Do tej pory próbowano walczyć ze skutkami fundamentalizmu. Doceniam to. Ale od dziś będziemy systematycznie zwalczać jego przyczyny – mówił w publicznej odezwie do grupy ekspertów Judasz. To wielkie zadanie powierzam tobie, moja siostro – papież wskazał na Giovannę Turbo Bigośnicki. Od tej pory miała kierować Kongregacją do spraw Walki z Fundamentalizmem.
Dziennikarzom z wrażenia niemal zabrakło tchu. Bergamoto pokazał, że nie będzie malowanym papieżem – napisał po tej decyzji Leninista. W dużym artykule na pierwszej stronie „L’Osservatore Romano” swój zachwyt wyraził też kardynał Ligiduppa, człowiek odpowiadający, jak powszechnie mówiono, za całą politykę medialną Watykanu. Wspaniały, historyczny, epokowy, niedościgniony, genialny, poruszający, dziejowy, szokująco trafny, głęboko niezwykły gest przywracający Kościołowi jego dobre imię promotora właściwego rozwoju ludzkości – pisał. Z charakterystyczną dla siebie głębią spojrzenia dowodził, dlaczego wybór kardynałki Bigośnicki powinien poruszyć serca wszystkich współczesnych, którzy oczekują od Kościoła sygnałów otuchy i znaków bliskości. Ligiduppa najpierw w skrócie przedstawił dzieje tego urzędu, tak fatalnie wpływającego nawet na obecny wizerunek Kościoła. Bez wahania przypomniał, że kiedyś należał on do wielkich inkwizytorów, z których pierwszym i wyjątkowo bezdusznym był żyjący w XVI wieku Paweł IV, a następnymi kolejni mściwi i straszni władcy Rzymu – Pius IV i, być może najgorszy z nich, Pius V. Ilekroć wspominam te dzieje, przychodzi mi na myśl to straszne nazwisko – Torquemada. O, nikt inny nie był równie fanatycznie okrutny, wściekle sadystyczny, ohydnie krwawy, potwornie nieczuły jak on. Wstyd, wstyd i hańba wieczna otacza imię tego potwora – grzmiał Ligiduppa. Również i później, w XIX wieku – zauważał kardynał – kongregacja ta wsławiła się krzewieniem ciasnoty umysłowej, wspieraniem ducha zemsty i reakcji, wrogością wobec swobody myśli ludzkiej. Pierwsze próby zmian, nieśmiałe jeszcze, nastąpiły w drugiej połowie XX wieku, kiedy odszedł ostatni starego typu inkwizytor, kardynał Ottaviani. Niestety, zabrakło wtedy śmiałości. Paweł VI, zamiast albo tę instytucję zlikwidować, albo przynajmniej zmienić charakter jej działania, nadał jej nową nazwę. To stąd właśnie pochodzi Kongregacja Nauki Wiary, niegdyś Święte Oficjum, a jeszcze wcześniej Inkwizycja Rzymska – wskazał redaktor „L’Osservatore Romano” i jednocześnie kardynał kamerling. Przyznał on, że od czasu kiedy niemal trzysta lat temu Jan Paweł II zaczął przepraszać za zbrodnie Kościoła, sytuacja uległa stopniowej poprawie, i podobnie docenił na tym polu starania kolejnych Franciszków, poczynając od pierwszego papieża tego imienia. Trzeba przyznać, że nadało to nową dynamikę i pozytywny kierunek. Jednak dopiero teraz –stwierdzał kategorycznie Ligiduppa – Judasz dokonuje podwójnego, a może i potrójnego przełomu. Po pierwsze, obsadza kobietą stanowisko zastrzeżone dla najbardziej konserwatywnego obrońcy wiary, do tej pory zawsze mężczyzny. Po drugie, zmienia po trzystu latach nazwę tej instytucji. A po trzecie, co kardynał słusznie uznawał za rzecz najważniejszą, całkowicie przekształca sens jej działania. Zamiast szukać jakiejś rzekomej zgodności wiary z abstrakcyjną prawdą, co prowadzi jedynie do niepotrzebnych napięć, cierpień i konfliktów, papież od nowa określił zadania Kongregacji. Do tej pory tropić miała ona, przynajmniej deklaratywnie, krytyków doktryny katolickiej, teraz będzie ich wspierać. Będzie też skutecznie podważać istnienie rzekomo obowiązującej wszystkich nauki. Wiara to rzecz wewnętrzna, kwestia naszego prywatnego nastawienia, jak można zatem łączyć ją z suchymi, abstrakcyjnymi, ogólnymi dogmatami? Dość tej tyranii abstrakcji. Brawo dla Judasza. Oto prawdziwy papież odnowiciel.
