Grudzień 2015. Kolejne spotkanie kręgu Domowego Kościoła, podstawowej formacji rodzinnej gałęzi Ruchu Światło – Życie, popularnie zwanego oazą. Comiesięczne spotkania kilku małżeństw. Wspólna modlitwa i lektura Pisma Świętego. Dzielenie się życiem, swoimi radościami i troskami. Część formacyjna, zwykle w formie rozmowy o przeczytanym wcześniej tekście. Oraz dzielenie się postępami w realizacji „zobowiązań”, które przyjęliśmy, gdy dziesięć lat temu wstępowaliśmy do Ruchu.
Czerwiec 1940. Dziewiętnastoletni Franciszek Blachnicki, podczas kampanii wrześniowej plutonowy w 11. Pułku Piechoty, trafia do powstającego właśnie obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu jako więzień polityczny w pierwszym transporcie więźniów śląskich. Otrzymuje numer 1201. W obozie przebywa czternaście miesięcy, w tym dziewięć w karnej kompanii (blok 13). Przez prawie miesiąc przebywa w bunkrze głodowym, w tym samym, w którym zginął św. Maksymilian Kolbe. We wrześniu 1941 roku, na podstawie nakazu aresztowania z Berlina, zostaje przewieziony z Oświęcimia do aresztu śledczego w Zabrzu (a następnie do Katowic), gdzie czeka na proces w sprawie swojej wcześniejszej działalności konspiracyjnej w Tarnowskich Górach.
Kolejne poziomy naszego wzrastania w chrześcijańskiej dojrzałości. Najpierw odkrywamy naszą słabość i nędzę, potem wydaje nam się, że skoro je odkryliśmy, to i potrafimy je zwalczyć, i stajemy się bohaterskimi aktywistami na drodze do czystości i świętości. I dopiero po pewnym czasie uświadamiamy sobie że choroba, która toczy nasze wnętrze, jest chorobą śmiertelną i nieuleczalną. I niezależnie od tego, jak mocno pragnęlibyśmy uzdrowienia i jak heroicznych czynów nie dokonywalibyśmy zabiegając o nie – ta walka będzie toczyć się dzień po dniu, do samego końca, i dopóki żyjemy, nigdy nie zakończy się ostatecznym zwycięstwem.
***
Regularna lektura Pisma Świętego. To od tego zobowiązania małżonkowie rozpoczynają swoją formację w Domowym Kościele. Słowo Boże jest słowem Boga, to znaczy, że Bóg jako Osoba daje nam swoje słowo. Dlatego słowa Bożego nie można czytać tak, jak się czyta słowo ludzkie. Słowo Boga natomiast musi być przyjęte jako słowo Osoby Bożej, która dając nam swoje słowo, domaga się od nas, żebyśmy temu słowu podporządkowali swoje życie – czytamy w pismach ks. Blachnickiego. Podstawą uważnej lektury Biblii jest przede wszystkim spotkanie. Spotkanie z Autorem, który w swoim żywym słowie chce powiedzieć nam – bezpośrednio nam – coś naprawdę ważnego.
Gdy będziecie czytać te słowa, nie będzie mnie już między żywymi – do rodziców i rodzeństwa pisze Franciszek w liście z aresztu w Katowicach, prawdopodobnie 10 czerwca 1942 roku. Podczas procesu w dniu 30 marca zostałem skazany na śmierć. Tata i Ela wiedzą o tym od tamtego dnia. Wam dotychczas tego nie mówiłem, gdyż nie była to jeszcze ostateczna decyzja i mieliśmy nadzieję, że się zmieni. Inne były jednak decyzje odwiecznie mądrej Opatrzności. Dzisiejszego dnia ma być wykonany wyrok. Moi Kochani! Nie płaczcie i nie smućcie się z mojego powodu. W tej godzinie znajduję się poza wszelkimi ziemskimi udrękami i cierpieniami, jestem wyzwolony i znalazłem wieczny pokój. Krótki był czas mojego przebywania na ziemi, ale przeżyłem to, co najpiękniejsze w ludzkim życiu i co można przeżyć tylko raz, a mianowicie szczęśliwe dzieciństwo.
Nagłe olśnienie, że logos, o którym pisze św. Jan, że Słowo i Jezus Chrystus to ta sama osoba, druga osoba Trójcy Świętej. A zatem, odkrycie, że Trójca – i wszystkie jej osoby – są odwieczne. A zatem, i Chrystus, jako wcielone Słowo, jest wieczny, by tak rzec, „w obie strony”. Jako Słowo istniał od zawsze przed swoimi ziemskimi narodzinami. Jako to samo Słowo był obecny po wcieleniu. I jako to samo Słowo wciąż będzie istniał w wieczności i nieskończoności.
