SZYMON DOLIWA: BRACTWA STUDENCKIE PO POLSKU – PK!A

Kiedy słyszymy o bractwach akademickich, pierwsze co rysuje się nam w głowach to obraz Harvardu, gdzie synowie bogaczy w białych sweterkach trwonią pieniądze rodziców na alkohol, a robią to w organizacjach o tajemniczo brzmiących nazwach. Słowem – zabawa bogatych, rozwydrzonych dekadentów. Ten wykrzywiony przez popkulturę obraz bractw studenckich nie pokrywa się rzeczywistością i stanowi komercyjne wykrzywienie kultury studenckiej.

Bractwa akademickie, czyli Korporacje (od łac. corpus ciało) swoimi korzeniami sięgają średniowiecznych uniwersytetów i tzw. Nacji (od łac. nationes). Nacje były zrzeszeniami studentów danej narodowości, których odpowiadały na zrozumiałą potrzebę otaczania się krajanami w czasie studiów, które odbywało się często z dala od domu rodzinnego. Tak w Bolonii powstała Nacja polska, która wydała z siebie kilkunastu rektorów tamtejszego uniwersytetu. Oprócz komfortu przebywania z rodakami Nacje spełniały również istotne zadania organizacyjne na uniwersytetach, biorąc udział w wyborach władz, nadzorując dyscyplinę studentów etc. Kolejnym etapem rozwoju organizacji studenckich w Europie było wykształcenie się na uniwersytetach niemieckich tzw. Landsmannschaftów – tj. ziomkostw będących de facto klubami koleżeńskimi dla studentów pochodzących z określonych regionów Europy. Związki te, w odróżnieniu od średniowiecznych Nacji, używały zewnętrznych oznak przynależności, opracowywały zasady życia studenckiego dot. zachowania, zabaw, stroju, honoru itp. Organizację spajała koleżeńska samopomoc i wspólne spędzanie wolnego czasu we własnych lokalach lub w zarezerwowanych oberżach. Wiek XVIII i powstanie masonerii walnie przyczynił się do wzrostu poziomu organizacyjnego bractw akademickich i odcisnął na nich duże piętno w dziedzinie używanego rytuału czy systemu hierarchiczności. Studenci, którzy jako osoby niedojrzałe i finansowo zależne, nie mogli być członkami lóż, co starali się rekompensować innymi sposobami. Tak powstał kolejny obok Landsmannschaftów rodzaj prekorporacji – Orden – zakony studenckie. Masoneria nie cieszyła się akceptacją ze strony książąt Rzeszy i została zdelegalizowana w 1798 r., pomimo to masonom udało się przetrwać, lecz Zakony studenckie zostały skutecznie rozwiązane. Dzięki temu krótkiemu romansowi we współczesnym ruchu korporacyjnym znajdziemy Cyrkle (monogramy składające się z pierwszych liter słów vivat, crescat, floreat i pierwszej litery nazwy korporacji), hierarchiczną strukturę, tajność i specyficzne dla każdej korporacji comment, czyli wewnętrzny savoir-vivre (ryt). Z tego historycznego tygla w 1815 r., na uniwersytecie w Jenie wyłania się pierwszy Burschenschaft – męskie stowarzyszenie studenckie o zhierarchizowanej strukturze, w którym członkostwo jest dożywotnie. Na zjeździe programowym Burschenschaftów w Wartburgu w 1817 r., uchwalono program – Honor, Wolność, Ojczyzna, a jako znak ruchu przyjęto barwy czarno-czerwono-żółte, które szybko zyskały popularność, stając się symbolem walki o zjednoczenie Niemiec i dzisiaj stanowią flagę państwową tego kraju.

