OA. To skrót? Inicjały? Słowo z obcego języka? Tytuł serialu niezwykle dobrze odzwierciedla jego charakter. Historia stworzona przez duet Zal Batmanglij-Brit Marling jest dokładnie taka, jak te dwie litery. Rodzi pytania, zachowując zwięzłość. Irytuje, zwodzi i trzyma w niepewności. Wciąga, choć nie daje odpowiedzi. OA to serial złożony z niewiadomych. Można się zastanawiać, czy klucz do zrozumienie tej historii nie zawiera się poza samą fabułą. Jednocześnie warto dostrzec szerszy kontekst tego popkulturowego zjawiska.
Serię wpisać można w nurt niezależnego kina sci-fi z Ameryki Północnej (kilka filmów tego gatunku zaserwowali nam w ostatnich latach także twórcy kanadyjscy), którego obecność zaczęła się coraz wyraźniej zaznaczać na mapie międzynarodowych festiwali. Warto wspomnieć chociażby o takich nazwiskach jak Jones, Carruth, Cahill, McDowell, Cronenberg (Brandon, syn Davida) czy bracia Villeneuve. Duet odpowiedzialny za OA także dorzuca tu coś od siebie. Marling napisała scenariusz i wystąpiła w głównej roli w nagrodzonej w Sundance Drugiej Ziemi oraz Początku Cahilla. Batmanglij debiutował krótkim metrażem sci-fi, w którym zagrała Marling. Nowość w przypadku OA stanowi fakt, że przy pomocy Netflixa niezależny nurt sci-fi wkracza w świat seriali. Czy robi to skutecznie?
Inne teksty z miesięcznika Lux 3/4 Okultystyczne Totalitaryzmy
Po siedmiu latach od zaginięcia zostaje odnaleziona młoda kobieta. Nie wiadomo, gdzie była i czy została porwana. Jedno jest pewne: była niewidoma, a teraz widzi. Prairie Johnson wraca do rodzinnego domu i choć przez chwilę staje się obiektem medialnego zainteresowania, nie ono jest osią fabuły. Historia skręca poza medialny szum (oraz dociekania agentów FBI) na obrzeża osiedla domków jednorodzinnych, gdzie śledzi losy piątki bohaterów wysłuchujących opowieści Prairie. Dziewczyna wrzuca bowiem do sieci nagranie, poszukując ochotników, którzy gotowi byliby do „przekroczenia nienamacalnej granicy”. Zdaje się, że przypadkowo spotkane i zachęcone do udziału osoby staną się nie tylko świadkami relacji o traumatycznej przeszłości bohaterki. Opowieść Prairie od samego początku naznaczona jest doświadczeniem wykraczającym poza świat materialny, chociaż czy w efekcie rzeczywiście duchowy?
O OA nie da się opowiedzieć bez zdradzania szczegółów fabuły, bo gdy twórcy poruszają się po obrzeżach, recenzentowi nie pozostaje już ścieżka naokoło. Musi wejść w sam środek intrygi. Główna bohaterka nie rozpoczyna swojej historii od momentu zaginięcia. Sięga dalej. Wraz z jej pierwszą opowieścią przenosimy się w inną rzeczywistość (tym razem jeszcze przyziemną), niezwykle odległą od spokojnego amerykańskiego przedmieścia. Ten moment przejścia z przyciemnionego strychu, gdzie obserwujemy grupkę słuchaczy, w oślepiającą biel zimowej Rosji to jeden dowodów na to, jak świetnie filmowo poprowadzony jest OA. Uderza w nas emocjami bohaterów, muzyką, prowadzeniem kamery i nagłymi zmianami klimatu, oddającymi stany wewnętrzne postaci.
Nina – bo tak nazywała się Prairie, zanim trafiła do rodziny zastępczej – jest córką bogatego rosyjskiego przemysłowca. I co ważne: wtedy jeszcze widzi. Pewnego dnia ma sen, który okazuje się proroczy: szkolny autobus wiozący ją wraz z innym dziećmi oligarchów wpada do wody. Nina doświadcza przeżyć z obszarów NDE – near death experience, czyli doświadczenia własnej śmierci. Nie unosi się jednak nad własnym ciałem, nie widzi światła w tunelu. Przenosi się w przestrzeń podobną do kosmosu i natrafia na postać kobiety o imieniu Khatun, która staje się jej przewodniczką i strażniczką w podróży między wymiarami. Od samej bohaterki zależy, czy będzie chciała zostać, czy powróci na ziemię. Decyzja o powrocie okupiona zostaje jednak utratą wzroku. Jak stwierdza Khatun – odbiera jej wzrok, by nie zobaczyła strasznej przyszłości.
