ZBIGNIEW ŁAGOSZ – MIMOWOLNE CYBORGI. MÓZG I WOJNA PRZYSZŁOŚCI [recenzja]

Artur C. Clarke pisarz fantastycznonaukowy (dziedzina ta będzie w dalszej części tego tekstu jeszcze wiele razy wymieniana) sformułował trzy prawa dotyczące technologii, z których dwa niezwykle trafnie definiują treść niniejszej recenzji. Prawa te stanowią mianowicie, że „jedynym sposobem poznania granic możliwego jest ich lekkie przekroczenie i wejście w niemożliwe” a „każda wystarczająco zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii”

Przeświadczenia pozaracjonalne jako magię dookreśla Iwona Butmanowicz-Dębicka w swej książce Wiedza pozaracjonalna w świetle wybranych teorii, które człowiek żywi od zawsze i nigdy zapewne nie przestanie, to wielka zagadka (nie tylko) antropologiczna. Autorka jako realia implikujące ekspansyjność ezoteryki w świecie współczesnego Zachodu wymienia następujące czynniki: 1) promowanie magii przez polityków szkolnictwo i media; 2) zanikanie świadomości wspólnotowej (chaos kulturowy); 3) wchłanianie treści magicznych przez Kościół; 4) gaśnięcie chrystianizmu, widoczne choćby w nieznajomości jego doktryny, co stwarza duchową pustkę; 5) wyrodnienie uniwersytetów (wzrost ich irracjonalności) poprzez narzucony im egalitaryzm; 6) nadawanie formom magicznym kształtów rozrywkowych i komercyjnych[1]. W na równi ciekawej, co cytowana powyżej pozycja jej recenzji, Paweł Okołowski przybliżając pokrótce teorie, jakimi posiłkowała się autorka, zauważa, że: „Magia i religia są fundamentalnymi zjawiskami antropologicznymi. Nie może ich nie być – stąd jałowa jest ich krytyka jako takich. Ponadto wyczerpują one zasadniczo (nie licząc miłości do osób) całą ludzką irracjonalność. W tym ich osobliwość. Można rzec: są odwieczne – poprzedzała je tylko pierwotna horda (na zwierzęcym etapie życia ludzi). Odnoszą się zaś i stąd ich fundamentalność, do dwóch naczelnych rysów kosmosu: do losu (ambiwalentnie zmiennego) oraz do śmiertelności. Otóż wszystko w tym świecie podlega losowi – czyli łącznemu działaniu fatum i przypadku – i wszystko jest śmiertelne, a człowiek to jedyna istota, która oba te fakty postrzega i na nie reaguje (drugą, prawdopodobnie, był dawniej neandertalczyk). Stało się to możliwe dzięki uruchomieniu w człowieku rozumu, to jest języka (systemu znaków innego niż zwierzęce kody)”[2].

Obie narracje, niezwykle wnikliwe i na swój sposób charakterystyczne, pomijają jednakże dość ważką – przynajmniej w moim mniemaniu – funkcję magii, a mianowicie magii jako elementu wyprzedzającego naukę w pryzmacie życzeniowości na polu przyszłych technologicznych doświadczeń w pryzmacie rozwijania ukrytych mocy człowieka.

Magia bowiem zawsze pretendowała do roli nauki i choć czasem jak to zauważył James Frazer – roli zdegenerowanej, to jej oddziaływania na współczesną technologię w sensie ukazania perspektyw badawczych nie można nie doceniać. By nie sięgać w głąb historii, przejdźmy od razu do czasów współczesnych gdzie za rok 1940 poprzez stworzenie Laboratorium  Parapsychologicznego ustanowionego przez psychologa i biologa Josepha Rhine’a (1895-1980) mającego za zadanie poprzez nieskomplikowane, ale w pełni naukowe testy i analizy udowodnić istnienie zjawisk nadnaturalnych, przyjmuje się narodziny parapsychologii. Dało to początek badaniom nad postrzeganiem pozazmysłowym i psychokinezą, do czego w dalszej części tego tekstu jeszczepowrócimy. Jednak wykazywanie wyników badań statystycznych mających uchodzić bezskutecznie za „dowody naukowe”, a także ciąg kompromitacji rzekomych, a w konsekwencji całkowicie zdyskredytowanych osiągnięć parapsychologii doprowadziły – poprzez naukową falsyfikację – do abdykacji tego podejścia. I tak oto w 1973 roku w Pradze zostaje powołane do życia „Międzynarodowe Towarzystwo Badań Psychotronicznych” tworzące nową dyscyplinę mającą w pełni posiłkować się nauką poprzez całkowitą akceptację przyjętych w naukach ścisłych zasad testowalności.