Ligiduppa podkreślał też zalety siostry Giovanny Turbo Bigośnicki. Samo słowo „turbo” wskazuje na potencjał jej zaangażowania na rzecz zmian. Judasz zachował się jak przed wiekami Aleksander Wielki – kiedy miał rozwiązać węzeł gordyjski, wyjął miecz i go przeciął. Teraz Ojciec Święty, postawiony przed koniecznością właściwego wyboru między zwolennikami kontynuacji a potrzebą ewangelicznego radykalizmu, po prostu przeciął sprawę i otworzył nowy rozdział. Wskazał drogę. Ligiduppa zauważył też, że w ten sposób Judasz subtelnie nawiązał do FF. To on mianował przed laty Bigośnicki na stanowisko przełożonej nowopowstałego zgromadzenia Sióstr bez Pruderii Otwartego Jezusa. Erygował je Franciszek VI, a jego główną misją miało być niesienie pomocy tym, którzy nie potrafili wyzbyć się religijnego fanatyzmu. Szczególnie zasłynęło nowym typem rekolekcji, w trakcie których wyjątkowo opornych ortodoksów uczono praktyk seksu tantrycznego. Dzięki temu staramy się realizować hasło radykalnego otwarcia i dialogu międzyreligijnego, tak ważne w naszej codziennej posłudze – mówiła założycielka zgromadzenia Gertruda GC4. Było to wówczas największe żeńskie zgromadzenie religijne. Jedyny ślub, jaki składały wstępujące do niego kobiety, to wyrzeczenie się pruderii w relacjach z partnerami obu płci. Nic nie jest dla nas straszne, nic odpychające, nic wulgarne – z tą dewizą siostry podążyły w świat. FF przez lata stawiał ich działalność za wzór dla innych, tym bardziej więc wybór dokonany przez Bergamota musiał budzić uznanie. Zrobię, co w mojej mocy – odpowiedziała na pierwszej konferencji prasowej siostra Giovanna, a widzowie nie mieli wątpliwości, że tak się stanie. Była siódmą kolejną matką przełożoną zgromadzenia. Najpierw miłość, a nie prawda, najpierw dobro, a nie logika – to były hasła, które od tej pory miały przyświecać pracy wielkiej inkwizytorki. Jedyne, co zdziwiło nieco obecnych dziennikarzy, to fakt, że Bigośnicki pojawiła się na konferencji w majestatycznych szatach kardynalskich, uszytych dla niej, jak powiedziała, na wzór ubioru wielkiego inkwizytora z XVII wieku. W ten sposób symbolicznie, własnym ciałem niejako, potępiam tych oszalałych z nienawiści mężczyzn, którzy kryjąc się w tych szatach, doznawali erekcji na widok palonych na stosie heretyków i czarownic. Niech mają za swoje – i w tym momencie Bigośnicki podkasała suknię, pokazując nieco zaskoczonym obserwatorom swoją całkiem zgrabną nogę. Jej poglądy i wcześniejsze dokonania były powszechnie znane, co dobrze rokowało reformom Judasza. Uj, wreszcie śmiała polityka personalna – zgadzały się gazety. Giovanna Turbo Bigośnicki programowo zwalczała wszelkie przejawy dominacji białego rozumu i znana była z nieugiętego przeciwstawiania się