Tomasz Krok – OBBH IPN Warszawa
Ojciec Aleksander Kisiel był urodzonym w 1913 r. jezuitą. Do zakonu wstąpił w 1929 r. w Kaliszu, gdzie odbył nowicjat. Przed wojną rozpoczął studia filozoficzne na Uniwersytecie Warszawskim, które kontynuował w czasie okupacji na tajnych kompletach. Był znany z działalności publicystycznej.
Swoje artykuły z dziedziny teologii i filozofii zamieszczał m.in. w: „Przeglądzie Filozoficznym” i w jezuickich miesięcznikach: „Myśl Rekolekcyjna”, „Moderator”, „Sodalis Marianus” oraz „Przeglądzie Powszechnym”. Został wyświęcony 29 czerwca 1942 r. w Warszawie. W czasie okupacji przebywał w stolicy i udzielał się duszpastersko[1].
W 1944 r. drugiego dnia powstania warszawskiego w jezuickim Domu Pisarzy przy ul. Rakowieckiej Niemcy w akcie zemsty za pomoc powstańcom zamordowali tam blisko czterdzieści osób, szesnastu jezuitów, w tym przełożonego domu o. Edwarda Kosibowicza. Jednym z zakonników, który cudem przeżył masakrę, był właśnie o. Kisiel. O swoich traumatycznych przeżyciach opowiadał po wojnie (1946 r.) w swoich zeznaniach sądowych: „Sprawdzający SS-man wszedł butami na moje plecy i huśtając się powiedział po niemiecku: »ten jeszcze za świeży« (der ist noch zu frisch). Strzelił z rewolweru, celując prawdopodobnie w głowę, trafiając w koniec ucha. Po chwili zszedł z pleców, zbliżył się do łóżka, na którym leżało trzech zakonników, księdza Jana Pawelskiego zabił dwoma strzałami w głowę, jak również dwóch następnych, wśród których, jak poprzednio zauważyłem, był brat Adam Głandan. Przed strzałem do leżących na łóżku SS-man odrzucił poduszkę, która upadła na mnie, dzięki czemu nie zwracano już odtąd na mnie uwagi. Słyszałem jeszcze kilka serii dwustrzałowych, po czym SS-man wyszedł z pokoju. Po pewnym czasie na miejsce egzekucji przybyło dwóch rozmawiających po niemiecku, którzy szukali zegarków przy zabitych, widocznie nie wiedząc, iż zostały zabrane. Znów posłyszałem strzały z rewolweru oraz uwagi słowne po niemiecku: »ten jeszcze dyszy, daj mu dwa strzały«, »piękna robota« itp. Od czasu do czasu słyszałem głos chłopca może 10–letniego mówiącego po niemiecku, którego poprzednio zauważyłem wśród SS-manów. Zwracał uwagę SS-manom na to, że jeszcze ktoś żyje (Achtung! Der lebt noch!). Cała egzekucja wraz z dobijaniem trwała dobrych kilka godzin”[2].
Po tych okropnych wydarzeniach zdołał uciec i schronił się u Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Derdach, nieopodal Walendowa pod Warszawą[3]. Po wojnie Kisiel był pierwszym superiorem domu zakonnego jezuitów przy ul. Rakowieckiej. Zaangażował się w akcję propagowania Apelu Jasnogórskiego za pomocą akcji różańcowej oraz kolportażu obrazków z Matką Boską Częstochowską[4].
KOMÓRKA ANTYMASOŃKA
Działalnością jezuity zainteresowała się po wojnie, grupa polskich działaczy katolickich scharakteryzowana przez śledczych Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego jako „Antymasońska Komórka Episkopatu Polski”[5], kompletująca informacje na temat prawdziwych oraz domniemanych wolnomularzy i okultystów działających w Polsce. Zespół ten, nieformalnie finansowany przez prymasa Stefana Wyszyńskiego oraz biskupa łódzkiego Michała Klepcza, prowadzony był przez Jerzego Krasnowolskiego, aktywistę katolickiego pełniącego w czasie okupacji stanowisko prezesa Stowarzyszenia Katolickiej Młodzieży Akademickiej „Odrodzenie”. Krasnowolski był uczestnikiem powstania warszawskiego, członkiem AK/NOW, a po wojnie prominentnym działaczem stowarzyszenia PAX i późniejszym wiceprezesem Klubu Inteligencji Katolickiej „Dialog” w Warszawie. Był on jednocześnie tajnym współpracownikiem MBP o pseudonimie „Stanisław Pielewski”. Krasnowolski przekazywał bezpiece nie tylko wytworzoną przez komórkę dokumentację, ale i donosił na prymasa Wyszyńskiego, z którym utrzymywał znajomość jeszcze do 1957 r.[6] Drugim co do rangi członkiem komórki był Ludwik Tyborowski, również aktywista katolicki związany ze środowiskiem KIK-u, okupacyjny członek zbrojnej organizacji niepodległościowej „Krzyż i Miecz” i działacz „Odrodzenia” oraz późniejszy publicysta miesięcznika „Więź”. Innym znaczącym współpracownikiem grupy był Witold Sawicki – prawnik, organizator Harcerstwa Polskiego, po wojnie pracownik naukowy Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego oraz profesor UMCS, autor pamfletu Organizacje tajne w walce z Kościołem. Antykościół tajny – zarys, który krążył w latach 60. jako anonimowy samizdat[7].
Krasnowolski, od 1949 r. aż do swojego aresztowania (1952) przez trzy lata przygotowywał wraz ze swoimi współpracownikami niezwykle istotne z punktu widzenia Wyszyńskiego opracowania[8] dotyczące rzekomego związków kleru z masonerią – jak zeznawał bezpiece: „[…] Wyszyński powiedział do mnie, że jego interesuje sprawa wpływów masonerii w duchowieństwie katolickim, którzy księża są masonami lub też są podejrzani o związki z masonerią […] przekazałem mu materiały opracowane na maszynie dotyczące powiązań i przynależności księży katolickich do masonerii”. Jednym z księży podejrzewanych o masońskie inklinacje był właśnie o. Kisiel, który w zapiskach komórki określony był mianem „wrońskisty”. Podstawą do tych oskarżeń były powszechne znane zainteresowania jezuity mesjanistyczną filozofią Józefa Hoene-Wrońskiego[9].
MESJANIZM JÓZEFA HOENE-WROŃSKIEGO
Za użytym w aktach komórki określeniem „wrońskiści” kryli się zwolennicy filozofii mesjanizmu Hoene-Wrońskiego. Ten urodzony w 1776 r. filozof był postacią wszechstronnie uzdolnioną. Jako wojskowy brał czynny udział w insurekcji kościuszkowskiej. Po klęsce powstania trafił do niewoli i wstąpił do armii rosyjskiej, gdzie służył w sztabie samego feldmarszałka Aleksandra Suworowa. Po zwolnieniu ze służby w 1797 r. wyemigrował do Niemiec, gdzie studiował filozofię, a następnie przeniósł się do Marsylii. Około roku 1800 osiadł w Paryżu, zaczął tam tworzyć podstawy własnego systemu filozoficznego, które wyłożył na łamach ponad 100 prac napisanych w języku francuskim. Zmarł w zapomnieniu w 1853 r.[10]
System Hoene-Wrońskiego miał w swoich założeniach opanować wszystkie dziedziny życia przez „rozum”. Chciał on wyjaśnić ponadto religię i metafizykę poprzez filozofię absolutną. W swojej twórczości budował wizję świata szczęśliwego, rządzonego rozumem i wcielającego absolut na ziemi. Mesjaszem, który wprowadzi ludzkość w okres szczęśliwości, miała być u niego filozofia[11]. Jak pisał o mesjanizmie w wydaniu Wrońskiego filozof Andrzej Wawrzynowicz: „Uniwersalny cel dziejów ducha, który w doświadczeniu religijnym chrześcijaństwa wyznaczony jest (transcedentalnie) aktem Boskiego stworzenia, znajduje według tej koncepcji swoje dopełnienie w filozoficznym rozumieniu (transcendentalnie zdefiniowanego) »prawa stworzenia« jako poszukiwanej historycznie substancji ducha ludzkiego. Odkrywająca to prawo filozofia »absolutna« Hoene-Wrońskiego staje się, według tego narzędziem finalnego pojednania religii i filozofii – narzędziem, które wieńczyć ma historyczny postęp ludzkości”[12]. Przewodnika w budowie lepszego świata widział on w słowiańszczyźnie, której miała przewodniczyć Rosja – jako najpotężniejszy kraj słowiański. Z tego też powodu pisarze Wielkiej Emigracji często zwalczali filozofię Wrońskiego, zarzucając mu rusofilię[13]. Co ciekawe to właśnie Hoene-Wroński został wymieniony przez ojca rosyjskiej geopolityki Aleksandra Dugina obok Dzierżyńskiego, Mienżynskiego (zastępca Dzierżyńskiego w CzeKa, komunista polskiego, szlacheckiego pochodzenia), Jana Potockiego jako człowiek, który wybrał słuszną euroazjatycką drogę[14].
