ZBIGNIEW ŁAGOSZ: POLSCY WICCANIE. STUDIUM RELIGII PRZEŻYWANEJ. [RECENZJA]

POLSKIE STOWARZYSZENIE BADAŃ NAD ZACHODNIM EZOTERYZMEM

W szerokim wachlarzu współczesnych religii pogańskich, niczym pawi ogon swym metalicznym połyskiem lśni wicca, której to ojcostwo przypisuje się brytyjskiemu antropologowi Geraldowi Gardnerowi (1884-1964). Dzięki skutecznym zabiegom medialnym, a przede wszystkim działalności na polu inicjacyjnym z sukcesem rozpropagował ten kult oraz przyczynił się do powstania wielu współczesnych nurtów czarostwa. Badaniem rodzimego środowiska tej jakże specyficznej religii inicjacyjnej zabrała się – w sposób niezwykle wnikliwy i szczegółowy – Joanna Malita-Król w swej najnowszej pozycji pt. Polscy wiccanie. Studium religii przeżywanej.

Badania tego typu środowisk mających w swych fundamentach ideowych tajność jest rzeczą niezwykle trudną. Na podejmującego się tego wyzwania badacza czekają bowiem dwa prymarne zagrożenia. Pierwsze to problem z pozyskaniem zaufania badanego środowiska, poprzez brak przynależności inicjacyjnej, a zatem prowadzenie badań z zewnątrz. Drugie — to w przypadku podjęcia adherencji w danym środowisku tajnym – tendencja do braku obiektywnej perspektywy poprzez „zżycie się” z danym obiektem badawczym. Na ten drugi typ zagrożenia zwracał uwagę znamienity badacz ezoteryki Wouter Hanegraaff, opisując współczesnych eksploratorów zakonu magicznego Ordo Templi Orientis, z których niemal wszyscy byli jego istotnymi uczestnikami. Zdarza się jednak, iż prowadząc badania z wewnątrz opisywanej instytucji, jak i na zewnątrz, unika się tych błędów, mając na uwadze nade wszystko etykę badawczą.

Najlepszym przykładem to choćby Tadeusz Cegielski, wieloletni wielki mistrz Wielkiej Loży Narodowej Polski, prowadzący nad wyraz obiektywne badania struktur wolnomularskich, a także autorka opisywanej tutaj pozycji, która – jak sama pisze – decyzję o pozostaniu niejako „na zewnątrz” badanego środowiska podjęła ze względu na kilka ważkich aksjomatów badawczych. „W moim przypadku większy dystans okazał się konieczny, przede wszystkim z uwagi na świadomą rezygnację z inicjacji i, w tym przypadku dosłownie, rezygnację ze stania się Konwertytką.  Wicca fascynuje mnie jako zjawisko kulturowe i religijne, a nie jako osobista ścieżka duchowa, natomiast przejście inicjacji wyłącznie dla celów naukowych uważam za nieetyczne zarówno wobec moich rozmówców (więc zarazem prawdopodobnych osób inicjujących), jak i wobec samej siebie”[1].

Autorka kreśląc portret polskiej społeczności wicca, korzysta z badań terenowych, które prowadziła przez kilka lat w tym środowisku. Wywiady, jakie przeprowadza, dostarczają w moim przekonaniu pełny obraz tego szalenie złożonego świata. Mimo braku tej wspomnianej konwersji daje się wyczuć, iż indagowani nie czują tego typowego dystansu przed osobą nieprzynależną im poprzez inicjację. Jest to zapewne wynikiem ogromnej erudycji, którą autorka posiadła na przestrzeni lat, publikując tak sama, jak i wespół z Adamem Anczykiem teksty naukowe swą narracją ulokowane właśnie w obrębie współczesnego czarostwa.

Czegóż zatem dowiadujemy się z tej wnikliwej kwerendy autorki? Otóż jak to często bywa w przypadku ugrupowań ezoterycznych, środowisko rodzimych wiccan nie jest w żadnej mierze jednorodne. Panuje tu przekaz przynajmniej dwóch linii, ale pojawiają się także, choć z mniejszą akceptacją, linie eklektyczne.

Narodziny polskiej odnogi tego stosunkowo młodego przecież wyznania, wiąże się z pojawieniem się w Polsce Internetu i zdobywaniem “zakazanej wiedzy” poprzez czytanie wszelkiej maści tekstów z dziedziny magii, czarostwa i ezoteryki. Tak to poprzez uczestnictwo w różnego rodzaju forach, a wreszcie pierwsze warsztaty i kontakty z ugruntowanymi już w światowym środowisku kapłankami oraz kapłanami, wicca poczyna kiełkować i na naszym gruncie. Warto w tym miejscu zaznaczyć, iż owo zainteresowanie wyrasta również z orbitowania obecnych wiccan wokół religii pogańskiej, jaką jest rodzimowierstwo słowiańskie, odwołujące się do przedchrześcijańskich wierzeń i praktyk na terenach polskich (i nie tylko).

Autorka uwypukla także, mocne powiązanie wicca, ale także i innych odgałęzień czarostwa z feminizmem i kobiecą duchowością, mające także spory wpływ na kształtowanie się polskiego środowiska. Pojawiają się tu także swoiste „smaczki”, jak duża niechęć ojca wicca Gardnera do homoseksualistów (zapewne poprzez pryzmat magii Aleistera Crowleya, na której się wzorował, choć akurat w kontrze do niego, gdyż Crowley uważał stosunek seksualny między dwoma mężczyznami jako jeden z przynoszących największe skutki w operacjach magicznych) czy – tu w kontekście polskim – wojnę „wiccańsko-astaryjską” mającą odbić się szerokim echem w całej pogańskiej społeczności. Wspominana jest także – szkoda, że tylko poprzez krótką wzmiankę – słynna operacja „stożek mocy”, podczas której to czarownice miały rzucać zaklęcia na Hitlera, celem odżegnania nalotów Luftwaffe na Wielką Brytanię podczas II wojny światowej (swoją drogą ta operacja magiczna, jak i szereg innych wykonywanych np. przez kabalistów żydowskich warta jest odrębnych badań).

Bardzo ciekawie brzmią także wypowiedzi samych wiccan, częstokroć przywoływane na kartach tej pozycji. Ich osobisty stosunek do inicjacji zwłaszcza przez pryzmat tradycyjnie odebranego wychowania w dominującej przecież w Polsce religii rzymsko-katolickiej, jest tu niezmiernie ciekawy (także poprzez koncepcję łączenia tych dwóch sprzecznych zdawałoby się form, choćby w ujęciu znanym już badaczom Christo wicca). Czytelnik dostaje zatem do ręki pozycję kompletną, ukazującą tak pełnię narodzin i historii wicca w Wielkiej Brytanii, a także definiującą i wplatającą w to barwne tło rodzimych wyznawców. Autorka przemierza meandry początków tradycji, formowania się zrębów ideowych oraz nie do końca okrzepłych jeszcze rytuałów w sposób należny poważnemu badaczowi. Cytuje przy tym pozycje uwzględniające obecny stan badań tak w kraju, jak i na świecie. Pozostaje tylko mieć nadzieję na dalsze dociekania badaczki w tej pasjonującej materii.


[1] J. Malita-Król, Polscy wiccanie. Studium religii przeżywanej, Kraków 2021, s. 33.