MIKOŁAJ KWIATKOWSKI: WALKA POLSKICH POSŁÓW Z ALKOHOLEM [ARCHIWUM FRONDY]

Opieranie na tym zabójczym nałogu dochodów państwa jest potwornością moralną urzędowego i prawnego wyzysku najniższych instynktów państwa, którego właściwym celem powinno być raczej chronienie obywateli przed zabójczymi skutkami trucizny i zbrodni – głosili w drukach prohibicyjnych politycy Sejmu Ustawodawczego.

W czasie I wojny światowej w amerykańskim senacie została przedstawiona poprawka zakazująca sprzedaży, produkcji i transportu alkoholu na terenie USA. Ratyfikowano ją w styczniu 1919 roku. Woodrow Wilson, ówczesny prezydent, próbował ją wetować, jednak bezskutecznie – ostatecznie ustawa weszła w życie z początkiem 1920 roku. Podobne pomysły pojawiły się również w Polsce lat 20. W tym czasie wybory nad Wisłą wygrała koalicja ugrupowań centroprawicowych i prawicowych, wśród których najważniejszym była endecja. Po raz pierwszy do głosu doszły również kobiety. Z dzisiejszego punktu widzenia skład ówczesnego  polskiego parlamentu może zaskakiwać – znalazło się w nim 35 duchownych katolickich oraz 8 kobiet.

ZA PIJAŃSTWO DO PSYCHUSZKI

Próby ograniczenia handlu alkoholem były podejmowane przez posłów niemalże od początku istnienia Sejmu Ustawodawczego. Pierwszy chronologicznie wniosek tej sprawie zgłosił 3 czerwca 1919 roku ks. Zygmunt Kaczyński wraz z towarzyszami. Duchowny pragnął natychmiastowego zaprzestania sprzedaży spirytusu monopolowego w celach spożywczych, substancja miała być dostępna jedynie dla celów leczniczych, przemysłowych oraz jako paliwo dla oświetlenia.

            W podobnym czasie własny projekt przedstawiła Maria Moczydłowska, działaczka centroprawicowa, ale i feministyczna, oraz prezes Towarzystwa „Trzeźwość”.  Propozycja posłanki była znacznie bardziej radykalna niż wniosek ks. Kaczyńskiego. Moczydłowska  i jej zwolennicy wzywali Sejm do uchwalenia ustawy o zupełnym zakazie wyrobu i sprzedaży napojów alkoholowych, która zezwalałaby na produkcję spirytusu jedynie dla celów przemysłowo-technicznych, leczniczych i naukowych. Państwo polskie miało zyskać monopol na handel i produkcję spirytusu., zakazany byłby import wszelkich produktów alkoholowych. Dostępne byłyby one jedynie na receptę w aptekach. Nielegalne gorzelnie oraz ich wytwory miały ulegać konfiskacie i zniszczeniu, ich właścicielom zaś groziła grzywna lub rok więzienia. Kary przewidziane były również dla lekarzy wydających recepty na alkohol bez istotnego wskazania medycznego. Radykalne rozwiązania miały dotyczyć także samych pijanych. Artykuł 10. projektu ustawy Moczydłowskiej zakładał, że kto ukaże się w miejscu publicznym w stanie nietrzeźwym – zostanie aresztowany i jako alkoholik oddany w myśl ustawy o opiece nad psychicznie chorymi do szpitala w celu przeprowadzenia należytej kuracji. Wydaje się, że aresztowany, zważywszy na swój stan, nie byłby w stanie w takiej sytuacji oponować.

            Następnie z inicjatywy posłanek i posłów – między innymi Gabrieli Balickiej i ks. Kazimierza Lutosławskiego z endecji, Marii Moczydłowskiej oraz 70 innych przedstawicieli ugrupowań od lewej do prawej strony politycznej – zgłoszony został kolejny wniosek. W piśmie wskazywano na szkodliwość napojów wysokoprocentowych oraz społeczną grozę alkoholizmu, który uderzał w szerokie masy ludu pracującego. Opieranie na tym zabójczym nałogu dochodów państwa jest potwornością moralną – argumentowali we wniosku posłowie – urzędowego i prawnego wyzysku najniższych instynktów państwa, którego właściwym celem powinno być raczej chronienie obywateli przed zabójczymi skutkami trucizny i zbrodni […]. W ustawie, dotyczącej monopolu spirytusowego ma być przewidziany całkowity zakaz wyrobu i sprzedaży w Rzeczypospolitej Polskiej napojów alkoholowych.