W poczet swych dociekań psychotronika założyła posiłkowanie się wiedzą naówczas nowoczesną jak psychofizjologia, biochemia, biocybernetyka i biofizyka. Co znamienne ogromna część pasjonatów ezoteryki natychmiast w orbicie swych zainteresowań ulokowała psychotronikę, mającą docelowo być próbą unaukowienia magii dostarczając tej nowej dyscyplinie szeregu pomysłów badawczych, ale także – co działo się już wielokrotnie na przestrzeni wieków – próbując poprzez nadanie ram naukowych, uwiarygodnić woje działania częstokroć obarczone szalbierstwem i graniem na naiwności ogółu.

W Polsce nestorem rodzimej psychotroniki został Lech „Emfazy” Stefański[3] (1928-2010), aktor, reżyser, publicysta, a przede wszystkim badacz zjawisk parapsychologicznych, współzałożyciel i prezes Polskiego Towarzystwa Psychotronicznego. Jednym z jego wielu procesów eksperymentalnych było doświadczenie „widzenia dermooptycznego” realizowane przez Stefańskiego na swej córce Bognie oraz w ośrodku dla ociemniałych w Laskach. Proces ten polegać miał na „widzeniu” barw poprzez dotyk palców. Osoby niewidome lub jak w przypadku Bogny widzące, lecz z całkowicie odciętym poprzez opaskę zmysłem wzroku, miały po specjalnej nauce rozpoznawać niezwykle dokładnie przedłożone im na płytkach barwy. I w tym właśnie momencie dotykamy styku magii, psychotroniki i literatury science-fiction przechodząc – po może nieco przydługawym, ale koniecznym wstępie – do clou niniejszego tekstu, czyli książki Łukasza Kamieńskiego pt. Mimowolne cyborgi. Mózg i wojna przyszłości.

Kto interesuje się najnowszymi technologiami i wojskowością musi znać autora choćby z kultowej już pozycji Farmakologizacja wojny. Historia narkotyków na polu bitwy, opisującej dokonania nauki w dziedzinie środków wspomagających żołnierza na polu bitwy. Tym razem Kamieński przenosi nas w inny świat, choć również sprzężony z militariami i procesami mózgowymi. Czytelnik teleportowany zostaje w krainę, którą zdefiniować możemy słowami William Shakespeare z Hamleta: „Więcej jest rzeczy na ziemi i w niebie, niż się ich śniło waszym filozofom”. Można dodać, że już pisarzom sci-fi, psychotronikom i ezoterykom zdecydowanie tak.

