Remigiusz Włast-Matuszak: Spalone, zmielone, odzyskane

Archiwa nie płoną” – „Tylko prawda jest ciekawa” – „Młyny sprawiedliwości mielą wolno”, „Spisane będą czyny i rozmowy” itp. – głoszą obiegowe banały z „niezbędnika inteligenta”. Możemy się nimi wypchać, o ile „KTOŚ” za nas nie wykona ciężkiej „czarnej” roboty – kwerendy archiwalnej, nie przeprowadzi wywiadów z ostatnimi świadkami, nie utrwali tego i nie pokona trudności wydawniczych, by efekt pracy w postaci książki dotarł do naszych rąk.

No i spotkała nas taka niespodzianka. Prezent na Święta i Nowy Rok 2016! Dwie ważne książki, niemal symbole politycznej (nieodwołalnej) zmiany w Polsce: „Biografie odtajnione” Joanny Siedleckiej (Wyd. Zysk i S-ka Poznań) i „Konfidenci” Witolda Bagieńskiego, Sławomira Cenckiewicza i Piotra Woyciechowskiego. (Wyd. Editions Spotkania Warszawa)

W odległym 1989 r., gdy „ludzie honoru” sprzątali po PRL-u, Papiernia WZP przy Mirkowskiej w Konstancinie-Jeziornej pracowała na trzy zmiany, a szczególnie nocą, na tej trzeciej zmianie, gdy oficerowie SB MSW wprost z samochodów wrzucali na taśmę prowadzącą do młynów „z papką” zawartość rozpruwanych worów z tajnymi aktami „zasobów archiwalnych” MBP/MSW. Przepustowość była zbyt mała, dlatego kilka hałd z papierowymi workami pełnymi teczek spalono na terenach przyfabrycznych!

A było co niszczyć – „brakować” – jak się to w żargonie fabryki z Rakowieckiej mówiło. KILOMETRY AKT, całe piwnice wypełnione teczkami, akta z podręcznych szaf w pokojach, jak i te z pancernych szaf – akta specjalnego znaczenia. „Brakowano” to wszystko na skalę masową. (Nie zniszczono tylko akt wyniesionych do „prywatnych” domowych hakowni funków – „kwitów” dotyczących malwersacji gospodarczych i spraw obyczajowych). Te setki ton dokumentów było efektem dziesiątków lat „pracy” armii (do 120.000) funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego 1944 – 1954, Komitetu ds. Bezpieczeństwa Publicznego 1955-1956 (w którym ppłk. Julia „Luna” Brystygier w dalszym ciągu była dyr. departamentu) i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych – 28 listopada 1956 – 1 sierpnia 1990 r. Od czerwca 1989 (wybory!) do 1 sierpnia 1990 r – a więc przez ponad rok, dokumenty i archiwa podlegały Szefowi Służb Zabezpieczenia Operacyjnego i dyrektorowi Biura C – szefowi Centralnego Archiwum. Panami archiwów MBP/MSW byli przykładowo: od 25.02.1951 r. (apogeum stalinizmu) do 21.05.1960 r. (zmiany popaździernikowe nie objęły szefa archiwum) płk. Zygmunt Okręt, a od 17.12.1979 r. do 1 sierpnia 1990 r. płk. Kazimierz Piotrowski (cała epoka Gierka, Jaruzelskiego i premiera Tadeusza Mazowieckiego!). To szef archiwów płk. Kazimierz Piotrowski, za wiedzą i bez protestów premiera Mazowieckiego „sprzątał” dokumenty „wytworzone” przez 45 lat tzw. dyktatury proletariatu. Nikt mu w tym nie przeszkadzał, ani nikt nigdy go za jawne przestępstwo urzędnicze nie postawił przed sądem.