Romantyczny duch unoszący się nad postnapoleońskimi państwami niemieckimi nie ominął będących pod zaborami ziem polskich. Młodzi Polacy często studiujący na terenie Niemiec przynosili poznane tam nowinki na rodzimy grunt. W tym miejscu należy podkreślić, że Polskie Korporacje Akademickie za swoją kolebkę uważają przede wszystkim otoczone romantyczną mgłą stowarzyszenia Filomatów i Filaretów, które funkcjonowały na Uniwersytecie Wileńskim w początkach XIX wieku, więc co do ducha ukształtowały się na polskich wzorcach. Warunki intelektualnego kagańca, które panowały na uniwersytetach w czasach kształtowania się ruchu korporacyjnego, zaważyły o jego patriotycznym i niepodległościowym charakterze. Po likwidacji tajnych związków i represjach, jakie dotknęły Uniwersytet Wileński, głównym kierunkiem emigracji studenckiej stały się uniwersytety rosyjskie – Moskwa, Petersburg, Ryga i Dorpat. Te dwa inflanckie ośrodki akademickie miały fundamentalne znaczenie w kształceniu polskiej elity naukowej w XIX wieku, a co za tym idzie, były podatnym gruntem do zakładania studenckich organizacji o charakterze patriotycznym. Podłoże było faktycznie dobre – mimo rosyjskiego zarządu większość wykładowców oraz studentów stanowili tam Niemcy i w przeciwieństwie do uniwersytetów leżących na ziemiach polskich i uniwersytetów rosyjskich, te cieszyły się dużą autonomią językową. Inflanty od stuleci były bowiem centrum kolonizacji niemieckiej, w związku z tym tamtejsze uczelnie ułożone były na zachodnią modłę, włącznie z językiem wykładowym, którym nie był wszechobecny rosyjski, ale właśnie niemiecki. Właśnie na Uniwersytecie w Dorpacie, w 1828 roku zawiązała się pierwsza Polska Korporacja Akademicka – Konwent Polonia. Dorpacką Polonię łączyły silne więzy tradycji z wileńskimi Filomatami i Filaretami, stąd przejęła mnóstwo mickiewiczowskiej rytualistyki i sznytu. Pierwsza polska korporacja zrzeszała studentów pochodzących z terenów przedrozbiorowej Rzeczypospolitej, za barwy przyjęła amarant (Korona), błękit (Litwa) i biel (Ruś), w trójdzielnym herbie znalazł się Orzeł, Pogoń i Archanioł. Członkowie Polonii zasilali szeregi powstańców 1830 oraz 1863 r., składając Ojczyźnie cenną daninę krwi.

Nieco inaczej kształtowała się sytuacja w Rydze, która wyrosła w XIX wieku na ważny ośrodek uniwersytecki i zyskała na znaczeniu, jako jeden z ważniejszych portów Imperium i co najistotniejsze z punktu widzenia polskich studentów – kiedyś leżała w granicach Rzeczypospolitej. W 1879 r. powstała tam druga pod względem starszeństwa – Korporacja Akademicka Arkonia. Musimy sobie uświadomić, że organizacje te nie powstawały w próżni, ale na uniwersytetach rosyjskich, na uczelniach de facto niemieckich. W związku z tym musiały wyrabiać sobie pozycję i dorobić się akceptacji w środowisku równolegle istniejących korporacji niemieckich, łotewskich i rosyjskich, a o to nie zawsze było łatwo. Noszenie czapek i wybranie barw nie wystarczyło. Arkonia był pierwszy związkiem polskich studentów w Rydze i właśnie dzięki temu zawdzięczała swój dynamiczny rozwój. W pierwszych czterech latach funkcjonowania do Arkonii zostało przyjętych około 160 członków. Jej bardzo szybki wzrost doprowadził jednak do ostrej polaryzacji. W 1883 r. doszło do ostrego podziału pomiędzy grupą bardziej konserwatywnych  Arkonów a kolegami, o bardziej liberalnych poglądach. W tym okresie z Arkonii odeszło około 80 osób, zakładając drugą polską korporację w Rydze – Welecję. Rozłam nie zabił ducha, ale przyczynił się do zdrowego rozwoju obydwu organizacji, które obecnie żyją w bardzo dobrych stosunkach. W okresie ryskim do Arkonii dołączyły takie persony jak: gen. Władysław Anders, Seweryn ks. Czetwertyński czy rektor Politechniki Warszawskiej prof. Jan Zawidzki. Z kolei Weletami byli: prezydent Ignacy Mościcki warszawski fabrykant Franciszek Lilpop i Henryk Rossman – założyciel ONR.