każdej formie dyskryminacji. „Cała moja działalność da się ująć w trzech prostych hasłach – twierdziła. Zablokować kanały, wygasić promienie, usunąć znaki – to moje przesłanie! – krzyczała, a Judasz bił brawo i wtórował jej z uśmiechem. A ona wołała dalej: Trzeba ze świata wyeliminować ostatecznie wszelkie ślady sugerujące istnienie Boga. Zniszczyć go w sumieniu, słowach, w kształtach. Wojnę z fundamentalizmem wygramy jedynie, wcielając radykalny program ateizacji świata, neutralizacji i dezabsolutyzacji. Dawno temu mówiono, że głos sumienia jest głosem Boga. Kto chce się pozbyć fałszywej świadomości, musi usunąć w pojęciu sumienia wszystko, co kategoryczne, jednoznaczne. Kto odczuwa w sobie wyrzuty sumienia, kto ma poczucie zła lub niegodziwości, musi zostać natychmiast poddany terapii. Głos sumienia to nieprzezwyciężone wyobrażenie z dzieciństwa, to zablokowane formy rozwoju osobowego. Jeśli nie pozbędziemy się ich raz na zawsze, nigdy nie uwolnimy się od cierpienia i bólu, które się z nimi wiążą. Tylko absolutna, doskonała immanencja wyzwoli człowieka z blokad i doprowadzi do radosnego rozpasania oraz dojrzałego tworzenia siebie. Giovanna potrafiła nie tylko ująć wszystko we właściwych formułach teoretycznych – zabrania się zabraniać, zabrania się myśleć o grzechu – ale też zaproponować właściwe rozwiązania praktyczne. Jej pierwszym zadaniem było rozprawienie się z resztką teologów, którzy przechowali stare, obce i nie dość postępowe zasady. Giovanna powołała specjalne jednostki badawcze poszukujące wszędzie śladów fundamentalizmu. Czasem musimy być okrutni – opowiadała – ale to dla dobra człowieczeństwa. Wolność wyboru może być tylko wtedy prawdziwa, kiedy nic jej nie krępuje. Cóż to za wolność, jeśli mówi mi się, że jeden wybór jest lepszy od drugiego? Jezus powiedział wyraźnie: „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni”.
We wszystkich krajach, w których pozostały jeszcze niedobitki chrześcijan, Giovanna z pełnym błogosławieństwem Judasza doprowadziła do powstania mieszanych komisji ateistyczno-katolickich, których zadaniem miało być wytropienie potencjalnych zagrożeń. Wasza skuteczność – mówiła – zależy od tego, czy potraficie dostrzec w strukturze osobowej badanych psychologiczne punkty oporu. Na przykład jeśli zauważycie u kogoś opór przed brukaniem świętości, niechęć do poniżania krzyży lub wrogość wobec naszych rytuałów wyzwolenia, musicie wykazać się najwyższą czujnością. O, znak to niechybny, że w tym ludzkim zwierzęciu, tak na pozór oswojonym, tak poddanym właściwej tresurze, kryje się potencjał oporu, gotowość sprzeciwu. Żeby ułatwić pracę powołanym przez siebie organom, wydała nawet specjalny dokument zatytułowany Psychopatologia życia religijnego.