Czy to pierwsze doświadczenie śmierci, które bohaterka przeżyje potem jeszcze kilkukrotnie, odsyła nas do jakichś konkretnych wierzeń? Khatun to imię arabskie, ale nie zawiera w sobie konotacji religijnych. Ponadwymiarowa przestrzeń może przywodzić na myśl idee New Age jako rodzaj specyficznej „emanacji kosmicznej energii” – jednak i tu nie dostajemy bezpośrednich odpowiedzi. Jedna z interpretacji sugeruje, by postać Khatun odczytywać przez pryzmat baśni – jej charakterystyczny ubiór przywodzić ma na myśl choćby Babę-Jagę. Za drugim i ostatnim razem, gdy bohaterka już jako dorosła Prairie spotyka Khatun, stawia ona przed kobietą wybór: odzyskanie ojca lub poznanie samej siebie. Te elementy budują wrażenie przypowieści (może zrodzonej w wyobraźni małej dziewczynki?). Sam Batmanglij w jednej z wypowiedzi podkreślił, że starając się odzwierciedlić odczucia ludzi, którzy doświadczyli NDE, posłużył się realizmem magicznym.
Takich tropów ostatecznie otrzymujemy jednak niewiele. Niedługo po pierwszej opowieści wraz z innym bohaterami odkrywamy bowiem tajemnicę siedmioletniego zaginięcia Prairie. Z wymiaru sennej, baśniowej wizji przenosimy się do brutalnej rzeczywistości. Dorosła już bohaterka ma sen, według niej proroczy, dzięki któremu zaczyna wierzyć, że odnajdzie ojca. Samotnie opuszcza dom przybranych rodziców i przypadkowo trafia na naukowca zajmującego się NDE. Doktor Hap domyśla się, że Prairie mogła doświadczyć własnej śmierci. Propozycja eksperymentu naukowego, na który zgadza się bohaterka, okazuje się pułapką – dziewczyna zostaje zamknięta w szklanym pomieszczeniu wraz z czwórką innych „ochotników”. Hap pragnie zgłębić ich historię do samego końca i przekonać się, czy istnieje coś po śmierci.
W tym momencie OA wykracza poza motywy religijne. Wątek porwania staje się kluczowy i chociaż ciągle krąży wokół tematu śmierci, na pierwszym planie stawia dramat grupy uwięzionych ludzi. Wiele momentów obnaża zmiany w psychice uprowadzonych, ale też pokazuje współdziałanie grupy, która próbuje przetrwać, znaleźć punkt zaczepienia dający siłę do dalszej walki. Gdy na samym początku Prairie mówi ludziom, który ją znaleźli: „wszyscy umarliśmy więcej razy, niż zliczę”, ma na myśli nie tylko bestialskie eksperymenty, ale także wielokrotną utratę nadzieję na wolne życie. Sam moment porwania stanowił dla bohaterów śmierć, całkowite odcięcie od świata żywych. To kolejna – obok baśniowych skojarzeń – sugestia wskazująca na metaforyczny charakter motywu śmierci klinicznej, który staje się tu odpowiednikiem doświadczenia porwania i izolacji.
Sama postać naukowca prowokuje z kolei pytania o etyczne granice nauki. „Wielkie rzeczy wymagają poświeceń” – mówi w pewnym monecie Hap do Prairie. Bohater jest gotowy zrezygnować ze swojego człowieczeństwa, przekroczyć wszystkie ograniczenia, by poznać prawdę o ludzkiej świadomości i życiu w zaświatach. W tym miejscu powraca również wątek religijny. Pojawia się wątpliwość, czy w ramach nauki jesteśmy w stanie poznać całą złożoną rzeczywistość, a przede wszystkim odkryć tajemnice życia duchowego. To właśnie ludzka pycha i potrzeba poznania każdej tajemnicy sprawiają, że Hap jest gotowy znęcać się latami nad swoimi „obiektami naukowymi”. Nie chodzi mu o sławę i pieniądze, o naukowy rozgłos. Dąży jedynie do zapanowania nad rzeczywistością, której nie rozumie.