Korporacje pomagały polskiej młodzieży podtrzymywać ducha narodowego, budować trwałe więzy towarzyskie i wspólnie rozwijać się w podejmowaniu pracy organicznej. Przyjaźń, samozaparcie i patriotyzm były tym ważniejsze, im cięższe stawały się represje ze strony władz zaborczych. Na takim właśnie niekorzystnym gruncie 8 maja 1908 r. w stolicy imperium carów powstała Korporacja Akademicka Sarmatia. Różnica między inflancką autonomią uniwersytecką a petersburskim zaduchem była kolosalna – jawna działalność międzyuczelniana była marzeniem. Świadomi otaczających ich warunków, pierwsi Sarmaci zawiązali swoją organizację półtajnie, rejestrując ją przy Akademii Prawa uniwersytetu petersburskiego, a kruche, półlegalne działanie gwarantowała protekcja ojca Sarmaty, Stanisława Totwena, który był jednym z lekarzy rodziny carskiej. Mimo zgody dworu na rejestrację korporacji spotkania odbywały się tajnie, organizowano je w kaplicy Zakonu Kawalerów Maltańskich położonej w petersburskim Pałacu Woroncowa. Do dzisiaj, na pamiątkę tego okresu jednym z symboli Korporacji Sarmatia jest krzyż maltański ze wplecioną weń literą „S”.

Przełom w działalności Polskich Korporacji Akademickich przyniosło odzyskanie niepodległości w 1918 r. Z historii wiemy, że niepodległość nie tyle była odzyskana ile wywalczona. Szeregi Wojska Polskiego w wojnie 1920 r. tłumnie zasilili właśnie korporanci. Koła (walne zgromadzenia) wielu korporacji akademickich podejmowały uchwały zobowiązujące swoich członków do zaciągnięcia się do armii. Wielu z nich złożyło na ołtarzu Ojczyzny najwyższą ofiarę. Polska odzyskała niepodległość po 123 latach niewoli, zmieniły się warunki życia, pracy, a więc i studiowania. Polacy, którzy przez ten długi okres przyzwyczaili się do tego, że o Niepodległą trzeba walczyć, teraz musieli nauczyć się dla niej pracować. Od tego momentu jako cel pracy ideowo-wychowawczej Korporacji Akademickich uwypuklano nie walkę, ale pracę nad kształtowaniem świadomego, odpowiedzialnego i honorowego Polaka-Obywatela. Odzyskanie pełnej władzy nad uniwersytetami przez Polaków ściągnęło „stare” korporacje do macierzy. Sarmatia przeniosła się do Warszawy już w 1915 r., po uruchomieniu Politechniki Warszawskiej przez Niemców, a do 1918 r. zrobiły to ryskie Arkonia i Welecja. W 1919 r., ostatnia z Dorpatu przeniosła się do Wilna najstarsza polska korporacja – Konwent Polonia. Jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać nowe stowarzyszenia, często wyraźnie sprofilowane zawodowo lub ideologicznie. Aby zarysować wyraźniej wymagania stawiane Korporacjom i ich członkom w 1922 roku, w Poznaniu II zjazd Związku Polskich Korporacji Akademickich przyjął Statut Organiczny, który do dziś jest najważniejszym dokumentem konstytucyjnym dla polskiego ruchu korporacyjnego.