Późniejsi przeciwnicy oskarżali Wrońskiego o powiązania z okultyzmem. Przykładowo, w miesięczniku „Pro Christo”, wydawanym w międzywojniu przez zakon oo. marianów, pisano o nim jako o wyznawcy systemu kabalistycznego. Jak stwierdzono w artykule z 1938 r. zatytułowanym „Filozofia Hoene-Wrońskiego oparta jest na Kabale”, w swoich dziełach miał on zajmować się „[…] m.in. filozofią kabalistyczną, omawia pewne mistyczne systematy filozoficzne, wyrosłe na podłożu Kabały żydowskiej, objaśnia je ze znawstwem, poddaje rzeczowej krytyce z punktu widzenia swojej doktryny i odpowiednio do swoich założeń klasyfikuje je w schematach i tablicach rozwoju historycznego prądów filozoficznych[15]”.
Twórczość polskiego filozofa wywarła wpływ na Eliphasa Léviego (1810–1875) francuskiego wolnomularza, pisarza i badacza okultyzmu. Jak pisał Maciej B. Stępień, w swojej pracy Okultyzm. Studium ezoteryki zachodniej: „Drobne zapożyczenia z filozofii Wrońskiego widać u Léviego w autokreacji maga jako celu wtajemniczenia oraz w jego teorii woli – gdzie »wola« wydaje się wprost zastępować »twórczość«, o której mówił Wroński. W hołdzie Wrońskiemu Lévi nazwie też »mesjanizmem« własne dzieło wtajemniczenia, gdy będzie interpretował legendy wolnomularskie. »Dziełem mesjanizmu« będzie dla niego »dopełnienie symbolizmu żydowskiego i chrześcijańskiego« oraz »ponowne ustanowienie hierarchicznego wtajemniczenia i kapłaństwa myśli, władającego królestwem inteligencji i mocy«. Wpływ myśli Wrońskiego nie dotyczył jednak tylko tego typu dosłowności i podobieństw, lecz obejmował największy ogół. To Wroński zdaniem Ch. McIntosha – miał ukazać Léviemu »możliwość wspaniałej syntezy racjonalizmu, religii i wiary w postęp ludzkości«”[16].
O konotacjach filozofii Hoene-Wrońskiego z szeroko pojętym okultyzmem pisał także Wojciech Roszkowski, który jako zwolenników wrońskizmu wymienił m.in.: Józefa Jankowskiego literata, znawcę hinduizmu, i różokrzyżowca; Andrzeja Struga masona i pisarza; spirytystę Mieczysława Geniusza; okultystę Karola Chobota oraz jasnowidza Stefana Ossowieckiego[17].
Kontynuatorami myśli Hoene-Wrońskiego w Polsce byli także katoliccy filozofowie, Jerzy Braun (jeden z założycieli „Agencji Antymasońskiej”) oraz Paulin Chomicz, kluczowi członkowie (wraz ze wspomnianym wyżej Jankowskim) założonego w 1919 r. ośrodka Instytutu Mesjanistycznego im. Hoene-Wrońskiego. W jego zebraniach uczestniczyli przedstawiciele najróżniejszych opcji politycznych, m.in. związany z prawicą pisarz Eugeniusz Małaczewski; działacz PSL „Wyzwolenie” Juliusz Poniatowski; piłsudczyk Adam Loret czy członek PPS-u – Stanisław Leśniewski[18]. W 1933 r., nie zgadzając się już dłużej na coraz to śmielsze łączenie przez Jankowskiego mesjanistycznej myśli Hoene-Wrońskiego z „wiedzą tajemną”, z instytutu odeszli m.in. Braun oraz Chomicz[19].
Na temat Wrońskiego pisał także członek komórki Krasnowolskiego Witold Sawicki na łamach pracy Organizacje tajne w walce z Kościołem: „[…] w swej ezoterycznej pracy [Hoene-Wroński] »Apodactique messianique« (Paryż 1867, s. 242–243), która posiada charakter zakonspirowanej instrukcji dla wysokich wtajemniczeń masońskich, a może i wyższych, w ustępie o tajnych stowarzyszeniach pisze: »Te stowarzyszenia tajne, tworzone w miarę potrzeby, są od siebie oddzielone w grupkach odrębnych i pozornie sobie przeciwne, głosząc w stosunku do innych i kolejno, poglądy jak najbardziej sprzeczne, aby kierować oddzielnie, zyskując ich zaufanie, wszystkimi partiami i grupami politycznymi, religijnymi i literackimi, a są związane z nieznanym centrum, z którego mają otrzymywać wspólne wskazania […]«. Jak skonstatował Sawicki: „Uwagę naszą powinno skupić stwierdzenie, iż poszczególne grupy tajne (czytaj masońskie i wyżej zakonspirowane) wygłaszają poglądy ideowe pozornie sprzeczne dla wywierania wpływu i uzyskiwania swych celów. Właśnie tę metodę zastosował masoński tajny Antykościół we Francji i Anglii, co zdołało wprowadzić w błąd wielu katolików, a nawet członków Hierarchii”[20]. O wpływach okultystycznych w filozofii Wrońskiego Sawicki pisał: „Dostrzeżemy, że pouczenia »wróżki« odwiedzanej przez histeryczne damy i naiwne dziewczęta, nauki hipnotyzera obsługującego seanse z poszukiwaczami sensacji […] czy »postępowego« katolika, pragnącego szerzyć przekonanie, iż okultysta Hoene-Wroński jest »polskim filozofem« itp. w istocie są dziwnie do siebie podobne albo czerpią z tego samego źródła”[21].
W referacie znajdującym się w archiwum komórki zatytułowanym „Taktyka wronskizmu wobec Kościoła katolickiego” zwolennicy filozofii Hoene-Wrońskiego zostali wskazani przez Krasnowolskiego jako niebezpieczne dla Kościoła środowisko: „Wronkiści – stanowiąc jedno z zasadniczych i jednocześnie najlepiej zamaskowanych ugrupowań masonerii”. Podobnie jak pozostali „masoni” mieli oni stosować wobec Kościoła pewną taktykę. Zasadniczym jej elementem miało być „[…] dążenie do infiltracji i narzucenia swej ideologii i programu Kościołowi w postaci tak zamaskowanej by Ten ją przyjął jako swoją własną”. „Ulubioną metodą”, która miała doprowadzić do akceptacji filozofii Wrońskiego przez katolików, było: „[…] usiłowanie zjednania dla swoich planów i doktryny wybitniejszych, a zwłaszcza zajmujących wyższe stanowiska w hierarchii, członków Kościoła”[22].
Na łamach swoich notatek Krasnowolski twierdził, że sam Wroński miał swoje uczestnictwo w ruchu wolnomularskim ukrywać za pomocą pewnego sposobu: „Pomysł ten polegał na zastosowaniu dość prostego wybiegu: oto Wroński zaczął gorąco i namiętnie występować przeciwko masonerii, wszelkim mistykom, iluminatom itp. Rzecz jasna, iż wystąpieniami swoimi bynajmniej nie przynosił im jakieś realnej szkody, gdyż sprowadzały się one wyłącznie do rzucania inwektyw pod adresem »piekielnej bandy mistycznej« i wszelkich tajnych, zbrodniczych sprzysiężeń. Owa »zgraja mistyczna«, »zgraja tajemna«, wszelcy iluminaci i różokrzyżowcy, mimo rzucanych inwektyw i najcięższych oskarżeń, będąc widocznie dobrze zorientowani w całej »grze« bynajmniej nie mieli za złe Wrońskiemu, jego przeciw nim wystąpień”[23]. Krasnowolski twierdził, że: „[…] system Hoene Wrońskiego jest systemem całkowicie masońskim, zajmującym jedną z czołowych miejsc wśród teorii masońskich, opartym głównie na kabale. Wrońskiści stanowią jedną z najważniejszych osobistości tej mafii”.