I

Książka Joanny Siedleckiej porządkuje dokumenty ocalałe po tym „sprzątaniu” i przedstawia nam pasjonująco opowiedzianą, literacką wersję, odtajniania i odtwarzania prawdziwej historii literatury polskiej z lat komunistycznej okupacji. Okupacji podwójnej – narodu i kraju okupowanego przez półmilionową armię ZSRS i radzieckich doradców, oraz „wewnętrznych Moskali” – działaczy PPR/PZPR – dozorców PRL z radzieckiego nadania.

bioodt

W 2016 r. po 25 latach III RP PRAWDA i PAMIĘĆ to już jedyne czym Autorka i Czytelnicy mogą w formie zadośćuczynienia uczcić pisarzy prześladowanych i zniszczonych przez system, jego resort bezpieczeństwa i stado tajnych współpracowników (seksot – sekretnyj satrudnik) – TW.

Biografie odtajnione” to trzeci tom składający się na odtajnioną trylogię powojennej historii literatury polskiej. W 2005 r. Joanna Siedlecka opublikowała głośną i ważną „OBŁAWĘ – losy pisarzy represjonowanych” – ludzi zniszczonych przez system PRL. Przypomniała pisarzy wymazanych z podręczników, z literatur i życia, skazanych na zapomnienie, postaci tak tragicznych jak Wojciech Bąk, Ireneusz Iredyński, czy tak szykanowanych jak Jerzy Braun, Stefan Łoś, Helena Zakrzewska, Jerzy Szaniawski, January Grzędziński, lub inwigilowanych, ale broniących się swoją popularnością i autorytetem: jak Melchior Wańkowicz czy Paweł Jasienica. W 2008 r. ukazała się – zupełnie nie w polityczną porę – książka lustrująca środowisko pisarzy – „Kryptonim „LIRYKA”. Bezpieka wobec literatów”. Zwierzyną łowną dla SB byli: Antoni Słonimski, Stanisław Dygat, Leopold Tyrmand, a psami z Rakowieckiej: TW „33” – wszechwładny Kazimierz Koźniewski, TW „Andrzej” – Andrzej Kuśniewicz, TW „Olcha” – Wacław Sadkowski, TW „Maria” – Jan Maria Gisges, TW Aleksander Minkowski, TW Eugeniusz Kabatc (załamać się można czytając nazwiska tych luminarzy krytyki i literatury), i sfora pomniejszych TW: Leszek Żuliński, Władysław Huzik, Tadeusz J. Żłóciński czy poeta Henryk Gaworski.

Środowisko Związku Literatów Polskich i „prawicowego” Stowarzyszenia Pisarzy Polskich nigdy Autorce tych lustracyjnych HEREZJI nie wybaczyło. Joanna Siedlecka zamiast płynąć w głównych nurcie kultury europejskiej, postępu obyczajowego i płynnej postnowoczesności, mocno akcentować pedagogikę wstydu, przepracowywać naszą trudna historię i mocno stanąć na europejskiej platformie kultury otwartej, wyciąga z mroków minionej epoki jakieś niesmaczności lustracyjne. Uporczywie pisze książki nieprzyjemne, przykre i niosące niepokój moralny, który przecież skończył się wraz z nastaniem rządów Tadeusza Mazowieckiego, TW Andrzeja Drawicza, Lecha Wałęsy, TW Michała Boniego czy prof. prof. Geremka i Bartoszewskiego. I tu na Święta 2015 r., nagle trzeci tom trylogii: „Biografie odtajnione – z archiwów literackich bezpieki” – książka trudna, burząca spokój, irytująca, bulwersująca, wręcz nieprzyjemna, miejscami przerażająca, słowem powodująca, że temperatura ciepłej wody w kranie gwałtownie spada, ledwie ona siurka, i nie wiadomo, czy to woda zdatna do picia, czy ciecz skażona bakteriami coli. W dodatku „Gaz. Wyb.” milczy i lemingi nie wiedzą, co o książce myśleć!

Po co nam to kompendium rzeczy przykrych, te wspomnienia z „domu umarłych”, te notatki z listy kolejkowej po pralkę, czy cytaty wynurzeń gawiedzi stojącej po cytrusy. Po co odkrywanie mechanizmów karier reż. TW Marka Piwowskiego, pisarki młodzieżowej „darożnoj inżynierki” Krystyny Siesickiej, Zygmunta Nienackiego. A no po to, by „dać świadectwo” bez względu na cenę!