            Wszystkie propozycje zostały ostatecznie przekazane do dalszych prac w ramach Komisji Zdrowia Publicznego, w efekcie czego w grudniu 1919 roku powstał nowy projekt ustawy. Zawierał mniej radykalne postulaty, jednak również nie zdobył aprobaty rządu, który zgłosił do niego kilka poprawek. W marcu 1920 roku gotowa był już kolejna propozycja dotycząca ograniczenia obrotu alkoholem, której sprawozdawcą była Maria Moczydłowska. Nowy projekt zakładał przede wszystkim, że do czasu ustalenia w całym Państwie ogólnego zakazu oraz obrotu handlowego wszelkimi zawierającymi alkohol ponad określoną normę produktami płynnymi (napoje wyskokowe) dla celów spożycia wprowadza się ograniczenie tego handlu dla napojów zawierających powyżej 2,5% alkoholu.. O wycofaniu ze sprzedaży takich produktów decydować miał minister zdrowia publicznego w porozumieniu z ministrem skarbu oraz ministrem przemysłu i handlu.

            Proponowana ustawa przewidywała także kompletny zakaz obrotu napojami zawierającymi więcej niż 45% alkoholu. We wniosku uwzględniono również prawo gmin wiejskich i miejskich do całkowitego zakazu sprzedaży napojów alkoholowych, określono funkcjonowanie punktów sprzedaży detalicznej, ograniczenia w podawaniu alkoholi, a także potencjalne grzywny. Członkowie Komisji Zdrowia Publicznego pragnęli jednocześnie zadbać o to, by Polacy nie pili alkoholu w czasie pracy lub po niej, ewentualnie przed. Na 2,5 tysiąca mieszkańców miał przypadać tylko jeden punkt sprzedaży alkoholu, a jedynie połowa wszystkich placówek miała być przeznaczona do wyszynku. Miejsca te miały nie mogły znajdować się w promieniu mniejszym niż 50 metrów od warsztatów fabrycznych liczących powyżej 50 robotników oraz mniejszym niż 100 metrów od kościołów, domów modlitwy, szkół, sądów, więzień, koszarów, a także zakładów zatrudniających ponad 100 osób. Ustawa zakazywała sprzedaży lub podawania napojów wyskokowych nieletnim do 18. roku życia, uczniom szkół niższych i średnich, na kredyt lub pod zastaw, na terenie pociągów, przystanków, koszar i innych budynków wojskowych, zakładów pracy oraz miejsc przeznaczonych do uprawiania sportu. Ustawodawcy ograniczali również możliwość wyszynku w dni świąt państwowych oraz religijnych.

NA PLENUM SEJMOWYM

20 kwietnia 1920 roku podczas debaty wokół ustawy prohibicyjnej Moczydłowska podkreślała szkodliwy wpływ alkoholu na zdrowie psychiczne i fizyczne, wskazując przy tym, że polska ustawa prohibicyjna jest znacznie łagodniejsza od swojej amerykańskiej odpowiedniczki. Polityk zaznaczała, że pierwszym chrztem polskiego żołnierza nie powinna być libacja alkoholowa i późniejszy pobyt w areszcie wojskowym. Krytykowała jednocześnie osoby posługujące się argumentem zmniejszenia wpływów ze sprzedaży alkoholu do budżetu państwa – jej zdaniem ważniejsza od kwestii finansowej była moralność i troska o dobro narodu. Moczydłowskiej wtórowała Gabriela Balicka. Obie posłanki uważały, że ustawa jest tylko półśrodkiem na drodze do pełnego zakazu sprzedaży alkoholu na terenie Polski. Postulat ten połączył zwaśnione partie Sejmu Ustawodawczego, poparł ją również poseł „Wyzwolenia” Józef Putek, znany antyklerykał i człowiek postępowy. Chłopski działacz wskazywał na spustoszenie, jakie powodował w polskim społeczeństwie alkoholizm. Był on zdania, że tendencja do nadużywania napojów wyskokowych wynikała po części z polityki państw zaborczych, zachęcających obywateli Rzeczpospolitej do upijania się. Nie byłby jednak sobą, gdyby nie wspomniał, że do takiego stanu rzeczy przyczynił się również Kościół katolicki, który zajmował się produkcją alkoholi i wyszynkiem. Wywołał tym rzecz jasna wzburzenie wśród parlamentarnej prawicy. Samuel Hirszhorn, poseł żydowski,  także podkreślał, że propagowanie spożywania alkoholu w okresie zaborczym wynikało z potrzeb finansowych państwa. Z kolei socjalistka Zofia Moraczewska wskazywała, że to kobiety były  głównymi inicjatorkami walki z alkoholizmem, ponieważ nałóg odbija się negatywnie na życiu rodzinnym.