Krasnowolski podsumował kwestię rzekomego przenikania filozofii Hoene-Wrońskiego: „[…] stwierdziliśmy, iż wronskiści w usiłowaniach zjednania dla swej sprawy kierowników hierarchii Kościoła wykazują jak najwięcej cierpliwości i energii”[24]. W innej notatce pisał o sukcesach swojej komórki w zdemaskowaniu „mesjanistów”: „W trakcie naszych badań nad masonerią udowodniliśmy ponad wszelką wątpliwość, iż elementy mesjanistyczne stanowią główny i zasadniczy rdzeń wszystkich szkół i kierunków masonerii, chociaż występować mogą w postaci mniej lub bardziej zamaskowanej”[25].
OJCIEC KISIEL I „GRUPA MOKOTOWSKA”
Aleksander Kisiel filozofię Wrońskiego miał krzewić i promować zarówno przed, jak i po wojnie wśród młodzieży akademickiej w ramach „grupy mokotowskiej”. Był to krąg członków warszawskiej „Sodalicji Mariańskiej Akademików” skupionych wokół warszawskich jezuitów. Jej historia wzięła swój początek od prezesa Sodalicji Mariańskiej Akademików w czasie okupacji Władysława Domaradzkiego, który zapoczątkował „Akcję Wychowawczą”, mającą stanowić próbę odbudowy sodalicji w wojennej rzeczywistości. Oprócz „grupy mokotowskiej” w ramach jego działań powstały jeszcze „grupa praska” oraz „żoliborska”[26]. Sam Domaradzki zginął w czasie powstania warszawskiego 16 września 1944 r.
Działalność o. Kisiela, jak i samej „grupy mokotowskiej” opisał Bartłomiej Noszczak, autor monografii Za klasztorną furtą. Migawki z życia i działalności jezuitów w Warszawie (1945–1956): „W sali Domu Pisarzy lub kaplicy przy Rakowieckiej o. Kisiel organizował dla studentów z sodalicji wykłady i odczyty. Na przykład w styczniu 1949 r. odbył się odczyt zatytułowany »Ocena filozoficznych podstaw materializmu w świetle nauki Kościoła katolickiego, czyli dlaczego nie jestem materialistą«, a w kwietniu i maju tego samego roku o. Kisiel wygłosił wykład dotyczący problemu »Współczesny inteligent w obliczu Chrystusa«. W kaplicy przy Rakowieckiej w niedziele i święta o godz. 10 były wygłaszane kazania skierowane specjalnie do młodzieży sodalicyjnej. Zachowała się lista obejmująca ich problematykę od lutego do maja 1946 r. Większość homilii wygłosił o. Aleksander Kisiel, w dwóch przypadkach (10 i 17 marca) zrobił to o. Jan Piwiński. Tematy kazań dotyczyły różnych zagadnień wiary oraz życia religijno-społecznego i brzmiały następująco: »Dlaczego Bóg dopuszcza zło?« (10 lutego), »Czy Kościół nigdy nie zmieni nauki o piekle?” (17 lutego), »O przyczynach niewiary« (24 lutego), »Najtrudniejsza nauka. Dlaczego Chrystus nie uwolnił nas od cierpienia?« (3 marca), »Czy możliwe są prawdziwe cuda?« (10 marca), »Czy istniał Jezus Chrystus, tak jak Go przedstawiają Ewangelie?« (17 marca), »Struktura katolickiego poglądu na świat« (24 marca), »Jak można wierzyć, kiedy sami księża źle żyją?” (31 marca), »Dlaczego musimy spowiadać się przed księdzem z grzechów?« (7 kwietnia), »Co nam mówi Chrystus zmartwychwstały? Istota chrześcijańskiego humanizmu« (21 kwietnia), „Życie cielesne w człowieku – jego prawa i granice” (22 kwietnia), »Czy Kościół nie złagodzi nigdy nauki swej o czystości?« (28 kwietnia), »Polska Królestwem Maryi« (3 maja, tego dnia msza św. została odprawiona wyjątkowo o godz. 9)”[27].
Według informacji podanych bezpiece przez członka sodalicji Hannę Iłowiecką podczas jej przesłuchania z 1948 r. „grupa mokotowska” stanowiła zespół „ludzi luźno ze sobą powiązanych”, których celem było „pogłębienie życia religijnego” i „utworzenie pewnego stylu katolickiego w życiu społecznym”[28]. Jak wspominał z kolei po latach jeden z sodalisów Władysław Skrzydlewski: „Specjalnością grupy mokotowskiej był nacisk na dokształcanie się w apologetyce chrześcijańskiej, w pewnym sensie »modnej« w ostatnich latach przedwojennych […] Na zainteresowania młodych ludzi zbierających się na Mokotowie, niewątpliwy wpływ miał fakt, że od 1940 roku byli związani ze znakomitymi teologami zakonu jezuitów, wśród których trzeba przede wszystkim wymienić ks. Edwarda Kosibowicza i ks. Aleksandra Kisiela”[29].
Przed wojną członkiem „grupy mokotowskiej”, był także żołnierz Narodowej Organizacji Wojskowej, powstaniec warszawski – ks. Andrzej Janicki, który wspominał udział w jej pracach: „Obok konspiracji wojskowej i politycznej istniała także konspiracja religijna. Działały różne »grupy katolickie«, związane czy z zakonami czy niezależnie od nich. Działałem i ja na tym polu. Wraz z kilkoma moimi kolegami z Wawelberga (warszawska szkoła średnia o profilu mechaniczno-technicznym – przyp. aut.) jak Władek Suski – twórca »teorii osobowości« i inni, nawiązaliśmy żywy kontakt z Ojcami jezuitami […] Zajmował się nami młody, pełen zapału ks. Aleksander Kisiel. Obok spraw czysto religijnych studiowaliśmy z nim zagadnienia ekonomiczne, psychologiczne, unowocześnioną filozofią Hoene-Wrońskiego […], dyskutowaliśmy «teorię osobowości» Władka i inne zagadnienia. Korzystaliśmy niewątpliwie dużo intelektualnie i duchowo, ale wkradało się do tego sporo elementu mistyczno-romantycznego”. „W ogóle w tamtych czasach, jakie przeżywaliśmy łatwo było wpaść w rodzaj patriotycznego mistycyzmu – kontynuował – Ludzie chętnie dawali nieraz wiarę »opatrznościowym« mężom, mającym przynieść wyzwolenie, uczynić Polskę »Mesjaszem Narodów«”[30]. Wspomniany przez Janickiego „Władek” czy też Andrzej, (jak jest on nazywany w zapiskach komórki) Suski miał być nieformalnym liderem „grupy mokotowskiej”, która kontynuowała pracę także po wojnie. Oprócz Suskiego i księdza Kisiela[31], składała się z: Stefana Wilkanowicza sodalisa, późniejszego członka KIK i wieloletniego redaktora naczelnego miesięcznika „Znak”[32], działacza katolickiego i wykładowcy akademickiego Aleksandra Legatowicza[33], Leona Sterny członka AK oraz powstańca warszawskiego[34], żołnierza NOW-u Andrzeja Janickiego; przyszłych działaczy warszawskiego KIK-u Sewera Krzyżanowskiego[35], Mieczysława Wierzbowskiego i Zygmunta Markowskiego[36].
Z pewnością to właśnie wymienione we wspomnieniach Janickiego zagadnienia związane z mistycyzmem i mesjanistyczną filozofią Hoene-Wrońskiego studiowane przez krąg młodzieży skupionej wokół ks. Kisiela stały się z dla Krasnowolskiego, jak i samego prymasa Wyszyńskiego pretekstem do zainteresowania się przez jego komórkę poczynaniami tej grupy. W świetle materiałów komórki Suski miał bardzo szkodliwy wpływ na osobę kapłana, jak napisał Krasnowolski: „Podobno miał on doprowadzić ks. Kisiela po raz drugi do obłędu przejściowego.” Według informacji podanych przez Hannę Sadowską Władysław Suski utrzymywał ścisłe kontakty z ks. Kisielem w latach 1945-1946. Pod koniec 1946 r. miało dojść nawet do tego, że prowincjał jezuitów wydał zakaz ks. Kisielowi kontaktowania się z Suskim do lipca 1947 r. Było to spowodowane doprowadzeniem się ks. Kisiela do stanu choroby psychicznej – za którą odpowiedzialny był Suski[37]. Zdaniem Krasnowolskiego zachowanie kapłana wynikało z jego niecodziennych zainteresowań: „Należy przy tym zaznaczyć, że studia nad filozofią okultystyczną bardzo często doprowadzają do stanów psychopatycznych, a nawet do obłędu. Znane są nam dziesiątki wypadków, w których praktyki i studia okultystyczne doprowadziły do pomieszania zmysłów[38]”.