Biografie odtajnione” to dziesięć poruszających historii, które napisało SB i jej agenci. Są to praktycznie gotowe scenariusze filmów fabularnych, przy których oskarowa „Ida” to ledwie nowelka z niedzielnego wydania bulwarówki. „Biografie odtajnione” to teatr faktu w czystej postaci. Autorka oprócz talentów dedukcyjnych ma wrodzony zmysł scenicznej narracji. W każdym rozdziale-odcinku występują niemal klasyczne dramatis personae , odczuwamy nawet zgodność miejsca, czasu i akcji. Jest prolog, kolejne akty dramatu i zakończenie. Niemal widzimy jak opada kurtyna. Może właśnie tego talentu dramatycznego tak zawistnie zazdroszczą Autorce koledzy z SPP? Salonowe autorytety, udzielne salonowe Panie Wdowy?

Pierwsza historia pt. ”Seks to dla komunisty szklanka wody” to dramat rozgrywający się między poetą Władysławem Broniewskim (kapitanem Legionów Piłsudskiego, lewicowym, świetnym poetą, więźniem moskiewskiej Łubianki, tamże torturowanym i głodzonym, oficerem Armii Andersa, który wrócił do komunistycznej Polski, głównie z miłości do jedynej córki Anki), Janiną Broniewską (b. żoną Broniewskiego i licznych komunistycznych dygnitarzy, prominentną funkcjonariuszka reżimu, przyjaciółką Wandy Wasilewskiej, kochanką o trzydzieści lat od niej młodszego literata – komunisty Bogdana Czeszki) i Anką Broniewską – córką Poety, nieudaną reżyserką filmową, kochanką żonatego Bogdana Czeszki. W finale zdradzona Anka na wieść o związku swojej matki z jej ubóstwianym Bogusiem odkręca gaz w swoim mieszkaniu na MDM i umiera. Oszalały z bólu poeta Broniewski grozi śmiercią lowelasowi. Jego protektorka Janka Broniewska interweniuje u swojego przyjaciela tow. Jakuba Bermana (Sekretarza BP PZPR – drugiego po Bierucie). Berman wykonuje stosowny telefon i z zakładu dla psychicznie chorych w Kościanie pod Poznaniem przyjeżdża karetka. Sanitariusze i tajniacy porywają Broniewskiego sprzed willi na Mokotowie i osadzają w ubeckiej psychuszce. A Janka wysyła Czeszkę na rok do Moskwy. Broniewski po miesiącu głodówki zostaje wypuszczony i zapija się na śmierć. Reszta bohaterów baluje i żyje długo, na miarę swoich potrzeb, jak na komunistów przystało.

Przepraszam, że streściłem pierwszą historią, i to skrótowo, mocno się cenzurując. Czytelnicy muszą mi to wybaczyć, ale to rodzaj zachęty do przeczytani pozostałych dziewięciu rozdziałów, z których kilka jest równie dramatycznych, kilka nawet ocieka seksem rodem z PRL, a wszystkie przynoszą nowe nieznane fakty dotyczące historii powojennej literatury. Autorka odziera z szat wiele pomnikowych postaci, a w kilku fragmentach przewraca historię do góry nogami. To się nie może podobać „Polsce racjonalnej”!