***
Modlitwa osobista – w Domowym Kościele nazywamy ją „namiotem spotkania”. To określenie pochodzi z tekstu Księgi Wyjścia, kiedy to Mojżesz, organizując życie społeczne na pustyni, kazał zbudować poza obozem namiot. Był on oddalony od codziennego, obozowego życia Izraelitów. Mojżesz nazwał go „namiotem spotkania”. Za każdym razem, gdy chciał się modlić, wchodził do tego namiotu i rozmawiał z Bogiem „twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem”. Właśnie takie spotkanie, taka forma osobistej modlitwy, powinna stanowić fundament życia chrześcijańskiego życia. Ks. Blachnicki pisał o tym następująco: Moje czyny, zadania, codzienne obowiązki, relacje z innymi ludźmi będą przynosiły owoce jeśli będą poddane działaniu Bożego Ducha. Zatem, każdego dnia winniśmy „budować” sobie taki Namiot, w którym spotkamy się osobiście z Panem, naszym Zbawicielem.
17 czerwca 1942 roku to, jak po wielu latach opisze go Blachnicki w swoim testamencie, „najważniejszy dzień życia”. 19 lat później napisze w pamiętniku: (…) skazany przez ludzi na śmierć przez ścięcie, a przez siebie samego na śmierć wieczną – zostałem ułaskawiony dekretem Miłosierdzia Wszechmogącego Boga. Siedząc na krzesełku w kąciku swej celi i czytając książkę, przy jednym zdaniu przeżyłem coś takiego – jakby w mej duszy ktoś przekręcił kontakt elektryczny, tak iż zalało ją światło. Światło to od razu rozpoznałem i nazwałem po imieniu, gdy powstałem i zacząłem chodzić po celi, powtarzając w duszy: „wierzę, wierzę”. To światło od tej chwili nie przestało ani na moment świecić w mej duszy, nie przestało ani na chwilę mną kierować, zwracając moje życie ku Bogu”. Wszystko, co nastąpiło w życiu Franciszka po tym nowym, duchowym narodzeniu, było konsekwencją wydarzenia w więziennej celi. 14 sierpnia 1942 roku w liście do rodziny pisze: Nareszcie! Przyszła decyzja. Śpieszę powiadomić Was o swoim szczęściu. Dzisiaj dowiedziałem się, że decyzją Ministerstwa Sprawiedliwości zostałem ułaskawiony i skazany na 10 lat ciężkiego więzienia. Po zakończeniu wojny Franciszek wstępuje do Śląskiego Seminarium Duchownego w Krakowie. 25 czerwca 1950 roku przyjmuje święcenia kapłańskie. W sierpniu 1952 roku prowadzi rekolekcje dla dzieci, po raz pierwszy nazwane Oazą Dzieci Bożych. To właśnie z oaz – zamkniętych rekolekcji prowadzonych metodą przeżyciową – rozwinie się Ruch Światło – Życie.
Wracasz do punktu wyjścia, z czystą, chociaż mocno zmiętą kartką. A potem dzieje się coś jeszcze. Z tych skorup i gruzów zaczyna się wyłaniać coś nowego, jakby kolejna, ulepszona wersja ciebie. Znowu wstępujesz na ścieżkę, po której kroczysz z ufnością. I potem znów następuje kryzys, upadek, krach. Ale tym razem już wiesz (chociaż po jakimś czasie znów zapomnisz i będziesz musiał sobie przypominać), że na tym polega całe twoje życie. Wzrost, szczyt, upadek, kryzys, nowa wersja, i wciąż od nowa. Dlatego nigdy nie ufaj zbytnio twojemu aktualnemu „ja”. Nigdy nie wiesz, jak szybko przyjdzie ci się z nim pożegnać.
***
Przeczytałeś właśnie 30% treści artykułu. Chcij więcej! Całość jest dostępna w 78 nr kwartalnika „Fronda Lux”. Zobacz SPIS TREŚCI. Numer pisma można kupić TUTAJ.
Dla studentów mamy specjalną ofertę: “Fronda Lux” tylko za 10 zł. Wystarczy przesłać skan legitymacji studenckiej. Więcej informacji na ten temat znajdziecie TUTAJ.