Trudno bowiem znaleźć kartę w tejże pozycji, która odsyła nas do dzieł literatury fantastyki wywodzącej pośrednio swe pomysły z psychotroniki, a których to pierwowzory pomysłów znajdziemy w obecnej i obecnie się tworzącej technologii militarnej. Już na początku tej niesamowitej pracy autor konkluduje skąd wzięła się taka dynamika rozwoju: „(…) żołnierz musi stać się bardziej kompatybilny z systemami opartymi na SI. Intensywny rozwój technologii militarnej coraz bardziej pozostawia człowieka w tyle. Obciążony naturalnym bagażem ludzkich słabości i ograniczonych możliwości, nie nadąża on za jej algorytmiczną prędkością. Kondycja ludzka stała się przeszkodą. (…) Jeden dron rozpoznawczy Global Hawk, który utrzymuje się w powietrzu bez przerwy do dwudziestu czterech godzin, streamingując obrazy w czasie rzeczywistym, potrzebuje pięć razy więcej częstotliwości, niż miały w sumie do dyspozycji amerykańskie siły zbrojne podczas wojny w Zatoce w 1991 roku”[4]. Skoro kondycja po ludzku stoi na przeszkodzie, to nie ma innego wyjścia jak ją podrasować. Kamieński z uwagą i precyzją drona zbiera dla nas wszystkie informacje wraz z wykazem pozycji (literatury i filmów), z których wywodzą się pomysły twórców „ludzkiego podrasowywania”. A lista tychże jest bardzo długa, tak samo jak i lista potrzeb. „W toku dziejów człowiek poprawiał swoje zdolności odbierania świata i orientowania się w nim. Czynił to za pomocą coraz wspanialszych narzędzi. Od teleskopu po mikroskop, od okularów po noktowizor, od lornetki po radar, od głośników po słuchawki, od termometru po kamerę termowizyjną, od busoli i kompasu po system nawigacji GPS. Współcześnie boom przeżywają coraz bardziej zaawansowane, zautomatyzowane i zminiaturyzowane urządzenia sensoryczne. Kolejnym etapem koewolucji homo sapiens i technologii nie będzie tylko ich implantowanie. Człowiekowi nie wystarcza już prosta fuzja tych elektronicznych receptorów z ciałem. Zapragnął ulepszonego i bogatszego aparatu percepcji. Wkroczyliśmy w epokę bioinżynieryjnego wzmacniania posiadanych i fundowania sobie zupełnie nowych zmysłów. Postęp neurobiologii, bioelektroniki, bioinformatyki i SI pozwala przywracać utracone funkcje sensoryczne, ale też designersko je rekonfigurować. Postludzkie moce przestają być futurystycznymi fantasmagoriami. Stają się czymś prawdopodobnym i osiągalnym (podkreślenie Z.Ł.)”[5]. Celowo podkreślono ostatnie zdanie, ponieważ jest ono kwintesencją wstępu tej receznji. By jeszcze bardziej zobrazować, co miałem na myśli, łącząc magię, psychotronikę i fantastykę naukową w jedno narzędzie służące projekcji myśli współczesnych bioinżynierów oraz cybernetyków na nowe projekty przydające wymarzonym mocom realne kształty posłużę się ostatnim już cytatem: „Zjawisko substytucji sensorycznej polega na kodowaniu informacji właściwej dla jednego zmysłu (powiedzmy wzroku) na sygnały dostępne dla drugiego (na przykład słuchu lub dotyku). Mózg potrafi się niesamowicie przeprogramować, dlatego funkcje uszkodzonego organu można przekierować na inny zmysł. Wielki propagator substytucji David Eagleman jest przekonany, że granice doświadczanej przez człowieka rzeczywistości można stosunkowo łatwo poszerzać. Wystarczy tylko podpiąć mózg do odpowiednich mechanicznych lub bionicznych czujników. Wystarczy »podłączyć« go do nowych bodźców, a on sam wykona już resztę pracy. Odkryje, jak identyfikować je i interpretować. Wprawdzie na początku będzie zdezorientowany nieznanymi danymi, ale stosunkowo szybko zacznie rozumieć alternatywny język sensoryczny. Odpowiednio przeinstaluje też swoje obwody. Dostroi się do innego typu sygnałów i ich wzorców. Uważany za ojca substytucji zmysłowej Paul Bach-y-Rita stwierdził: »Po prostu daj mózgowi informacje, a on już będzie wiedział, co z nimi zrobić«”[6]. Już wiecie zatem, skąd w mych dywagacjach znalazł się Stefański i jemu podobni? Jeśli jeszcze nie, to z pewnością dowiecie się po przeczytaniu książki Kamieńskiego, któremu z tego miejsca wypada pogratulować kolejnej w jego dorobku intelektualnej uczty, jaką raczy czytelników


[1] I. Butmanowicz-Dębicka, Wiedza pozaracjonalna w świetle wybranych teorii, Kraków 2015, s. 280-286.

[2] P. Okołowsk, Teorie przeświadczeń pozaracjonalnych a teoria Musiała-Wolniewicza, „Przegląd Filozoficzny – Nowa Seria”, R. 26: 2017, Nr 3 (103), s. 9.

[3] Warto w tym miejscu zaznaczyć, iż grupa pasjonatów pod przewodnictwem autora niniejszego tekstu w składzie: Olga Drenda, Dariusz Misiuna, Łukasz Orbitowski, Tomasz Stawiszyński i Jan Lubicz Przyłuski, przygotowuje film dokumentalny o tej nietuzinkowej postaci. W tym celu zorganizowano zrzutkę Film dokumentalny poświęcony osobie Lecha “Emfazego” Stefańskiego | zrzutka.pl

[4] Ł. Kamieńskiego pt. Mimowolne cyborgi. Mózg i wojna przyszłości, Wołowiec 2022, s. 17.

[5] Ibidem, s. 29.

[6] Ibidem, s. 53.