Relax na trzeźwo

Relax” to z jednej strony solidna inspiracja dla współczesnych rysowników, z drugiej legenda, która na stałe zapisała się na kartach historii opowieści rysunkowych. Gośćmi Piotra Goćka w szesnastym odcinku „Literatury na trzeźwo” będą: rysownik – Piotr Nowacki i szef Festiwalu Komiksu – Adam Radoń. „Relax” jest dla nich nie tylko wspomnieniem z dzieciństwa. Komiks wpłynął na to kim są i czym zajmują się dzisiaj.

Piotr Gociek: Pamiętam te czasy, kiedy wyrywaliśmy sobie z kolegami z rąk kolejne numery „Relaxu”. Wtedy to właśnie te komiksy realistyczne cieszyły się największym wzięciem. Z wypiekami na twarzy czekaliśmy na kolejne odcinki Grzegorza Rosińskiego. Jeśli chodzi o szybką akcję, emocjonowaliśmy się Jerzym Wróblewskim. W pierwszym numerze był komiks Bogusława Polcha – znakomita klasyka fantastyki. Potem już go zabrakło, bo zaczął rysować komiksy na niemiecki rynek wydawniczy. Czy Pana komisowe upodobania szły bardziej w kierunku Janusza Christy – „Pan Paparura i pies Aj”?

Piotr Nowacki: Tak. „Pan Paparura i pies Aj” to są jedne z tych komiksów, które najlepiej zapamiętałem z „Relaxu” i które wywarły na mnie ogromne wrażenie. Poza tym bardzo podobała mi się kreska Szymona Kobylińskiego, który od realizmu szedł w kierunku groteski. To było fajne. Pojawiali się także autorzy tacy jak Tadeusz Baranowski i jego „Orient Men” w „Relaxie”. To były te komiksy i ci autorzy właśnie.

Piotr Gociek: Kiedy mówimy o tym, że uczyłeś się rysować na „Relaxie”, to nie mamy na myśli tylko tego, że podpatrywałeś, w jaki sposób są komponowane kadry i jak uzyskać głębię obrazka. Zaczynałeś wręcz od przerysowywania fragmentów ulubionych komiksów. Przyniosłeś dzisiaj kilka takich zeszytów zachowanych z dzieciństwa. Ile miałeś lat tworząc te rysunki? Pięć, siedem?

Piotr Nowacki: Te zeszyty, które tutaj leżą powstawały kiedy miałem od sześciu do dziesięciu lat. Bliżej jednak sześciu–siedmiu lat. Wtedy rysowałem i dużo kopiowałem. W „Tytusie” Papcio Chmiel zwraca się do Tytusa, który próbuje się uczłowieczać przez malowanie, i mówi, że kopiowanie cudzych dzieł zabija duszę artysty – to zrobiło wtedy na mnie ogromne wrażenie
i przestałem przerysowywać.

Piotr Gociek: Dzieciaki mają dzisiaj jeszcze cierpliwość do komiksu? Nie jest tak, że obrazek nieruchomy przegrywa z obrazkiem ruchomym, który jest w filmie, w telewizji, w grze komputerowej, który rusza się nawet na smartfonie?

Piotr Nowacki: Myślę, że dzieciaki lubią komiksy, tylko tutaj piłka jest po stronie rodziców. Jeśli rodzice nie pokażą komiksu, a włączą tablet lub telewizor, to dziecko zostanie przy tych formach rozrywki. Ja natomiast, obserwując swojego syna czy prowadząc warsztaty dla dzieci, widzę, że dzieci lubią komiksy. Lubią rysować, tylko wszystko zależy od tego, czy rodzice zachęcą do tego dziecko.

Piotr Gociek: A zdarzyło ci się już spotkanie z takim małym czytelnikiem twoich komiksów, który przyszedł z zeszytem i powiedział: „Przerysowałem tutaj mojego ulubionego bohatera” – tak samo jak ty kiedyś rysowałeś swoich ulubionych bohaterów, których widziałeś w „Relaxie”?

Piotr Nowacki: Jeszcze nie. Żadne dziecko nie przyniosło gotowego rysunku z domu. Mam nadzieję, że to się zdarzy. Na warsztatach, o których wspominałem, dużo dzieciaków się pojawia i rysują bohaterów moich komiksów. To niesamowite doświadczenie i dlatego bardzo lubię to robić.

Adam Radoń: Chciałem zostać słynnym rysownikiem komiksów, ale nie starczyło mi cierpliwości i w inny, profesjonalny sposób jestem dzisiaj związany z rynkiem komiksów. Kiedy patrzę na ten napis – „Relax”, to po prostu moje oczy i moja dusza się śmieją. Kojarzy mi się to z najlepszymi momentami z dzieciństwa. To była tak silna inspiracja, że napędza mnie do dzisiaj – zresztą nie tylko mnie, ale i całe środowisko ludzi, którzy są związani z komiksem w Polsce, no i z Festiwalem Komiksu.

Piotr Gociek: Książka, która leży przed nami na stole, znalazła się tutaj nie bez powodu. To dobry moment, żeby ją pokazać. Z zewnątrz wygląda, owszem, intrygująco, ale to, co naprawdę ciekawe, kryje się wewnątrz. To nie jest jedyny taki zbiór. Od ilu lat zbierasz rysunki mistrzów komiksu? Dwudziestu pięciu? Ile takich notatników zdążyłeś wypełnić?

Adam Radoń: Myślę, że do tej pory te książki były dużo cieńsze i dużo bardziej praktyczne. To jest piękno w samej swej formie, nie tylko w zawartości. Mam ten przywilej, że spotykam się  z artystami i twórcami komiksów na całym świecie, na wielu festiwalach, i zapraszam ich w końcu do Polski – czy to do Warszawy na Festiwal Komiksowa Warszawa, który odbywa się zawsze wiosną na Stadionie Narodowym razem z Warszawskimi Targami Książki, czy do Łodzi na mój Festiwal, który odbył się w tym roku już po raz dwudziesty siódmy. To jest spełnianie marzenia z czasów, gdy spotkałem się z „Relaxem”. Kiedy go czytałem, to – proszę mi wierzyć – wyobrażałem sobie, że chciałbym się zakolegować z tymi ludźmi, którzy rysują te komiksy. Chciałem ich poznać, wiedzieć, kim są. Chciałem, żeby pokazali mi, jak to robią, bo też chciałem się tego nauczyć. Tak się stało, że dziś właściwie wszyscy twórcy „Relaxu” i kilkuset artystów na całym świecie to moi przyjaciele, to osoby, z którymi się znam doskonale, którym organizuję wystawy, którym organizuję promocję ich twórczości. Lubimy się i pracujemy od tak wielu lat. Cieszę się że dzięki komiksowi mogłem po prostu spełnić swoje marzenia.

Start: niedziela, 17:00