinansowywane i mają pozyskiwać najzdolniejszych aktywistów do pracy na rzecz państwa, i na koniec armia. Realizując ten ostatni etap, czyli wstąpienie do armii, Szamsutdinow miał szansę zostać dobrym oficerem, a po służbie, będąc zabezpieczonym materialnie wojskowym emerytem, zająć się czym tylko zechce. Czy model ten jednak realnie istnieje w Rosji? Owszem, a odsetek osób zadowolonych z kariery wojskowego w tym państwie, mimo różnych nadużyć, w ostatnich latach wzrósł, gdyż zrobiono wiele, żeby rosyjską armię wyciągnąć z atrofii lat 90. Kampania syryjska jest tego dobrą ilustracją. Od wspomnianych wyżej reform z 2008 roku uległa ona silnej profesjonalizacji, w znacznej mierze cieszy się szacunkiem społecznym, a praca w niej gwarantuje, jak na warunki rosyjskie, dość dobre i stabilne dochody oraz przede wszystkim rozwiązuje problemy mieszkaniowe, czego symbolem jest na przykład wojskowe budownictwo mieszkaniowe w rejonach podmoskiewskich. Więc gdzie jest problem? I jak ma się do tego Szamsutdinow?
Otóż rosyjska machina państwa, jeśli analizować ją szczegółowo i w kontekście sprawy Szamsutdinowa, to zdecydowanie nie chaos, a po prostu określona droga rozwoju, która nie jest tożsama z tzw. zachodnią. Istotą tej ustrojowej konstelacji jest to, że sektor bezpieczeństwa, a zwłaszcza sprawy sił zbrojnych, jako główny gwarant systemu politycznego i podstawa realizacji polityki zagranicznej, stanowi szczególną, wyodrębnioną część państwa, która nie jest poddana czy to obywatelskiej, czy też innej niezależno-politycznej kontroli przez jakiś organ czy grupę społeczno-polityczną. Jest on autonomiczną częścią państwa i jeśli pojawią się w nim patologie, to będą one zwalczane przez sam aparat państwa. Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej w oficjalnej doktrynie państwowej stanowią symbol jej potęgi oraz egzystencji, co implikuje fakt, że militarystycznie postrzegające świat elity Rosji nie porzucą w najbliższym czasie masowego poboru. Więc jeśli ujawnił się problem „fali”, to będzie on zwalczany (niezależnie od metod i rezultatów) przez samą armię na polecenie Kremla, a nie z udziałem niezależnych komisji o charakterze społeczno-eksperckim.
Wnioski
Sprawa Szamsutdinowa jeszcze przed nami, gdyż na grudzień tego roku zaplanowane są jego badania, co jest niezwykle ważne, gdyż mogą one zadecydować o zmianie kwalifikacji czynu. Same skomplikowane procesowe boje zajmą pewnie wiele czasu, a ich wynik, jak to w Rosji, może okazać się różny. A oskarżonemu, zamiast dożywocia, zostanie wydany niski wyrok. Niemniej jednak na podstawie analizy początków sprawy Szamsutdniowa widać jak ewoluuje Rosja. Między innymi z powodu funkcjonowania Internetu i postawy Rosjan nie jest już ona państwem totalitarnym, jakim był choćby ZSRR, i coraz więcej problemów staje się przedmiotem aktywnych debat w sieci. Zmusza to władze, kierujące się swoich rządach postawą neopolicystyczną, do refleksji i działań, które dość często uwzględniają postulaty niezadowolonych. Pod tym jednak warunkiem, że nie narusza to istoty systemu. Z drugiej jednak strony Rosja nie jest też demokracją i widać wyraźne zaostrzenie kursu budowy struktur państwa – w tym armii – jako głównych gwarantów potęgi, w sposób wyraźnie oddzielony od zasad pluralizmu i aktywnego, niekontrolowanego przez władze, wpływu społeczeństwa. Co przyniesie ten model? Trudno powiedzieć, ale kazus Szamsutdinowa pokazuje, że warto informacje z Rosji, zwłaszcza te tragiczne, analizować w szerszym kontekście, a nie wyłącznie w myśl częstego imperatywu, że „Rosja to stan umysłu”. Taka percepcja pozwoli zrozumieć o wiele więcej.
I na końcu należy stwierdzić, że sprawa Szamsutdinowa posiada także wymiar uniwersalny. Pokazuje ona jasno, że w warunkach współczesnych, mimo niespotykanego dotąd rozwoju wszelkich technologii, młoda jednostka, gdy „chcą zrobić z niej mężczyznę” w armii z poboru powszechnego, może nie poradzić sobie, gdy ktoś nadużywa swojej pozycji służbowej.
TEKST UKAZAŁ SIĘ W 92 NUMERZE FRONDY LUX