Zaburzenia Kisiela, o których tu mowa mogły być przede wszystkim skutkiem traumy po doświadczeniach z powstania warszawskiego. Jak wspominał o nich Janicki: „[…] w czasie Powstania w klasztorze przy ulicy Rakowieckiej [Niemcy] zmusili wszystkich ojców i braci do zejścia do piwnicy i wymordowali, rzucając granaty. Ocalał tylko nasz ks. Kisiel, przywalony ciałami współbraci”[39].
Były członek tej grupy Wilkanowicz miał dodatkowo oświadczyć Krasnowolskiemu, że: „[…] Władek (czyli Suski) powiedział, że Olek (Legatowicz – przyp. aut.) przejął tylko drobną część jego filozoficznej koncepcji i teraz tym się chwali i popisuje. Świadczy to o tym, że pod względem filozoficznym Suski był inspiratorem Olka”. Suski nazywany w aktach komórki Andrzejem albo Władysławem w „grupie mokotowskiej” zwany miał być „Wielkim Władkiem”[40]. Wilkanowicz, kontynuując swoją opowieść, miał stwierdzić, że: „Suski jest człowiekiem ogromnej woli i konsekwencji. Potrafi w ciągu kilku miesięcy, gdy to postanowi, nauczyć się jakiegoś języka siedząc szereg godzin nad nauką”. Opowiadał on także historię, domniemanych odwiedzin Suskiego u naczelnego rabina Polski[41]: „po tej wizycie żydzi uważali go za swojego”, a to dlatego, że miał dać się on poznać jako „człowiek znający doskonale tajniki wiedzy rabinackiej oraz znający doskonale filozofię talmudyczną i kabalistyczną – dlatego też – musiał on być uznany przez żydów za swojego człowieka[42]”. Suski został określony przez Krasnowolskego mianem „dziwnego i tajemniczego osobnika”, którego „związki z masonerią okultystyczną wydają się nie ulegać wątpliwości[43]. Na czym owa „dziwność” miała polegać, jednak nie wyjaśnił. W archiwum komórki znalazła się natomiast notatka spisana z niedatowanej relacji Leona Sterny, który miał opowiedzieć osobliwą historię związaną z narzeczoną Suskiego, niejaką Krystyną poległą w czasie powstania warszawskiego: „W roku 1946 Andrzej Suski razem z Leonem Sterną spędzili noc na Powązkach – gdzie leżała Krystyna – próbując spowodować jej zmartwychwstanie. W tym samym czasie ks. Kisiel, Olek Legatowicz widzieli Krysię w kaplicy na Rakowieckiej”[44].
Informacje komórki z 18 października 1950 r. wskazywały na to, że Suski miał zacząć wówczas ustatkowane życie jako pracownik techniczny (od jesieni 1950 r.) w „jednej z instytucji w Warszawie”. Sadowska miała nawet stwierdzić, iż: „[…] ostatnimi czasy Suski bardzo wynormalniał, co ma się m.in. przejawiać w tym, że poznaje on znajomych na ulicy”[45]. Ostatnia notka dotycząca Suskiego składa się z oskarżeń, które pod jego adresem wygłosił Leon Sterna, który twierdził, że jest on agentem UB, a także „masonem i magiem”[46]. W rozmowie z Krasnowolskim Wilkanowicz nie dawał wiary w żadne oskarżenia dotyczące Suskiego: „Stefan absolutnie nie wierzy, by Władek mógł był świadomie masonem. Twierdzi, że gdyby ten człowiek kiedyś się przekonał, że służy obcej sprawie – to dzięki swej fantastyczności, silnej woli natychmiast zmieniłby w 100% swoje postępowanie[47]”.
Krasnowolski wiele miejsca w swoich zapiskach poświęcił także wspomnianemu Aleksandrowi Legatowiczowi. Opisywał go jako jednostkę „wszechstronnie utalentowaną”: „Faktem jest, że cokolwiek robi – gra, śpiewa, uprawia sporty czy tańczy. Wszystko robi doskonale. Od młodości ćwiczył się specjalnie w samoopanowaniu, w niezdradzaniu swoich uczuć. Według […] Stefana [Wilkanowicza], L.[egatowicz] uprawiał ćwiczenia przypominające praktyki yogów (sic) hinduskich. Potrafił – dla przyjemności – wpatrując się w ludzi spod przymrużonych oczu doprowadząc ich do «wyjścia z nerwów»”.
Do grupy mokotowskiej Legatowicza ściągnął ks. Kisiel, który miał tłumaczyć, że: „[…] pozyskanie Olka dla katolicyzmu za [akt] wielkiej wagi także ze względu na jego nieprzeciętną indywidualność. Ojciec zawsze jednak uważał, że nie jest jeszcze w pełni pozyskany”[48]. Sam Legatowicz wspominał swoje pierwsze spotkanie z ks. Kisielem na łamach wydanej w drugiej połowie lat 80. książki Kto jest kim w Polsce. Inaczej: „Przypadek zrządził, że zostałem poproszony, ażebym jednemu z ojców jezuitów, który zajmował się różnymi kierunkami filozofii, wyłożył współczesną analizą matematyczną. Z przyjemnością w parafii na Rakowieckiej spotkałem się z tym ojcem jezuitą. I za jego też sprawą w roku 1945 byłem już w powstałym duszpasterstwie akademickim[49].
Legatowicz do prac w ramach „grupy mokotowskiej” zachęcał także Krasnowolskiego: „Proponował wówczas [1947 r.] wielką akcję na terenie wsi. Miano przygotować większą ilość studentów – przeszkolić ich i rzucić do pomocy proboszczom. Mnie pragnął powierzyć L.[egatowicz] stronę techniczno-oganizacyjnych akcji. Ponieważ po namyśle doszedłem do wniosku, że ani ja nie potrafię ani sprawa nie jest realna, projekt upadł”. Krasnowolski pisał, że od prac w grupie skutecznie odwiodły go „mistyczne tendencje” ks. Kisiela oraz brak zrozumienia przez Legatowicza „istoty życia katolickiego”: „Pamiętam, że w tym okresie zarzucałem wprost L.[egatowiczowi] brak ducha liturgicznego i niebezpieczeństwo pychy, do którego on się zresztą przyznawał”[50].
W 1947 r. środowiska skupione wokół Sodalicji zorganizowały obóz w Smołowie w okolicach Olsztyna[51], gdzie – jak pisał założyciel komórki: „[…] po raz pierwszy widziałem u L.[egatowicza] dzieło Wrońskiego – tytułu nie pamiętam”[52]. Od tego czasu według Krasnowolskiego miały się coraz częściej pojawiać się plotki o powiązaniach Legatowicza z „masonerią”. Jeszcze tego samego roku podczas zimowych rekolekcji Sodalicji w Częstochowie Krasnowolski przedstawił mu swoje negatywne stanowisko: „[…] w dość szczery sposób przedstawiłem mu wszystkie zarzuty, jakie miałem przeciw niemu. Jednym z zarzutów było twierdzenie, że styl jego pracy polegający na inspirowaniu «swoimi» ludźmi pewnych akcji czy środowisk jest podejrzany. «Podejrzewają Ciebie o różne rzeczy». O «masonerię»? Zapytał L.[egatowicz]. Potwierdziłem”[53].
Według Krasnowolskiego Legatowicz przejawiał „podejrzane” poglądy, a jako ich przykład podawał on m.in.: apel o to „żeby nie zaprzeczać wszystkim zarzutom, jakie marksiści stawiają katolikom”, którzy powinni „przyznać się – do wszystkich popełnionych win”; czy przynanie, iż większość katolików nie prowadzi swojego życia zgodnie z Ewangelią, a „fakt istnienia marksizmu spoczywa w części na samych katolikach”. Legatowicz miał ponadto stwierdzić, że: „Marks, który ujął się słusznie za nędzą robotników. Stracił wiarę. Ujrzał w kościele czynnik wyłącznie polityczny. Stąd do swojej teorii społecznej – w dużej mierze słusznej – dobudował materialistyczną filozofi”. Legatowicz dodał przy tym, iż: „Marksiści muszą wierzyć, że my ich kochamy. Postawa katolików ma być postawą pełnego realizowania życiem Prawdy. Przyznanie się do błędów i miłości – to pozwoli na rozwiązanie stosunku do marksistów.”
