Wojna z bolszewikami, która wybuchła na samym początku 1919 r. była ogromnym wyzwaniem dla młodej polskiej państwowości. Przypadła, bowiem na okres niezwykle trudny, w trakcie którego Polacy starali się odbudować własne państwo, odzyskane po 123 latach niewoli. Pomimo tego wiele rzeczy naszym przodkom się wówczas udało. Niemniej największym ówczesnym sukcesem było pobicie bolszewików, a jednym z kluczowych elementów, który do tego doprowadził, było przeprowadzenie sprawnej mobilizacji.
Naczelnik Państwa i Naczelny Wódz Wojska Polskiego Józef Piłsudski, jak żołnierz i polityk nie miał łatwego życia, tuż po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Trzej zaborcy, którzy jednocześnie walczyli przeciwko sobie w I wojnie światowej pozostawili, w wielu miejscach Polski ruiny i zgliszcza. Wystarczy tylko wspomnieć, że walczący przeciwko Austriakom i Niemcom Rosjanie, w momencie odwrotu, uwielbiali stosować taktykę „spalonej ziemi”. Słowem wykorzystywali oni znany od starożytności sposób na niszczenie dosłownie wszystkiego, co mogłoby się przydać ich wrogom. Na przykład na terytorium II Rzeczypospolitej zniszczono ok. 40% mostów, 60% dworców kolejowych oraz nieokreśloną liczbę infrastruktury kolejowej. Co ciekawe stosowanie takiej taktyki doprowadzało również do sytuacji komicznych. Jedna z takich miała miejsce w Warszawie. Wówczas opuszczający miasto Rosjanie wylali miliony litrów wódki z fabryki, która znajdowała się na warszawskiej Pradze, przy słynnej ulicy Ząbkowskiej. Gorzałka płynęła strumieniami w dół, w kierunku Wisły, a Prażanie ponoć wódkę „ratowali” wiadrami. Ale nie o tym miała być ta opowieść…
*
Po 1918 Polska była zdewastowana. Polacy byli biedni i zmęczeni wojennym znojem. Ich problemy finansowe były natomiast wynikiem zniszczonej wojną gospodarki. W trakcie trwania konfliktu społeczeństwo nad Wisłą utraciło ok. 30% majątku narodowego. Ponadto zburzone fabryki nie były w stanie rozpocząć normalnej produkcji, a spalone pola rodzić plonów. Zmniejszyło się również pogłowie bydła i innych zwierząt hodowlanych. W tamtym okresie Polska nie prowadziła w zasadzie eksportu, przez co budżet państwa nie był z tego źródła zasilany. Zresztą pamiętać należy, że w pierwszych latach istnienia II RP gros środków publicznych szedł na wojsko. Pomimo takiego, bardzo pokaźnego zastrzyku, nakłady te i tak były niewystarczające. Tym samym politycy zaciągali kolejne kredyty, zadłużając kraj coraz bardziej i bardziej… A do tego wszystkiego doszedł jeszcze dobrze nam dziś znany problem inflacji.
Piszę o tym wszystkim, żeby pokazać, w jakiej sytuacji znajdowała się Polska i Polacy, gdy na Kremlu ktoś z komunistycznych kacyków wymyślił ideę, która została następnie przelana na papier i odczytywana krasnoarmiejcom: „Żołnierze Armii Czerwonej! […] We krwi zmiażdżonej armii polskiej utopimy zbrodniczy rząd Piłsudskiego […] Przez trupa Białej Polski prowadzi droga do ogólnoświatowej pożogi. Na naszych bagnetach przyniesiemy szczęście i pokój masom pracującym”. Co prawda słowa te były odczytywane dopiero latem 1920 r., tuż przed rozpoczęciem batalii na przedpolach Warszawy, ale ich sens, w okresie całej wojny polsko-bolszewickiej był taki sam. Stolica i szerzej – Polska miała być tylko pierwszym krokiem do ogólnoświatowej rewolucji.
Na szczęście tego chorego planu nie udało się ani wówczas zrealizować. Było to możliwe dzięki kilku zasadniczym aspektom. Jednym z kluczowych elementów była mobilizacja polskiego społeczeństwa do obrony dopiero, co odzyskanej, przynajmniej w świadomości obywateli Polski niepodległości.
Aktywność naszych Przodków było widać w tej materii praktycznie od końca 1918 r. Wówczas do formowanego Wojska Polskiego zaczęli zgłaszać się ochotnicy, idący za głosem serca i rozumu, którzy chcieli toczyć boje najpierw z Ukraińcami, a potem z Sowietami. Z chętnymi do walki nie mieli także większego problemu przywódcy Powstania Wielkopolskiego oraz przywódcy Powstań Śląskich.