Celem każdej Polskiej Korporacji Akademickiej jest przygotowanie swojego członka dla pracy na rzecz państwa i narodu, którą pojmuje jako pracę dla całej wspólnoty, przeciwstawiając się prądom partyjnym, klasowym, a już na pewno interesom osobistym. Z drugiej strony trwałość wyznawanej idei była umacniana przez promowanie wewnętrznego demokratyzmu i braterstwa podszytego unikalnym dla każdej korporacji rytuałem i przyjętymi przez nią symbolami. Jak to wyglądało i wygląda w praktyce? Korporacje ze swojego założenia są organizacjami o charakterze ekskluzywnym, stąd na wstępie przyjęto stosowanie wielu obostrzeń, które dotyczyły każdego, kto do korporacji „aplikuje”. Dlaczego w cudzysłowie? Do korporacji akademickiej nie da się aplikować. Nowi członkowie są rekrutowani przez polecenie. Jest to jeden z wielu przykładów zaczerpnięcia tradycji wolnomularskich i ich skutecznej implementacji do korporacyjnego organizmu. Główną rolę przy zaproszeniu zazwyczaj miały i mają więzy rodzinne i towarzyskie. Tak np., starsi koledzy i bracia zapraszali młodszych, wybierających się na studia członków rodziny, czy kolegów z licealnej ławki. Charakterystyczna dla każdej korporacji czapka studencka (dekiel) i noszona na piersi wstęga w jej barwach (banda) wskazywała, z kim ma się do czynienia. Stąd wielu studentów poznaje korporacje dopiero na studiach i zostaje członkami organizacji poprzez protekcje znajomych. Pierwszym etapem gościa zaproszonego do korporacji jest okres tzw. fuksowania. Fuks nie jest właściwym członkiem Korporacji, ale ma prawo do noszenia insygniów w jednej z jej barw. Ponadto przechodzi trwające ok. rok/dwa szkolenie fuksowskie. Podczas niego zapoznaje się z historią swojej korporacji, elementami jej comment (przyjętych w niej rytuałów i zwyczajów) i jest szlifowany pod kątem obycia towarzyskiego. Do tego dochodzi kształtowanie postaw patriotycznych i obywatelskich. Poza tym zajmuje się bardziej trywialnymi pracami jak sprzątanie lokalu korporacji czy polewanie piwa starszym kolegom, którzy są pełnoprawnymi członkami stowarzyszenia. Fuksowanie kończy się zazwyczaj egzaminem, po którego zdaniu los kandydata decydowany jest na Kole (tj. walnym zgromadzeniu pełnoprawnych członków). Wiele Korporacji w tym miejscu postawiło największą zaporę, bowiem do złożenia przyrzeczenia i otrzymania barw dopuszczani byli tylko ci fuksi, których kandydatury przechodziły przez głosowanie niemal jednomyślnie.

Majątek i liczba członków korporacji przed II wojną światową były na tyle duże, że w zupełności wystarczały na prowadzenie bardzo ożywionego życia towarzyskiego. Organizowano wystawne bale, rauty i dancingi. Poza wydarzeniami otwartymi gromadzono się w zaciszu własnej kwatery na odczytach naukowych i literackich. Wszystko to odbywało się w towarzystwie złocistego trunku. Bardzo istotnym elementem kultury studenckiej, było, jest, i będzie piwo. Złocista substancja znalazł tutaj podatny grunt i stał się zwyczajowym napojem w ruchu korporacyjnym. Tę studencką sielankę brutalnie przerwał okres II wojny światowej. Wojna obronna, Wojsko Polskie na zachodzie, Powstanie Warszawskie. Nie ma bitwy i kampanii, w której polscy korporanci nie rzuciliby swojego życia na szalę. Enigmę rozpracowywał Jerzy Różycki (K! Chrobria), pod Monte Cassino krew dowodził gen. Władysław Anders (K! Arkonia). Z kolei w szeregach Armii Krajowej uwydatniało się, jak ważna jest wzajemna lojalność, zaufanie i umiejętność dotrzymania konspiracyjnej tajemnicy, a tego wymagały od swoich członków korporacje. Szkoła, którą wtedy odebrali, predestynowała ich, do zajmowanie istotnych stanowisk w strukturze konspiracyjnej, mimo tego, że często nie byli zawodowymi wojskowymi. Warto przywołać tutaj dowódcę 3. Batalionu Pancernego AK – majora Stefana Golędzinowskiego ps. „Golski” (K! Lechicja), czy osobistego adiutanta dowódcy Powstania gen. Bora-Komorowskiego – kapitana Stanisława Jankowskiego ps. „Agaton” (K! Sarmatia). Po walce z nazistowskimi Niemcami przyszedł kolejny okupant – czerwony. Działalność korporacji została zakazana, tępiono jakiekolwiek przejawy zdrowej kultury studenckiej. Wielu korporantów z państw tzw. bloku wschodniego wyemigrowało na zachód, tworząc swoje konwenty w Londynie, Paryżu czy Montrealu. Jedni próbowali walczyć, inni zeszli do podziemia i starali się ułożyć swoje życie w ludowej Polsce. Jednak niemal 50. letni okres komunizmu nie zdołał przerwać trwałych więzów przyjaźni, które połączyły tych ludzi.