W duchu prezentowanych przez siebie poglądów Legatowicz skrytykował także List Pasterski Episkopatu Polski „O radościach i troskach Kościoła” z 25 marca 1949 r.: „[…] miał wobec tego listu wiele zastrzeżeń – uważał, że nie daje on świadectwa Prawdzie, ponieważ Kościół, zamiast przyznać się do błędów – broni tylko siebie i potępia marksizm”. Krasnowolski miał podejmować także starania, żeby Legatowicz zrozumiał „w jakich punktach jego teorie są sprzeczne z katolicyzmem”. W tym celu miał udać się z nim do dra. teologii i późniejszego wykładowcy Papieskiej Akademii Teologiznej ks. Bogdana Jankowskiego[54]: „Rozmowa miała charakter bardzo ogólny, ks. Bogdan opowiadał o Rzymie rozmawiał o sprawach kleru i seminarium. Wydany później sąd ks. Bogdana o L.[egatowiczu]: człowiek w pewnym sensie chory. Po oczach można poznać, że nie przekona się go nigdy. Ma pewną ideę-fix (sic.) która jest nieuleczalną”[55]. Również koledzy grupy mokotowskiej zapamiętali Legatowicza jako enigmatyczną postać, co przyznawał po latach sam Mieczysław Wierzbowski: „Aleksander Legatowicz był jednostką dosyć tajemniczą, mówił nam wszystkim: «mówię 5% tego co myślę, a wam [przyjaciołom] 15%»”[56].
Na przełomie 1947/1948 roku za sprawą konfliktu Legatowicza z Wilkanowiczem miał się dokonać w „grupie mokotowskiej” rozłam, spowodowany ich kłótnią o względy niejakiej Elżbiety Krawczyk związanej towarzysko z kręgiem Sodalicji Akademickiej[57] W całą sprawę miał włączyć się ks. Kisiel, który: „[…] twierdził, że Stefan [Wilkanowicz] ma powołanie kapłańskie. Stefan pogodził się ze swym losem i odszedł od Eli. Przeżywał to b. ciężko. O. Kisiel intensywnie namawiał Elę do poślubienia Otta [Legatowicza]. Ela, kochając Stefana – nie zgodziła się”. Legatowicz zerwał wówczas kontakty z Kisielem i jak zapisał Krasnowolski: „[…] nie ustąpił, twierdząc, że intuicyjnie jest głęboko przekonany zarówno o kapłańskim powołaniu Stefana, jak i o tym, że Ela jest jemu, Ottowi przeznaczona. Wmawiał to Eli przy każdej okazji”[58].
KISIEL – WROŃSKISTA
Członkowie „grupy mokotowskiej” zostali określeni w zapiskach komórki jako jednostki „inspirowane przez masonerię”, którą miał uosabiać w ich kręgu ks. Kisiel, który jak twierdził Krasnowolski, był: „[…] ściśle związany z masonerią okultystyczną-regularną”. Założyciel komórki antymasońskiej miał dojść do takiego wniosku, ponieważ: „[…] analiza postawy ideologicznej, działania oraz koncepcji teorii głoszonych przez ks. Kisiela wykazuje liczne elementy okultystyczne oraz silne powiązania z doktryną i ideologią masonerii”[59].
Sam kapłan miał być zdaniem Krasnowolskiego wrońskistą: „W kołach wrońskitowskich ks. Kisiel jest uważany za znawcę filozofii Hoene Wrońskiego, ks. Kisiel propagował wrońskizm. M.in. na terenie młodzieżowym katolickim (wiosna 1947 r.) miał wykłady na temat tej filozofii”. Kisiel miał zdawać sobie sprawę z tego, że dzieła i ideologia Hoene-Wrońskiego, nie są zgodne z doktryną kościelną: […] tym niemniej on uważa tę filozofię za genialną i bezwzględnie prawdziwą”. Szczególne „zagrożenie i niebezpieczeństwo” związane z działalnością kapłana wynikały z tego, że „[…] działa on głównie na terenie młodzieżowym i akademickim. Środowisko to jako mniej wyrobione i stosunkowo mało krytyczne może się bardzo łatwo przejąć jego teoriami”[60].
Dodatkowym zarzutem wobec ks. Kisiela miała być jego przyjaźń z Ludwikiem Grabianką, (którą miał potwierdzać Wilkanowicz). Grabianka był nauczycielem szkół średnich, potomkiem słynnego Tadeusza Grabianki (1740-1807) jednego z twórców i przywódcy Stowarzyszenia Iluminatów Awiniońskich. Założyciel komórki antymasońskiej pisał, że Ludwik Grabianka wraz ze swoim „przyjacielem” Jerzym Braunem: „[…] należy do głównych inspiratorów penetracji masońskich na terenie katolickim”. „Grabianka – zanotował Krasnowolski – jest autorem wielkiej pracy masońskiej na temat nowego ustroju społeczno-gospodarczego. Dzieło to, które dotychczas posozstaje w maszynopisie jest znane ks. Ksielowi, który wydał o nim bardzo pozytywną opinię. Należy zaznaczyć, iż praca Grabianki jest napisana w duchu filozofii masońskiej i zawiera liczne elementy okultystyczne[61]”. Z kolei w notatce autorstwa Tyborowskiego znalazła się informacja, że jedną z kopii dzieła Grabianki około 1952 r. przesłano przez dawną członkinię „Konfedracji Narodu” Annę Dąmbską samemu Bolesławowi Piaseckiemu[62]. O pracy tej wspomniała na łamach Słownika biograficznego „Ziemianie polscy XX wieku” autorka biogramu Grabinaki Maria Dembińska: „Pasją jego życia stało się pisanie książki, której tematem była wizja przyszłości. Widział Europę wolną, bez granic i wojen, bez podziału na państwa. Czystopis książki, oddany na przechowanie zaginął”[63]. Według Ludwika Tyborowskiego Grabianka utrzymywał także kontakt z jednym z członków „grupy mokotowskiej” Leonem Sterną, u którego zatrzymywał się, kiedy miał do załatwienia jakieś interesy w Warszawie[64].
Kolejnym argumentem Krasnowolskiego, był kontakt, który Kisiel utrzymywał z emerytowanym pracownikiem Ministerstwa Poczt i Telgrafów niejakim Rafałem Wyszomirskim[65]. Według informacji komórki był on człowiekiem robiącym „wrażenie maniaka” oraz „masonem okultystą, podszywającym się pod katolicyzm”. Był także, filozofem-amtorem, autorem szeregu rozprawek na temat teologii, które miały cieszyć się zainteresowaniem Kisiela, który bardzo pozytywnie ocenił jego prace i polecał je do druku w jezuickim Przeglądzie Powszechnym. „Należy nadmienić – dodał Krasnowolski – iż cenzura Kurii Warszawskiej odmówiła udzielenia aprobaty pracom Wyszomirskiego, oceniając je jako sprzeczne z nauką Kościoła[66]”. Na temat Wyszomirskiego zachowała się relacja pracownicy Biblioteki Narodowej Krystyny Muszyńskiej, którą spisała w ramach konkursu na wspomnienia o Bibliotece Narodowej z 1985 r.: „[…] nie mogę pominąć postaci tak pamiętnej w dziejach Działu Rękopisów, jaką był tak zwany papież, czyli Rafał Wyszomirski. Był on twórcą «systemu» filozoficznego nazwanego przez siebie pauliznizmem, który jakoby szczęśliwie jednoczył w sobie marksizm z chrystianizmem i dzięki temu wskazywał ludzkości jedynie słuszną drogę dalszego rozwoju. Ideę tę należało tylko odpowiednio rozpowszechnić, a pokojowa i szczęśliwa przyszłość naszego świata będzie sprawą zupełnie pewną”. Muszyńska wspomniała, że ideologia ta miała się ziścić dopiero gdy papieżem zostanie sam Wyszomirski, który chciał przybrać sobie imię »Rafael I«: „Aby rozpropagować swą ideologię, przyszły papież pisywał dziesiątki listów kierowanych do takich osobistości jak: kolejni prezydenci Stanów Zjednoczonych, królowa Elżbieta, Chruszczow, sekretarze ONZ itd.”. „Najbardziej interesowało go, czy jego prace znajdą czytelników, na co niestety – zgodnie z prawdą – musieliśmy dawać odpowiedź negatywną. Nie zrażało go to jednak zupełnie, żył swymi ideami, których wcielenie uważał za pewnik, jak również to, że sam zostanie papieżem”[67]. System „paulianizmu” według informacji Krasnowolskiego jego twórca miał przedstawić także w kurii warszawskiej oraz lubelskiej z prośbą o wydanie orzeczenia co do jego zgodności z doktryną katolicką. Kuria warszawska orzeczeniem podpisanym przez swego kancleraz ks. Tadeusza Klaubersza w 1948 r. miała stwierdzić w jego pracach szereg nieścisłości dogmatycznych i herezji[68].Grabianka i Wyszomirski zostali sklasyfikowani przez twórcę komórki antymasońskiej jako jednostki, których „związki z masonerią zostały ustalone” i które niewątpliwie wykorzystują swój wpływ na moderatora „grupy masońskiej” do osiągnięcia swoich niecnych celów[69].