Godzina prawdziwej próby, również tej dotyczącej spraw zaciągowych i mobilizacyjnych nadeszła jednak latem 1920 r. Wówczas, w wyniku różnych, niezbyt szczęśliwych okoliczności, armia sowiecka przejęła inicjatywę strategiczną, spychając poszczególne polskie jednostki do odwrotu, który zamieniał się niekiedy w chaotyczną ucieczkę. Noszony na rękach, jeszcze kilkanaście tygodni wcześniej Piłsudski był teraz atakowany za nieudolność i niekompetencje. Słowem, sytuacja stawała się dramatyczna…
Widząc to, polscy politycy podjęli niezwykle ważne decyzje. Najpierw, 1 lipca 1920 r. została powołana specjalna instytucja, tzw. Rada Obrony Państwa, na czele, której stanął Piłsudski, a w jej skład weszli najważniejsi polscy politycy. Już na jej pierwszym posiedzeniu postanowiono utworzyć tzw. Armię Ochotniczą (dalej: AO), do której zamierzano prowadzić intensywny zaciąg. W tej sprawie ROP wydała specjalny komunikat, który brzmiał: „Obywatele Rzeczypospolitej! Ojczyzna w potrzebie!” – wzywając wszystkich zdolnych do noszenia broni, by dobrowolnie zaciągali się w szeregi armii, stwierdzając, że: „za ojczyznę każdy w Polsce z własnej woli gotów złożyć krew i życie”.
Dowódcą AO został bodajże najlepszy mówca wśród ówczesnej kadry oficerskiej, popularnością ustępujący wówczas tylko Józefowi Piłsudskiemu – gen. Józef Haller. Był to zmyślny ruch propagandowy. Niemniej liczono, że twórca Błękitnej Armii, oprócz głoszenia płomiennych mów dość sprawnie i szybko zorganizuje jednostki, które będę w stanie podjąć walkę z bolszewikami.
Aby jednak informacja o formowaniu AO przedostała się do publicznej wiadomości, postanowiono działać na jak najszerszą skalę. Przede wszystkim tworzenie armii poparły wszystkie, oprócz komunistów, partie polityczne. W tym aspekcie nie było, co w polskim piekiełku jest i było niezwykle dziwne, żadnych sporów i waśni. Wręcz przeciwnie. Jak jeden mąż stanęli obok siebie ludzie lewicy i prawicy – socjaliści i endecy, ludowcy oraz mieszczanie. Nikt nie miał wątpliwości, że Ojczyźnie należało pomóc. Co więcej, byli również tacy, jak np. wybitny działacz ludowy i były minister spraw wewnętrznych RP Stanisław Thugutt. Człowiek ten zrezygnował ze stopnia oficera, wstąpił w szeregi AO i jako zwykły szeregowiec wziął udział w walkach. W potyczce pod Surażem odniósł nawet bardzo poważną ranę.
Oprócz polityków w proces formowania się AO zaangażowały się niemal wszystkie organizacje i stowarzyszenia, które miały bardzo różny rodowód. Poparcie dla tej idei popłynęło także ze strony ludzi polskiej nauki, kultury i sztuki. Byli wśród nich m.in. Jan Kasprowicz, Kornel Makuszyński, Artur Oppman, Karol Hubert Rostworowski czy Karol Szymanowski. Ponadto ówczesny prof. Marceli Handelsman został żołnierzem 5 pułku piechoty Legionów i podobnie jak Thugutt wziął udział w bojach. Jednocześnie zastanawiające jest czy dziś polskie elity, w tym politycy byliby w stanie działać tak, jak ich poprzednicy ponad 100 lat temu…?
Oprócz tego postawiono na agitację tradycyjną. Mury budynków i wszelkie możliwe ogrodzenia zostały oplakatowane ogłoszeniami o zaciągu do AO. W tej sprawie organizowano także pochody, spotkania, wiece. Wydrukowano tysiące, a może i miliony ulotek, które starano się rozdawać wszędzie, gdzie tylko było to możliwe. Władze państwowe wydawały także odezwy do społeczeństwa. Słowem, wysiłek propagandowy, jaki wówczas podjęto, robi po dziś dzień wrażenie.
Opisane przedsięwzięcia przyniosły oczekiwany efekt. Przede wszystkim w bardzo krótkim czasie rosła liczba punktów poborowych, w których przyjmowano zapisy. Organizowano je w garnizonach wojskowych, ale również w szkołach, aby do armii mogli wstępować nauczyciele, czy też przy związkach artystycznych. Dzięki temu do AO wstępowali przedstawiciele wszystkich możliwych warstw społecznych, przedstawiciele różnych zawodów i specjalności oraz ludzie w najróżniejszym wieku.
Podsumowując dzięki takiemu zaangażowaniu całego społeczeństwa, poczynając od politycznych czynników decyzyjnych, poprzez inteligencję, sfery wyższe, przez klasę średnią oraz chłopów i robotników Wojsko Polskie zostało zasilone łącznie o ponad sto tysięcy rekruta. Co prawda, jakość ich wiedzy i umiejętności wojskowych był bardzo różny, niemniej to również dzięki nim udało się postawić ludzki mur, którego bolszewia w tamtym czasie przekroczyć nie mogła.