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

JOANNA SIEDLECKA

Broniewskiego na żywo nie widziałem nigdy, Bogdana Czeszkę kilka razy na Krakowskim i w kawiarni ZLP. Był dygnitarzem – posłem, otoczonym świtą hołyszy, miał wielką spuchniętą, przepitą twarz nieroba, który przebalował całe życie. Zmarł w czasach Okrągłego stołu w 1988 r., pochowano go z honorami na Wojskowych Powązkach. Inne wspomnienie, jakie wywołała historia Broniewskiego i jego córki, reżyserki z WFD opisana przez Autorkę, to wspomnienie tejże Wytwórni Filmów Dokumentalnych na Chełmskiej, gdzie wszechwładną dyrektorką była żona ministra MBP Stanisława Radkiewicza – towarzyszka Rita (Ruta) Radkiewiczowa (zm. 1985 r.), fanatyczna, chuda i wyjątkowo szpetna komunistka. Otóż gdy zaczynałem pracę w P.P. „Film Polski” jednego ze starych kierowców – miłego i zabiedzonego człowieka – tytułowano „dyrektorem”. Podpytałem, o co chodzi, i usłyszałem historię rodem z Barei: w 1952 r. PZPR wymyślił „Akcję Tysiąca” – mianowano tysiąc (!) „Przedstawicieli Klasy Robotniczej Miast i Wsi” dyrektorami dużych zakładów pracy. Rita Radkiewiczowa powołała 20-letniego kierowcę ciężarówki, prosto po wojsku wice dyrektorem WFD. Chłopak nie miał pojęcia o zarządzaniu, po paru miesiącach uciekł na urlop i odmówił opuszczenia domu FWP. Dostał zwolnienie lekarskie i został przeniesiony „na kierowcę” do Centralnego Urzędu Kinematografii (CUK-u). Większość awansowanej klasy robotniczej odeszła w podobnych okolicznościach, część wyrzucono ze stanowisk dopiero w 1956 r. . Wiem tylko, że z tego „zaciągu” dyr. „Hortexu” (mrożonki i lody) utrzymał się do 1990 r. i odszedł w aurze skandalu prywatyzacyjnego. Taka to była epoka i Joanna Siedlecka ponownie przypomina nam PRL odarty z sentymentów.

Przyznaję, że paru historii nie mogłem czytać spokojnie, odkładałem, szukałem czegoś mniej irytującego, ale daremnie. Autorka nie zamieszcza w książce opowiastek dla pensjonarek, ani statecznych emerytów. W dwu mocnych rozdziałach o Jerzym Andrzejewskim i Jerzym Zawieyskim (pośle katolickim i członku Rady Państwa PRL) przewija się przerażająca, demoniczna i wprost oślizgła postać ich sekretarza i kochanka, długoletniego TW – „Krzysztofa” młodego grafomana Bogusława Wita-Wyrostkiewicza, który legendowany przez oficera prowadzącego podawał się za ocalonego Żyda!!! Tenże pasjonat pisania donosów i raportów (za grubą kasę, przywileje i paszport) unicestwił dwie ważne, życiowe książki obu swoich długoletnich partnerów i donatorów. Andrzejewskiemu zniszczył głośną i ostatnią powieść „Miazgę”, która okrojona, ocenzurowana, pozmieniana ukazała się po dekadzie korowodów w 1981 r. (wersja „pełna” w 1992 r. w Londynie), a Jerzemu Zawieyskiemu (po którym odziedziczył dom w Konstancinie itd.) „Dzienniki” wydane w 1983 r. przez PAX, (dopiero w 2011 r. „Karta” wydała I tom z ich względnie pełnym tekstem). TW „Krzysztof” zmarł w 1984 r., w trakcie libacji w Konstancinie, mając 38 lat. Przerażeni żule uciekli, nie udzielając mu pomocy. Jestem pewien, że gdyby dożył do naszych dni byłby autorytetem moralnym UD/UW/PO , „Gazety Wyborczej”, a dzisiaj aktywistą Komitetu Obrony Demokracji. Pewnie i posłem na sejm, wiceministrem kultury za rządów SLD i PO/PSL, no i oczywiście zdecydowanym wrogiem lustracji!