KATOLICKA KOMUNA
Według notatki zatytułowanej „Sprawa Magdalenki” Kisiel miał także utworzyć coś na kształt katolickiej wspólnoty, rozumianej na zasadzie zespołu żłobków. Z informacji podanych przez Krasnowolskiego wynika, iż na przełomie lat 1948/1949 w Magdalence koło Warszawy Kisiel miał wynająć dużych rozmiarów barak, w którym postanowił „dać zaczątek wzorowej gminy chrześcijańskiej, czy też rodzinie opartej o jego koncepcje filozoficzne”. Miał on w tym celu wziąć pod swą kuratelę ponad 20 sierot – niemowląt, którymi opiekowały się wyznaczone do tego studentki – sodalistki.
Zdaniem Krasnowolskiego ośrodek w Magdalence był: „wzorową wspólnotą rodzin katolickich opartą na zasadach katolickiego »komunizmu«”. „Do koncepcji tej z punktu widzenia katolickiego należy się odnieść z największą rezerwą. We wspólnotach tych według ks. Kisiela ma nie być pieniędzy, ma panować zupełna wspólnota, dóbr materialnych”. Według przytaczanych przez Karsnowolskiego idei ks. Kisiela w Magdalence miały: „[…] mieszkać rodziny katolickie razem z matkami dzieci nieślubnych – które – […] miały się opiekować także innymi dziećmi w czasie gdy ich rodzice byli zajęci swą pracą zarobkową. W zespole rodzin ks. Kisiela miała istnieć wspólnota środków materialnych. Miała być urządzona wspólna kuchnia, wspólny żłobek dla dzieci itp.”[70] Wspólnoty te, zdaniem twórcy komórki miały być w założeniach kierowane przez „ojców rodziny” pełniących jednocześnie rolę kapłanów, których obowiązkiem było codzienne rozdzielanie wszystkim członkom rodziny sakramentu Komunii Świętej. Według Kranowolskiego Kisiel swoje koncepcje miał zapożyczyć od katolickiego działacza Tadeusza Bauma[71], który na terenie Anina pod Warszawą zaczął tworzyć w czasach okupacji wspólnotę rodzin chrześcijańskich. Innym źródłem inspiracji była działalność architekta Bohdana Pniewskiego[72], który miał być „członkiem masonerii wyższego stopnia” i propagatorem „masońskiej” – zdaniem Krasonowlskiego – idei zespołów rodzin chrześcijańskich opartych na zasadach wspólnoty w ramach, mającego działać w czasie wojny nieznanego bliżej „Zakonu Odrodzenia Rodziny Chrześcijańskiej”.
Dziećmi przebywającymi w Magdalence zajmowały się m.in.: Maria Binder, Halina Gotowicka, Bożena Kolisko (uczestniczka powstania, pełniąca służbę w „Pomocy Żołnierzowi”[73]), Figa Zagórska, Teresa Lasocka, Hanka Sadowska. „Prace te – zaznaczył Krasnowolski, były zupełnie ponad siły dziewcząt doprowadziło to w paru wypadkach do utraty zdrowia, a nawet do wypadków ciężkich zachorzeń”[74]
Informacje Krasnowolskiego na temat idei tworzenia przez Kisiela ośrodków rodzin katolickich potwierdzają przywoływane już zeznania Hanny Iłowieckiej z 1948 r, w których opowiadała ona, że grupa związana z ks. Kisielem chciała stworzyć „wspólnoty społeczne oparte na zasadach życia rodzinnego”. Iłowiecka podała także przykłady takich wspólnot: „Np. grupa mieszkająca w jednym bloku domowym, tworząca rodzinę w szerokim słowie tego znaczenia (sic), a więc np. prowadząc akcje kulturalne pośród członków, akcje pomocnicze w wychowaniu dzieci”[75]
*
Krasnowolski podsumowując w jednej z notatek postać ks. Aleksandra Kisiela orzekł, że kapłana tego jako intelektualistę dużej miary, mającego wspływ na otoczenie” i twórcę „krypto masońskiej” „grupy mokotowskiej”, należy „całkowicie odizolować” poprzez uniemożliwienie mu „działalności społecznej, a przede wszystkim „wpływu na młodzież”[76].
Nie jest pewne czy materiały komórki Krasnowolskiego w sprawie o. Kisiela wpłynęły na odbiór jego postaci przez samego Stefana Wyszyńskiego, wiadomo jedynie, że prymas był nim żywo zainteresowany. Świadczą o tym fragmenty jego dzienników: 28 października 1952 r. „O[jciec] Waczyński prowincjał księży jezuitów, informował o stanie zdrowia o. Kisiela, który zarzuca różnymi fantastycznymi memoriałami. Przeżycia powstańcze w piwnicy domu księży jezuitów przy ul. Rakowieckiej zniszczyły doszczętnie tę bujną umysłowość o wielkich zdolnościach. Dziś jest to ruina człowieka – dzieło Niemców[77]”. 17 marca 1953 r. „Zgłosił się o. Waczyński, prowincjał jezuitów. Informował o niepokojących objawach psychicznych o. Kisiela, ofiary hitleryzmu z podziemi kościoła św. Andrzeja Boboli przy ul. Rakowieckiej[78]”.
Jest natomiast pewne, iż filozofia wrońskizmu, którą promował Kisiel budziła w Wyszyńskim obawy. Jak pisał autor pracy “Oportet vos nasci denuo”: myśl społeczno-polityczna Jerzego Brauna Rafał Łętocha – Jerzy Braun, który działał od 1963 r. w Zarządzie Klubu Inteligencji Katolickiej, rok później zorganizował sekcję filozofii polskiej: „Mimo swej nazwy, sekcja zajmowała się głównie jednym zagadnieniem, tzn. filozofią absolutną Józefa Marii Hoene-Wrońskiego. Na czas trwania Vaticanum II przekształciła się ona w komisję soborową (podobnych ciał Braun powołał osiem, m.in. pedagogiczną, literacką, ekonomiczną, ekumeniczną). Każda z nich pracowała oddzielnie, a patronował im ich założyciel, opracowywały on tezy i wnioski dla ojców soboru przekazywane następni kard. Wyszyńskiemu. Prymas zresztą osobiście zachęcał do tego rodzaju działań, mówiąc: »Pracujcie, rozwalajcie to co zmurszałe, wnoście myśl polską na sobór, tylko ostrożnie z Hoene-Wrońskim«[79]”.
Ojciec Aleksander Kisiel po przebytym leczeniu zajął się nauczaniem historii literatury polskiej oraz języka francuskiego jezuickich kleryków w Poznaniu. W 1955 r. osiadł na gospodarstwie w Henrykowie koło Piaseczna. Zmarł w zapomnieniu w 1985 r[80].
TOMASZ KROK (OBBH w Warszawie INSTYTUT PAMIĘCI NARODOWEJ)
[1] F. Paluszkiewicz, Mały słownik jezuitów w Polsce, Warszawa 1995, s. 99-100.
[2] Zeznanie ks. Aleksandra Kisiela o zbrodniach popełnionych przez Niemców w klasztorze oo. Jezuitów przy ul. Rakowieckiej w Warszawie z dn. 7.X.1946 r., [w:] Zbrodnie okupanta hitlerowskiego na ludności cywilnej w czasie powstania warszawskiego w 1944 roku, w dokumentach, oprac.: S. Datner, K. Leszczyński, Warszawa 1962, s. 124-126.
[3] K. Dorosz, W 75. rocznicę masakry na Rakowieckiej, [w:] jezuici.pl <https://jezuici.pl/2019/08/w-75-rocznice-masakry-na-rakowieckiej/#_ftn4>
[4] B. Noszczak, Za klasztorną furtą. Migawki z życia i działalności jezuitów w Warszawie (1945–1956), Warszawa 2020, s. 215-218.
