Współczesne autorytety psychologii, profesorowie Philip Zimbardo, Stanley Milgram, Robert B. Cialdini, udowodniły swoimi empirycznymi doświadczeniami, że grupa studentów potwierdzi „prawdziwość” jawnie fałszywego twierdzenia, gdy zażąda tego wykładowca. Autorytet, a szczególnie autorytet poparty siłą, naciskiem, rozkazem – graniczy z terrorem, a często nim bywa w postaci czystej.
Dekalog ma dopiero 6 tysięcy lat, chrześcijaństwo ledwie lat 2016. Bestia pogaństwa, pod cienką warstwą wiary, etyki i tego, co nazywamy kulturą, drzemie w każdym z nas. Czytałem i oglądałem Władcę much noblisty Wiliama Goldinga, sam w wieku lat 12 po powrocie z (zaledwie) miesięcznych kolonii w Borach Tucholskich byłem „ludzkim szczenięciem” nieuznającym żadnych norm „kulturalnych” – wróciłem do stanu z epoki plemiennej. Tylko długoletni proces TRESURY młodych osobników gatunku ludzkiego (10–12 lat nauki szkolnej + studia) jest w stanie z grubsza tę „bestię” w nas jakoś ucywilizować, ale wystarczy JĄ poszczuć, zdjąć jej kaganiec, by pokazała, jak jest pierwotna i potworna (vide procesy wychowawcze: Pawka Morozow, Hitlerjugend czy Czerwoni Khmerzy – zaledwie wczoraj).
Takie celowe budzenie zbiorowej bestii ludzkiej miało miejsce na terenie Generalnego Gubernatorstwa w latach 1941–1943. Mam przed sobą tekst i fotografie książek: GG – Mroczne serce Europy Hitlera Martina Winstone’a i klasyczne już dzieło Christophera R. Browninga Zwykli ludzie. 101. Policyjny Batalion Rezerwowy i „ostateczne rozwiązanie” w Polsce.
Batalion Wehrmachtu czy sił policyjnych w III Rzeszy liczył 500–700 mężczyzn. Do policyjnych batalionów rezerwy powoływano ZWYKŁYCH NIEMCÓW – dziadków i pradziadków dzisiejszych „zjednoczonych” demokratycznych Niemców, obywateli Republiki Federalnej Niemiec (Bundesrepublik Deutschland). Niemieccy mężczyźni kategorii A szli na front, a tyły zabezpieczały bataliony rezerwowe i policyjne bataliony rezerwy. W 101. Batalionie służyli rolnicy (bauerzy) z okolic Hamburga, robotnicy, urzędnicy i poczciwi drobnomieszczanie z milionowego portu. Byli w wieku 35–45 lat, nie byli wysportowani ani specjalnie wyselekcjonowani czy wyszkoleni fizycznie lub psychologicznie. Poczciwe safanduły, piwosze, dziecioroby – synowie i bracia – materiał na kolejny niemiecki serial ZDF pt. Nasi synowie, nasi bracia!
W latach służby na terenie okupowanej Polski w GG, na Lubelszczyźnie ci zwykli Niemcy ze 101. Batalionu wymordowali około 38 000 (trzydzieści osiem tysięcy) polskich Żydów. A więc średnio przypada 76 ludzi na policjanta! Oczywiście 10–20% wykręcało się od bezpośredniego rozstrzeliwania, oczywiście do pomocy dostali zawsze pijanych „hiwi” – Ukraińców i Azjatów z Hilfswillige, batalionów rezerwowych. Mordowali w Międzyrzecu Podlaskim, Podgórzu, Serocku, Sławatyczach. Najgłośniejsze zbrodnia to likwidacja getta we wsi Łomazy dokonana 16 sierpnia 1942 roku. Zamordowano 1700 Żydów. Przebieg likwidacji był typowy. Ludność żydowską spędzono na boisko i plac przy szkole. Wyselekcjonowano 70 najsilniejszych mężczyzn. Wywieziono ich do pobliskiego lasu, a tam zmuszono do wykopania trzech dużych i głębokich rowów. Następnie w grupach po 300 osób pędzono Żydów do lasu, obrabowywano i rozstrzeliwano w rowach. Ostatnie partie musiały wdrapywać się na stosy trupów. Uratował się jeden świadek Baruch Goldszer (Berman). W 1967 roku w Hamburgu, porucznika ze 101. Karla Dreyera, zwykłego hamburczyka, zwykły Niemiec, sędzia, skazał na 3,5 roku więzienia!
Opisy egzekucji trwającej około 16 godzin są absolutnie drastyczne i samo ich cytowanie byłoby okrucieństwem wobec odbiorców tego tekstu. Po paru latach pamiętam dokładnie strony i rozdziały książki i historię dobiegającego pięćdziesiątki urzędnika pocztowego, sierżanta Beckera, który kilka dni później przeszukał opuszczone domy w Łomazach (jakoś Polacy ich nie zajmowali ani nie rabowali!). Znalazł w kryjówkach 20–30 Żydów. Zaprowadzono ich na skraj lasu i rozstrzelano. W trakcie egzekucji Becker dostał ataku histerii i nie pozwolił rozstrzelać około 10-letniej Żydówki. Krzyczał, że wszystkich tak, ale jej nie, bo jest śliczna i przypomina mu córkę zostawioną w Hamburgu. Dziewczynce pozwolono uciec do lasu – ciekawe, ile dni może dziecko przeżyć w lesie?
Przeczytałeś właśnie 30% treści artykułu. Chcij więcej! Całość jest dostępna w 78 nr kwartalnika „Fronda Lux”. Zobacz SPIS TREŚCI. Numer pisma można kupić TUTAJ.
Dla studentów mamy specjalną ofertę: “Fronda Lux” tylko za 10 zł. Wystarczy przesłać skan legitymacji studenckiej. Więcej informacji na ten temat znajdziecie TUTAJ.