Mocną stroną „Biografii odtajnionych” są faksymile ocalałych dokumentów, unikalne zdjęcia ankiet i kwestionariuszy werbunkowych takich prominentów PRL, jak pisarz min. kultury Aleksander Krawczuk, mjr. Wiesław Górnicki – TW „Kawa”, pisarz i publicysta oraz rzecznik Jaruzelskiego, a także klasyk reportażu, autorytet moralny Salonu, nieprzejednany wróg lustracji – Ryszard Kapuściński (TW „Vera Cruz”). Darujmy sobie Olgierda Budrewicza i Mariana Reniaka, ale oglądając kwestionariusz TW – „Poety”, gdzie ze zdjęcia patrzy na mnie X. Jan Twardowski, poczułem się jak pożyteczny idiota. Byłem w roku 1990 pierwszym świeckim wydawcą wierszy X. Jana Twardowskiego – tomiku pt. „Stukam do nieba”.

Otwierasz książkę subtelnej intelektualistki, pisarki Joanny Siedleckiej, i dostajesz po buzi, a czasami w pysk. Literatura faktu bywa brutalna i pełna niespodzianek!

II

Biografie odtajnione” to jednak literackie, kulturalne ujęcie lustracji. Witold Bagieński, Sławomir Cenckiewicz i Piotr Woyciechowski przedstawiają nam „Konfidentów” (tomisko 720 stron), dzieło czysto naukowe, zawodowo zimne, oparte na wnikliwej, fachowej, archiwistycznej kwerendzie w gigantycznych zbiorach IPN.

konfidenci

Jeśli ktoś faktycznie interesuje się historią lustracji w III RP lub chce mieć pełny obiektywny ogląd sytuacji, pragnie poznać fakty i argumenty (do przyszłych dyskusji), to koniecznie powinien ze skupieniem i zrozumieniem przeczytać „Konfidentów” Bagieńskiego-Cenckiewicza-Woyciechowskiego. Pragnę stwierdzić (bez egzaltacji), iż dzieło Autorów to:

1/ Podręcznik akademicki

2/ Skrypt szkoleniowy dla szkół oficerskich MSW i MON

3/ Kompendium wiedzy na temat lustracji po PRL-u

4/ Katechizm lustracyjny dla polityków i hierarchów KK zajmujących się tym zagadnieniem

5/ Historia lustracji w III RP

Czytałem „Konfidentów” jako książkę historyczną, świadectwo prawdy, uporządkowaną i usystematyzowaną historię lustracji. Moja fragmentaryczna wiedza czerpana z mediów i książek nareszcie została uzupełniona i uporządkowana! I to jest jedna z generalnych zalet „Konfidentów”.

Przed Świętami Bożego Narodzenia w niedzielę 13 grudnia, zaraz po wielkiej warszawskiej manifie PiS, o 17:00 w Domu Technika NOT na Czackiego odbyła się promocja „Konfidentów”. Mimo lodowatej ulewy, huraganu (na Mazowszu były ofiary śmiertelne) przyszły tłumy. Min. Antoni Macierewicz zszedł z estrady do czytelników i wygłosił jedno ze swoich najlepszych przemówień, dokonując jednocześnie prostej i zwięzłej analizy problemu lustracji. Rozbudowane tezy przemówienia min. Antoniego Macierewicza zostały przedstawione w obszernym „Wstępie” do książki. Filozofia lustracji? Ależ tak – pierwsza udana próba naukowego, filozoficznego spojrzenia na lustrację. Na spokojnie, bez emocji.

Pamiętam doskonale „Noc teczek”, wystąpienie premiera Jana Olszewskiego z 4 na 5 czerwca 1992 r. w sejmie, przerwę i orędzie premiera w TVP. Lech Wałęsa podskakiwał histerycznie na fotelu prezydenta i teatralnie rechotał, a Tusk z Pawlakiem zbierali kreski – „Policzmy głosy.” No i policzyli. Zmiana polityczna 2015 r. i książka Autorów to początek wznowienia po 24 latach polskiej lustracji. Oczywiście nie wchodzi się ponownie do tej samej rzeki, ale ludzie na brzegu są w większości ci sami.