Musimy znaleźć właściwych ludzi i to jest teraz twoje główne zadanie – miał jej powiedzieć Judasz. Potrzebujemy nowych, zaufanych księży, którym można powierzyć walkę z fanatyzmem i którzy będą rozumieli, czym dla Kościoła jest przyszłość. W tym celu nowa szefowa Kongregacji do spraw Walki z Fundamentalizmem wdrożyła tak zwane rytuały wyzwolenia obejmujące testy psychiczne dla kandydata do stanu kapłańskiego. Ludzi podłączano do specjalnego urządzenia, nowej generacji wariografu badającego poziom niechęci wobec przedstawianych im scen. Specjaliści, na czele z zaufaną Ojca Świętego Judasza, nie wahali się przed użyciem środków mocnych, radykalnych, chciałoby się kiedyś powiedzieć: drastycznych. Pokazywali kandydatom klasyczne sceny biblijne – Zwiastowanie Najświętszej Maryi Panny, Narodziny Jezusa, Pokłon Trzech Króli, Chrzest w Jordanie, Rozmnożenie Chleba, Uzdrowienie Ślepego od Urodzenia, wreszcie Sąd nad Jezusem przed Sanhedrynem, Biczowanie, Ukrzyżowanie i Zmartwychwstanie – poddane śmiałym artystycznym przeróbkom. Na jednym ze zdjęć Chrystus przybity był nie do krzyża, lecz do penisa w stanie wzwodu. Na innym Trzej Królowie wspólnie dopuszczali się gwałtu na niewieście, a ich genitalia przedstawiono wyjątkowo dokładnie, wręcz namacalnie. Być może najbardziej nowatorski był obraz ukazujący Dzieciątko Jezus w postaci obojnaka z bardzo wyraźnie zaznaczonymi cechami płciowymi. Jak wynikało z poufnych raportów, większość teologów zdała ten egzamin celująco, a najlepiej wypadli – czego można się było zresztą spodziewać – przedstawiciele Niemiec, Belgii i Holandii. Nie tylko w stu procentach wykazali obojętność i brak niechęci wobec prezentowanych im przykładów tak zwanego bluźnierstwa – pisała w dokumencie przygotowanym dla Judasza kardynałka Bigośnicki – ale nawet, co wynikało z późniejszych rozmów z psychoterapeutami, uważali, że artyści powinni pójść dalej. Z kolei w rozmowie z katolicką agencją Przyszłość powołała się na wielki autorytet swojego dawno zmarłego mentora: „Dopóki nie zobaczę Jezusa w genderowej scenie sado-maso-masturbacyjnej, będę uznawał, że tkwimy w okowach dwudziestego pierwszego wieku” – wyznał mi przed laty mój wielki mistrz, najbardziej znany w dziejach katolicki teolog niemiecki Karl Arsloch Rahnerung Marx. Teraz wypełniam jego ostatnią wolę.
Wszystko, co ludzkie, musi zostać radykalnie i bezbrzeżnie uświęcone. Podział na sacrum i profanum, na to, co się godzi i nie godzi, na to, co wstydliwe i bezwstydne, charakterystyczny jest dla świadomości kategorialno-urzeczowionej. Jednak z transcendentalnego punktu widzenia każda rzecz, obraz, gest i ruch są sobie absolutnie równe. Kto dzieli seksualność na lepszą i gorszą, kto wprowadza w niej podział, dokonuje zbrodni na godności człowieka. Byle osiągnąć orgazm – a to, w jaki sposób się tego dokonuje, jest całkowicie wtórne – to jedynie nieco uproszczone podsumowanie wielkiej pracy Karla Arslocha Rahnerunga Marxa, który słusznie został uznany przez studentów Uniwersytetu Laterańskiego za największego teologa katolickiego wszech czasów. Ważniejszego niż święty Augustyn, święty Tomasz z Akwinu, a nawet Karl Rahner, do którego zresztą Arsloch Rahnerung Marx w prawdziwie kreatywny sposób nawiązywał. On odkrył jedność świata i Boga, ja zaś poszedłem krok dalej i wykazałem, że ostateczną konsekwencją odrzucenia osobowego boga musi być jeden wielki, nieustanny, wspaniały orgazm – pisał w swoim najważniejszym dziele Krótki zarys niewiary. Giovanna, podobnie jak założycielka zgromadzenia Sióstr bez Pruderii Otwartego Jezusa oraz inne siostry, była pilną uczennicą Arslocha Rahnerunga Marxa i jako pierwsza chyba z teolożek niemieckich poddała się procesowi wielostronnej defloracji, zarówno w postaci męskiej (biologicznie pierwotnej), jak i żeńskiej (już po przejściu odpowiedniej operacji). Bigośnicki bowiem, zanim została Giovanną, nosiła imię Giovanni i była mężczyzną. Ω
Fragment książki Epoka Antychrysta Pawła Lisickiego został udostępniony dzięki uprzejmości wydawnictwa Fabryka Słów.