Odzyskanie suwerenności otwarło nowy okres w historii polskiego ruchu akademickiego. Do kraju zaczęli zjeżdżać wiekowi filistrzy (członkowie absolwenci korporacji), z drugiej strony młodzież nadal pałała chęcią rozwoju i pracy dla Polski. Ruchliwa atmosfera intelektualna lat 90. stanowiła doskonałe podłoże dla wznowienia działalności przez wiele korporacji akademickich. Tak w 1993 r. Arkonia i Sarmatia przyjęła pierwszych fuksów od czasów II wojny światowej. Rok później reaktywowała się warszawska Aquilonia a w 1995 r., na mapę stołecznych korporacji akademickich powróciła Respublica. Czytając o tak długiej i barwnej historii, musi nasunąć się pytanie, czy ta idea jest dalej żywa i aktualna? Współcześni korporanci podobnie jak ich poprzednicy gromadzą się na cotygodniowych kwaterach, gdzie poruszają palące tematy społeczne i naukowe. Na polu dyskusji mogą skonfrontować swoje poglądy, mają szansę przedstawić swoje zainteresowania i podzielić wiedzą z szerszym gremium. Wspólne uprawianie sportu, wyjścia, wycieczki lub zwyczajne spożywanie rozmaitych trunków w koleżeńskim gronie –  to wszystko mocno cementuje zawarte w okresie studiów znajomości. Mówiąc o sporcie, należy podkreślić istotną rolę szermierki akademickiej w modelu wychowawczym tych organizacji i roli, jaką pełni w budowie charakteru jej członków. W różnych korporacjach jest uprawiana z różną pieczołowitością, tak np. w warszawskiej Sarmatii jest obligatoryjnym elementem szkolenia kandydackiego. Warto zaznaczyć, że Korporacja Akademicka Sarmatia zorganizowała pierwszą menzurę (starcie na broń ostrą) na ziemiach polskich po II wojnie światowej, a jej członkowie czynnie biorą udział w nich udział terenie Niemiec.

Zmienia się moda, zmieniają się realia uniwersyteckie, zmienia się przede wszystkim pochodzenie samych studentów. Mimo tego ideowa misja korporacji nadal pozostaje taka sama. Zrzeszanie się młodych ludzi o podobnych poglądach i ideałach jest korzystne z perspektywy budowy społeczeństwa obywatelskiego, a przede wszystkim stanowi ogromną szansę dla samych studentów. Członkostwo w stowarzyszeniu, które non stop przypomina swoim członkom o wartości bezinteresownej pracy na rzecz wspólnoty, z pewnością pomaga wychować dobrego i świadomego swoich obowiązków obywatela. W przeciwieństwie do większości organizacji uczelnianych, poczucie przynależności do Korporacji nie kończy się wraz z ukończeniem studiów. Bogactwo Korporacji zawsze polegało na możliwości nawiązania międzypokoleniowych relacji i korzystania ze skarbca wzajemnych doświadczeń, co jest bardzo istotne w wytyczaniu swojej ścieżki życiowej czy zawodowej. Corpus – sacrum i profanum – różne elementy składające się na jedno żywe ciało. Zmieniają się czasy, ustroje państw, ba, same uniwersytety przeszły przez te 200 lat wiele istotnych przeobrażeń, a  korporacyjny model wychowawczy okazał się trwały. Mimo upływu lat braterskie więzy, wspólne wartości i potrzeba kształtowania w sobie postawy dojrzałego Polaka-Obywatela nie utraciły na aktualności.

§