Rodzaj drugiego wstępu do książki to kilkanaście biogramów kierownictwa MSW w rządzie Jana Olszewskiego. Jest min. Piotr Naimski, jest Piotr Woyciechowski (dyskredytowany ostro przez ówczesną „GW”), jest też Rzecznik prasowy MSW Tomasz Tywonek, autor pierwszej książki o przerwanej lustracji pt. „Konfidenci są wśród nas” ogłoszonej na gorąco w 1992 r. pod pseudonimem: Michał Grocki. Przedruk książki Tomasza Tywonka (210 stron!) w „Konfidentach” został po 24 latach wzbogacony kilkudziesięciu reprodukcjami dokumentów (oskarżeń nie do obalenia), tekstami komentarzy Piotra Woyciechowskiego (b. szefa Wydziału Studiów MSW), w których zawarto wyjaśnienia, uzupełnienia, biogramy i dokumenty, do których Tomasz Tywonek nie miał dostępu, oraz komentarze, które można było napisać dopiero dziś, w oparciu o aktualnie posiadaną wiedzę.

Na chybił trafił wybieram jeden z biogramów – TW „Franko” ur. 1940 r. – Franciszek Alfred Cybula – Tak! To ksiądz Cybula, spowiednik i kapelan prezydenta Lecha Wałęsy z lat 1991 – 1995! Był TW od 1969 do 1990 r. Czytam biogram kapłana i robi mi się zwyczajnie nieswojo! Następne biogramy nie czynią już na mnie tak mocnego wrażenia – znany pisarz, autorytet moralny Salonu Andrzej Szczypiorski donoszący na własnych rodziców, fetowany w Niemczech za „Piękną panią Seidenman – Początek” (dobry Niemiec w 1942 r. ratuje w Warszawie polską Żydówkę, ale w 1968 r. Polacy wyganiają ją a Polski. PRA pedagogika wstydu!).

Żeby było bardziej dramatycznie i bardziej „nie do uwierzenia”, na Andrzeja Szczypiorskiego donosił latami (za pieniądze) jego syn Adam Szczypiorski – TW „Paweł”. Jak można się domyślić TW „Paweł” odziedziczył po tatusiu tantiemy z ZAIKS-u m.in. za „Początek”. Jakże banalny przy tych zawijasach wydaje się życiorys TW „Janek” – Małgorzaty Niezabitowskiej (ur. 1948 r.), b. min. rzecznika rządu Tadeusza Mazowieckiego. TW – „Beatus” to szef KIK i m.in. wiceprzewodniczący Prymasowskiej Rady Społecznej Andrzej Święcicki, ojciec Marcina Święcickiego b. członka Biura Politycznego PZPR, b. prezydenta Warszawy, zięcia wicepremiera PRL Eugeniusza (Genszera) Szyra, a obecnie posła Platformy Obywatelskiej. Poseł Święcicki zabrał głos w obronie swojego ojca. Wypadł blado. Doszło do incydentu – podbiegł do niego mężczyzna około 40-tki i zaczął wyrywać mikrofon. Rozdzielił ich red. Cezary Gmyz. Napastnik okazał się synem Marcina Święcickiego. Wnuk uważał, że ojciec za słabo broni dziadka z KiK-u. Sala wyklaskała obu żyjących Święcickich.

Wstrząsająca w odbiorze jest obszerna rozprawa naukowa prof. Sławomira Cenckiewicza o uwikłaniach politycznych marszałka sejmu Wiesława Chrzanowskiego. To materiał na film polityczny. Presja władzy totalitarnej bywa przerażająca. Stale pamiętam, że poeta futurysta Bruno Jasieński przed egzekucją w 1938 r. pisał, iż „jeśli Partia (WKP(b)) uzna, że jest winny, to przyjmie rację partii i z radością pójdzie na rozstrzelanie.”, a przed plutonem egzekucyjnym krzyczał „Niech żyje Stalin!”. Wiesława Chrzanowskiego nikt nie chciał rozstrzelać, i on nic nie krzyczał. Coś tam szeptał, pisał jakieś mętne notatki. Czy na jedno wychodzi? Nie wiem, i nigdy nie chciałbym się dowiedzieć!