[5] Zob. szerz. T. Krok, Antymasońska komórka Episkopatu Polski w świetle badań i dokumentów (1946–1952), Kraków-Gdańsk 2015.
[6] Ostatni wpis w dziennikach dot. Krasnowolskiego datowany jest na 12 marca 1957 r.: „9.00 J[erzy] Krasnowolski, co do sytuacji wewnętrznej w P[AX]: trudno ją oceniając na podstawie sytuacji ekonomicznej […]”. (S. Wyszyński, Pro memoria, t. 4: 1956–1957, red. M. Białkowski (współpraca M. Wiśniewska), Warszawa 2020, s. 167).
[7] Książka Witolda Sawickiego po raz pierwszy ukazała się w 2000 roku nakładem Wydawnictwa Wers. Publikacja Domu Wydawniczego Ostoja z 2011 roku jest kolejnym przedrukiem bazującym na udostępnionym przez Wers tym samym składzie, choć ze zmienioną stroną tytułową i danymi o wydawcy. (Zob. Z archiwum Ligi Narodowo-Demokratycznej. Materiały z działalności w okresie 1960–1990, https://socjocybernetyka.wordpress.com/archiwum/; W. Sawicki, Organizacje tajne w walce z Kościołem. Antykościół tajny – zarys, Krzeszowice 2011, s. 153).
[8] Były one na tyle istotne, że Wyszyński odnotował ten fakt na łamach swoich dzienników: „Przybył Jerzy Krasnowolski, który od wyjścia z więzienia nie pokazywał się u mnie wcale. Zbiory jego, dotyczące
studiów nad masonerią, w części mu zwrócono”. Krasnowolski został oficjalnie aresztowany przez UB jako podejrzany: „[…] o kierownictwo grupą osób zbierającą wiadomości o masonerii”. Według wniosku z zatrzymania „grupy zajmującej się zbieraniem informacji o masonerii” z maja 1952 r., organy MBPwykryły jej działalność już w 1949 r., jednak ze względu na „interes operacyjny” nie została ona zlikwidowana, natomiast
Krasnowolski został zawerbowany do współpracy z organami bezpieczeństwa publicznego”. (S. Wyszyński, Pro memoria. Zapiski z lat 1948–1949 i 1952–1953, Warszawa 2007, s. 567; AIPN, MSW, 01251/22/Jacket, Materiały ze śledztwa dot. Jerzego Krasnowolskiego, Wniosek o zezwolenie na aresztowanie z maja 1952 r., podpisany przez płk. J. Różańskiego i płk. J. Brystygierową, k. 82–83).
[9] R. Darowski, Filozofia jezuitów w Polsce w XX wieku. Próba syntezy, Kraków 2001, s. 168.
[10] A. Wawrzynowicz, Józef Maria Hoene-Wroński – biogram, [w:] Spór o mesjanizm, red. A. Wawrzynowicz, Warszawa 2015, s. 20.
[11] W. Roszkowski, Mesjanizm a masoneria okultystyczna w Drugiej Rzeczypospolitej, [w:] „Przegląd Powszechny”, nr 2, Kraków 1983, s. 209.
[12] A. Wawrzynowicz, Spór o polski mesjanizm. Geneza i rozwój idei, [w:] Spór o mesjanizm, red. A. Wawrzynowicz, Warszawa 2015, s. IX–X.
[13] W. Roszkowski, op. cit., s. 210.
[14] „Właściwie interesuje mnie w Polsce wszystko, co było antykatolickie: polska masoneria i okultyści, Jan Potocki i Hoene-Wroński, Menżyński i Dzierżyński. Oni wszyscy wybrali drogę euroazjatycką…” (Rozmowa z Aleksandrem Duginem „Czekam na Iwana Groźnego”, [w:] „Fronda” 11–12/1998, s. 130.
[15] Filozofia Hoene-Wrońskiego oparta jest na Kabale, [w:] „Wiarą i czynem. Pro Christo. Miesięcznik młodych katolików”, nr 4, kwiecień, Warszawa 1938, s. 1–44.
[16] M. B. Stępień, Okultyzm. Studium ezoteryki zachodniej, Lublin 2015, s. 334-335
[17] W. Roszkowski, Mesjanizm a masoneria okultystyczna…,op. cit., passim.
[18] L. Hass, Ambicje, rachuby, rzeczywistość. Wolnomularstwo w Europie Środkowo-Wschodniej 1905–1928, Warszawa 1984, s. 238.
[19] L. Chajn, Polskie wolnomularstwo 1920–1938, Warszawa 1984, s. 475.
[20] W. Sawicki, op. cit., s. 7.
[21] Ibidem, s. 30.
[22] AIPN, MSW, 00231/95 t. 1., Sprawa obiektowa dotycząca działalności Masonerii w Polsce, „Taktyka wrońskizmu wobec Kościoła katolickiego” z dn. 19 marca 1950 r., k. 202.
[23] „Ruch Synarchiczny w Polsce” z dn. 30 listopada 1947 r., AIPN 00231/119 t. 2, k. 96-97.
[24]AIPN, MSW, 00231/95 t. 1, Materiały dotyczące członków organizacji masońskich działających przy episkopacie polskim, Taktyka wrońskizmu wobec Kościoła katolickiego z dn. 19 marca 1950 r., k. 203.
[25] AIPN, MSW, 00231/95 t. 3, Materiały dotyczące członków organizacji masońskich działających przy episkopacie polskim, Infiltracje masonerii w Kościele katolickim. Lutosławski Wincenty ze stycznia 1950 r., k. 291.
[26]Jak pisał Krasnowolski: „W owym czasie Sodalicja Mariańska Akademicka w Warszawie dzielił się na 3 grupy, których jedna koncentrowała się właśnie przy O. Kisielu na Rakowieckiej”. (AIPN, MSW, 00170/917 t.1, Teczka pracy TW „Stanisław Pielewski”, k. 167).
[27] B. Noszczak, Za klasztorną furtą. Migawki z życia i działalności jezuitów w Warszawie (1945–1956), Warszawa 2020, s. 220-221.
[28] AIPN, MSW, 01439/25 t. 1, Akta śledztwa prowadzonego w sprawie o przynależność do organizacji niepodległościowej, prowadzonemu przeciwko Wiesławowi Chrzanowskiemu vel Andrzejowi Micińskiemu, Protokół przesłuchania H. Iłowieckiej z dn. 15 marca 1948 r., k. 169.
[29] W. Skrzydlewski, Organizacja i dynamika wielkiej akcji, w: Przywódca Wielkiej Akcji 1941-1944. Nasze wspomnienia o Władysławie Domaradzkim, red. T. Przeciszewski, W. Skrzydlewski, Warszawa 1997, s. 22.
[30] A. Janicki, Na rozkaz. Wspomnienia 1937-1947, Henley-on-Thames 1993, s. 81.
[31] T. Biedroń, Organizacje młodzieży katolickiej w latach 1945–1953, Kraków 1991, s. 37.
[32] K. Kreyser, D. Oleksowicz-Michnowska, W. Stradomski, Noty biograficzne, [w:] Błękitne Sztandary, Warszawa 2000, s. 156.
[33] A. Kępiński, Inaczej – kto jest kim w Polsce, Gdańsk 1989, s. 153.
[34] W. Bartoszewski, Nekrologia: zmarli w 1977 i 1978 r., w: „Rocznik Warszawski”, t. 17, Warszawa 1984, s. 475.
[35] A. Friszke, Oaza na Kopernika. Klub Inteligencji Katolickiej 1956–1989, Warszawa 1999, s. 67.
[36] K. Kreyser, D. Oleksowicz-Michnowska, W. Stradomski, op. cit., s. 129-130, 154.
[37]AIPN, MSW, 00231/125 t. 3, Materiały dotyczące członków organizacji masońskich działających przy episkopacie polskim, Andrzej Suski – «Władek»” z dn, 10 listopada 1949 r., k. 156.
[38] AIPN, MSW, 00170/917 t. 1, Teczka pracy TW „Stanisław Pielewski”, „Elementy okultystyczne teorii i koncepcji ks. Kisiela oraz ich powiązania z doktryną i ideologią masonerii” z dn. 22 lipca 1949 r. k. 108.
[39] A. Janicki, Na rozkaz. Wspomnienia 1937–1947, Henley-on-Thames 1993, s. 82.