            Tym głosom wtórował ks. Lutosławski, który przedstawił siebie samego jako zwolennika całkowitego zakazu wyszynku i sprzedaży napojów alkoholowych. Endek mówił o społecznej szkodliwości napojów wyskokowych: Alkohol należy zwalczać nie dlatego, że jest szkodliwy, ale dlatego, że stał się de facto klęską społeczną. Dlatego uważam za niesłychanie szkodliwe wiązać budżet państwa z monopolem wyszynku alkoholu. Lutosławski był przeciwnikiem czerpania zysku z zachowań niemoralnych: Uważam, iż państwo ma prawo ciągnąć korzyści czy to w postaci podatków akcyzy, czy w innej formie, ze wszystkich czynności obywateli, ale nie powinno stać się szafarzem trucizny, która rozpaja ludność. Zupełnie analogiczną jest sprawa z reglamentacją nierządu i analogiczną rzeczą byłoby tworzenie państwowych domów gry. W świetle takich wypowiedzi tym bardziej interesujący staje się fakt, że duchowny pochodził ze znanej rodziny ziemiańskiej z Drozdowa pod Łomżą, a Lutosławscy wzbogacili się w znacznej mierze na produkcji alkoholu, z którego najsłynniejszym było Piwo Drozdowskie.

            23 kwietnia, przy akompaniamencie braw i oklasków, ustawa o ograniczeniu sprzedaży napojów alkoholowych została przyjęta. Popierały ją wszystkie najważniejsze stronnictwa parlamentarne, jedyny głos sprzeciwu należał do posła Aleksandra Thomasa ze Zjednoczenia Mieszczańskiego.

KONIECZNOŚĆ ZMIAN

Ograniczenia wprowadzone przez ustawę okazały się jednak zbyt daleko idące, powodując ujemny wpływ do skarbu państwa. 15 stycznia 1921 roku minister skarbu Jan Kanty Steczkowski zgłosił projekt nowelizacji ustawy. Swoją inicjatywę argumentował wzrostem bezrobocia, spadkiem dochodów oraz ujemnym bilansem handlowym Rzeczpospolitej w porównaniu z państwami ościennymi. Nowela zakładała przede wszystkim podwyższenie dopuszczalnej zawartości alkoholu w napojach przeznaczonych na sprzedaż do 8%, natomiast w napojach spożywanych na miejscu – do 60%.

            Propozycja Steczkowskiego zapoczątkowała prace komisji skarbowo-budżetowej, przemysłowo-handlowej i zdrowia publicznego, w wyniku których powstał kolejny projekt nowelizacji. Zakładała ona głównie ograniczenie sprzedaży napojów zawierających więcej niż 4% czystego alkoholu, przy czym w nadzwyczajnych sytuacjach władza administracyjna do 1 stycznia 1923 roku mogła zezwalać na wyjątki od tej zasady. Ustawa zobowiązywała sprzedawców hurtowych do dostarczania napojów alkoholowych jedynie osobom uprawionym do sprzedaży detalicznej. Hurtowa sprzedaż alkoholu miała stanowić przemysł koncesjonowany.

            Ks. Lutosławski przekonywał, że podwyższenie limitu z 2,5% do 4% zawartości alkoholu miało na celu rozpropagowanie piwa w miejsce innych napojów wyskokowych oraz napędzenie rozwoju przemysłu alkoholowego. Duchowny odwoływał się do argumentów natury ekonomicznej i podkreślał, że wprowadzone zmiany spowodują wzrost handlu fałszowanym winem, a także podwyższenie zawartości alkoholu w piwach, co negatywnie odbije się na zdrowiu obywateli. W czasie posiedzenia Sejmu Lutosławski postulował, by promować wśród polskich piwowarów produkcję jak najsłabszego piwa i umożliwić konkurencję pomiędzy lekkimi napojami a trunkami wysokoprocentowymi. Nowelę uchwalono 20 stycznia 1920 roku.

TRZEŹWY ZEITGEIST

Pomysł walki z alkoholizmem wywodził się głównie z dwóch środowisk Sejmu Ustawodawczego – posłanek (bez względu na afiliację partyjną) oraz księży katolickich. Z czasem okazało się, że Polski najzwyczajniej nie było stać na prohibicję, o czym świadczą kolejne nowelizacje ustaw Moczydłowskiej. Same propozycje Sejmu Ustawodawczego były przejawem ducha międzywojnia – równolegle w różnych częściach świata pojawiały się podobne pomysły ograniczenia sprzedaży oraz spożywania alkoholu. Ferment dla tych tendencji w Polsce siały organizacje takie jak „Trzeźwość”, Eleusis, Polska Liga Przeciwalkoholowa, Abstynencka Liga Kolejowców, Koło Lekarzy Abstynentów, Wileńskie Towarzystwo Walki z Alkoholizmem i Innymi Nałogami, Katolicki Związek Abstynentów czy Polski Związek Księży Abstynentów. Z ich dążeniami wygrała jednak ekonomia.

TEKST POCHODZI Z 86 NUMERU: FRONDY LUX – “Teologia picia”.