Osobiście największe wrażenie robi na mnie opracowanie historyczno-archiwalne dra Witolda Bagieńskiego. Na spotkaniu autorskim okazał się zaprzeczeniem wyobrażeń o naukowcach – archiwistach. Przemawiał ciekawie, konkretnie, z niewymuszoną elokwencją. Umieć zainteresować kilkaset osób opowieścią o pracy w archiwach i o ich zasobach to duża sztuka, i Witold Bagieński tego dokonał. Może jakieś programy TV zaczną korzystać z jego wiedzy i talentów medialnych? Witold Bagieński przedstawił wnikliwie i możliwie w całości „Wydział XI Departamentu I MSW i kierunki działania wywiadu w walce z opozycją w latach 80” . Wszyscy mocno się oburzamy na kolejne ujawnione nazwiska TW czy KO, a tu pierwszy raz mamy fotografie i biogramy oficerów SB z całego wydziału! To oni w pierwszej kolejności zasługują na napiętnowanie, przynajmniej w tym samy stopniu jak TW.

Doceniam i chylę czoła przed profesjonalną cierpliwością Autora (szperanie w archiwach odbieram jako katorgę). „Aneks nr 2” to wprowadzenie i 19 pełnych stron spisu „brakowanych” teczek. W tym miejscu kłania się papiernia w Konstancinie-Jeziornej i jej przepastne młyny. „Aneks nr 2” nazywa się oficjalnie: „Wykaz spraw operacyjnych Wydziału XI/IX Departamentu I MSW opracowanych na podstawie postanowień o zniszczeniu spraw czynnych i archiwalnych wywiadu sporządzonych w okresie: czerwiec 1989 – styczeń 1990 r.” (rządy T. Mazowieckiego – dopisek mój). W przekładzie na język kolokwialny: to REJESTR spalonych, zmielonych teczek z dokumentami.

Czytam nazwiska setek ludzi, których nie znam, ale jest nagle wśród nich bohater marca ’68, „Komandos”, dyrektor programowy Polskiego Radia w latach 1998 – 2004 – Eugeniusz SMOLAR – TW „Korzec”, rodzony brat prof. Aleksandra Smolara, od 1990 r. prezesa Fundacji „Batorego” finansowanej przez George Sorosa (no comment!). Jest też mój znajomy z Wydziału Filozofii UW, który latami infiltrował kadrę UW jako TW „Sado”, a który w 1997 r. popełnił samobójstwo. I teraz dopiera wiem, dlaczego do domu pogrzebowego u św. Katarzyny na Służewcu przyjechały mercedesy z całym szefostwem służb specjalnych, z min. Zbigniewem Siemiątkowskim na czele.

Wielkie puzzle zaczynają układać się w czytelne fragmenty, a banały z „niezbędnika inteligenta” okazują się prawdziwe.

Obie książki wywołały gwałtowną dyskusję o konieczności odtajnienia „zetki” – zbioru zastrzeżonego w IPN. Szef MON Antoni Macierewicz na spotkaniu w NOT-cie obiecał, iż na przełomie stycznia/lutego 2016 r. odtajni 430 m bieżących teczek zbioru „wojskówki”. Wywoła to zapewne „wściekłość i wrzask” PO & KOD. Choć tak na prawdę interesuje mnie tylko 230 dziennikarzy, których teczki znajdują się w cywilnym zbiorze zastrzeżonym podlegającym MSW, i właśnie ta cywilna „zetka” wywołuje już teraz tak silny i zwarty opór polityczny w mediach i sejmie. W chwili ujawnienia cywilnych zasobów zastrzeżonych IPN niejeden autorytet moralny padnie, a przewracając się przygniecie swoje otocznie.

Trzeba też być bardzo naiwnym by przypuszczać, że SB/UOP/ABW czy WSI nie umieściło swoich agentów w TVP 1 i 2, w głównych dziennikach np. „GW” „Życiu Warszawy”, „Rzeczpospolitej”, tygodnikach takich jak „Newsweek”, „Tygodnik Powszechnym”, „Polityka”,” Wprost” , portalach internetowych, a nawet wiodących kwartalnikach idei (obym się mylił co do kwartalników).