Zapanować nad rzeczywistością próbują również uwięzieni przez naukowca bohaterowie. Starają się oni odwrócić eksperymenty Hapa na swoją korzyść, zgłębić tajemnice śmierci, odnaleźć rozwiązania w innych wymiarach. Przekraczanie granic między kolejnymi poziomami rzeczywistości staje się tu sposobem pokonania własnych ograniczeń i odzyskania utraconej kontroli nad życiem. Jednak czy inne wymiary to przestrzeń duchowa, czy raczej kosmiczna, gdzie przestają obowiązywać reguły czasu i przestrzeni? Podobne pytanie stało się punktem wyjścia dla filmu Interstellar. Reżyser Christopher Nolan początkowo zdawał się kierować uwagę widza w stronę kwestii nadprzyrodzonych, by ostatecznie podejść do tematu z czysto naukowego punktu widzenia. Wieszczył ludzkości niezwykłą przyszłość, jeśli zapanuje ona nad grawitacją, a w ten sposób nad przestrzenią i czasem. U Nolana w próżni kosmosu nie ma zatem miejsca dla Boga. Czy jest dla niego miejsce w OA?
Dźwięk pierścieni Saturna. Właśnie to Hap rozpoznaje we wspomnieniu Prairie po kolejnym doświadczeniu śmierci. A jednak wielu widzów próbuje dostrzec w serialu wymiar religijny.Wizja ogrodu, o którym marzą bohaterka i jej współtowarzysze niewoli, może przywodzić na myśl raj. Tajemniczy skrót OA, jakim każe nazywać siebie Prairie, oznacza Original Angel. Niektórzy chcą odczytywać go jak Alpha i Omega, inni dostrzegają na twarzy Khatun zapisane alfabetem Braille’a słowa „anioł” i „pasterz”. Ktoś zauważa, że przybrany ojciec Prairie nosi imię Abel po synu Adama i Ewy. Do tego dodać można dwie symboliczne liczby – powrót bohaterki po siedmiu latach i odzyskanie przez nią przytomności w szpitalu po trzech dniach.
Jednocześnie całą opowieść Prairie podać można w wątpliwość. Historię bohaterki poznajemy wyłącznie z jej punktu widzenia, a jeszcze gdy była dzieckiem, lekarze sugerowali, że prorocze sny mogą być początkiem objawów choroby psychicznej. Na opowieść Batmanglija i Marling nakłada się zatem cały gąszcz wątpliwości, w którym próżno szukać pewnej ścieżki ku jednoznacznym rozwiązaniom.
To z pewnością umiejętne lawirowanie twórców, którzy ostatecznie rozwieją wszystkie wątpliwości w drugim sezonie. W OA przejawia się również charakterystyczna cecha współczesnych dzieł popkultury, które lubą mieszać ze sobą wszelkie motywy i filozofie, uprawniając każdą interpretację. Zagmatwanie fabuły może jednocześnie sugerować, że na nurtujące pytania o naturę rzeczywistości nigdy nie poznamy pewnej odpowiedzi, przynajmniej tu i teraz, za naszego życia. Być może wiarę zastąpi zatem nauka, a kosmos stanie się wizją innego raju – raju człowieka oświeconego, który swoją nieśmiertelność upatruje w zapanowaniu nad światem materialnym, jak dzieje się to w Interstellar? A może wizja Batmanglija i Marling oddaje tęsknotę współczesnych za światem niematerialnym, a jednocześnie ich strach przed możliwością istnienia Boga, którego często odrzucają nie dla zasady, ale z powodu narastających wątpliwości? Te pytania mnożą się być może za wcześnie, skoro na horyzoncie widnieje już drugi sezon serialu.
W polskim obrazie Michała Kwiecińskiego z 2003 roku Biała sukienka niewierzący bohater ulega wypadkowi i doświadcza własnej śmierci. W strugach deszczu klęczy nad nim znajomy ksiądz. Gdy bohater odzyskuje świadomość i budzi się do życia, wyśmiewa niewypowiedzianą sugestię przyjaciela, że to działanie boskie. W odpowiedzi słyszy: „Wierzyć to może i nie wierzysz, ale pewien to już nigdy nie będziesz”.
Piotr Krajski