[40] AIPN, MSW, Sprawa obiektowa dot. członków organizacji masońskich,00231/125 t. 3, „Andrzej Suski” z dn. 28 sierpnia 1949 r., k. 165.
[41] W latach 1945-1956 stanowisko naczelnego rabina sprawował Ber Percowicz.
[42]AIPN, MSW, 00231/125 t. 3, Sprawa obiektowa dot. członków organizacji masońskich, „Suski Władysław (konspiracyjnie Władek)” z dn. 22 sierpnia 1949 r., k. 154.
[43] AIPN, MSW, 00170/917 t. 1, Teczka pracy TW „Stanisław Pielewski”, „Elementy okultystyczne teorii i koncepcji ks. Kisiela oraz ich powiązania z doktryną i ideologią masonerii” z dn. 22 lipca 1949 r., k. 108.
[44]AIPN, MSW, 00231/125 t. 3, Sprawa obiektowa dot. członków organizacji masońskich, „Andrzej Suski” z dn. 17 grudnia 1949 r., k. 158.
[45] AIPN, MSW, 00231/125 t. 3, Sprawa obiektowa dot. członków organizacji masońskich, „Suski Andrzej” z dn. 18 października 1950 r., k. 178.
[46] AIPN, MSW, 00170/917 t. 3, Teczka pracy TW „Stanisław Pielewski”, „Sterna Leon” z dn. 5 stycznia 1952 r., k. 122.
[47] AIPN, MSW, 00170/917 t. 1, Teczka pracy TW „Stanisław Pielewski”, Notatka na temat „grupy mokotowskiej” z dn. 19 czerwca 1950 r., k. 173.
[48]Ibidem, k. 167.
[49] A. Kępiński, op.cit., s. 160-161.
[50]AIPN, MSW, 00170/917 t. 1, Teczka pracy TW „Stanisław Pielewski”, Notatka na temat „grupy mokotowskiej”…, k. 167-168.
[51] L. Kuklińska, Narodowcy. Z dziejów Obozu Narodowego w Polsce w latach 1944-1947, Warszawa 1999, s. 106.
[52] AIPN, MSW, 00170/917 t. 1, Teczka pracy TW „Stanisław Pielewski”, Notatka na temat „grupy mokotowskiej”…, k. 168.
[53] Ibidem, k. 169.
[54]August Bogdan Jankowski (1916-2005) – zakonnik-benedyktyn, teolog, filozof, filolog klasyczny wykładowca akdemicki. Przed wojną członek Sodalicji Mariańskiej Akademików. (W. Chrostowski, O. prof dr hab. Augustyn Jankowski OSB, [w:] „Zeszyty Naukowe Stowarzyszenia Biblistów Polskich” nr. 3, Lublin 2006, s. 333-350).
[55] AIPN, MSW, 00170/917 t. 1, Teczka pracy TW „Stanisław Pielewski”, Notatka na temat „grupy mokotowskiej”…, k. 170.
[56] Wywiad z Mieczysławem Wierzbowskim, Warszawa 2010-2011, AHM_2263, cz. 14, 01:00.
[57] A. Friszke, Między wojną a więzieniem 1945–1953, Warszawa 2015, s. 304.
[58] AIPN, MSW, 00170/917 t. 1, Teczka pracy TW „Stanisław Pielewski”, Notatka na temat „grupy mokotowskiej”…., k. 169.
[59] AIPN, MSW, 00170/917 t. 1, Teczka pracy TW „Stanisław Pielewski”, „Kisiel Aleksander ksiądz T.J.” z dn. 22 lipca 1949 r. k. 105.
[60] AIPN, MSW, 00170/917 t. 1, Teczka pracy TW „Stanisław Pielewski”, „Elementy okultystyczne teorii i koncepcji ks. Kisiela oraz ich powiązania z doktryną i ideologią masonerii” z dn. 22 lipca 1949 r., k. 107.
[61] Ibidem, k. 105.
[62] AIPN, MSW, 00170/917 t. 3, Teczka pracy TW „Stanisław Pielewski”, „Grabianka Ludwik” z dn. 3 stycznia 1952 r., k. 120.
[63] M. Dembińska, Grabianka Antoni, w: Ziemianie polscy XX wieku, cz. 1, Warszawa 1992, s. 57.
[64] AIPN, MSW, 00170/917 t. 3, Teczka pracy TW „Stanisław Pielewski”, „Grabianka Ludwik” z dn. 3 stycznia 1952 r., k. 120.
[65] Osoba o tych personaliach faktycznie znajdowała się na etacie w Ministerstwie Poczt i Telegrafów. (Dziennik urzędowy Ministerstwa poczt i telegrafów, t. 14-15, Warszawa 1933, s. 258).
[66] AIPN, MSW, 00170/917 t. 1, Teczka pracy TW „Stanisław Pielewski”, „Elementy okultystyczne teorii i koncepcji ks. Kisiela oraz ich powiązania z doktryną i ideologią masonerii” z dn. 22 lipca 1949 r., k. 106.
[67] K. Muszyńska, Z pierwszych lat mojej pracy w Bibliotece Narodowej (1947-1956), [w:] „Wspomnienia o Bibliotece Narodowej”, Warszawa 1995, s. 94-95.
[68] AIPN, MSW, 00170/917 t. 1, Teczka pracy TW „Stanisław Pielewski”, „Wyszomirski Rafał” z dn. 22 sierpnia 1949 r., k. 91.
[69] AIPN, MSW, 00170/917 t. 1, Teczka pracy TW „Stanisław Pielewski”, „Elementy okultystyczne teorii i koncepcji ks. Kisiela oraz ich powiązania z doktryną i ideologią masonerii” z dn. 22 lipca 1949 r. k. 107.
[70] AIPN, MSW, 00170/917 t. 1, Teczka pracy TW „Stanisław Pielewski”, „Sprawa Magdalenki” z dn. 22 lipca 1949 r., k. 103-104.
[71] Tadeusz Baum – sekretarz przedwojennej młodzieżowej organizacji związanej z chadecją – „Chrześcijański Związek Akademików”. (S. Gajewski, Chrześcijańskie organizacje akademickie w Polsce (1889-1939), Rzeszów 1993, s. 208, 227).
[72] Bohdan Pniewski (1897-1965) architekt, profesor Politechniki Warszawskiej, absolwent Szkoły Mechaniczno-Technicznej Wawelberga, działacz harcerski, w czasie studiów członek korporacji akademickiej Welecja. W okresie okupacji zaangażował się w nauczanie na tajnych kompletach. (Autor nieznany, O Bohdanie Pniewskim, [w:] Szkoła im. Stanisława Staszica w Warszawie 1906-1950, Warszawa 1988, s. 404-408; T. Barucki, Bohdan Pniewski (1897-1965), [w:] „Kwartalnik Architektury i Urbanistyki, t. 44, nr. 3/4, Warszawa 2000, s. 245-269).
[73] H. Wentlandt, J. Sikorska, Służba Pomocy Żołnierzowi w Powstaniu. Powydział BIP-u KG AK, w: Powstanie warszawskie: 1 sierpnia-2 października 1944 . Służby w walce, red. R. Ś́reniawa-Szypiowski, Warszawa 1994, s. 192.
[74] AIPN, MSW, 00170/917 t. 1, Teczka pracy TW „Stanisław Pielewski”, „Sprawa Magdalenki” z dn. 22 lipca 1949 r., k. 104.
[75] AIPN, MSW, 01439/25 t. 1, Akta śledztwa prowadzonego w sprawie o przynależność do organizacji niepodległościowej, prowadzonemu przeciwko Wiesławowi Chrzanowskiemu vel Andrzejowi Micińskiemu, Protokół przesłuchania H. Iłowieckiej z dn. 15 marca 1948 r., k. 169.
[76] AIPN, MSW, 00170/917 t. 1, Teczka pracy TW „Stanisław Pielewski”, „Elementy okultystyczne teorii i koncepcji ks. Kisiela oraz ich powiązania z doktryną i ideologią masonerii” z dn. 22 lipca 1949 r., k. 108.
[77] S. Wyszyński, Pro memoria, t. 1: 1948–1952, oprac. Paweł Skibiński, Warszawa 2017, s. 379-380.
[78] Idem, Pro memoria, t. 2: 1953, oprac. Ewa Czaczkowska, Warszawa 2017, s. 74.
[79] R. Łętocha, „Oportet vos nasci denuo”: myśl społeczno-polityczna Jerzego Brauna, Kraków 2006, s. 64-65.
[80] R. Darowski, op. cit., s. 168-169.