ZBIGNIEW ŁAGOSZ – O „TAM” („LÀ-BAS”)

Joris-Karl Huysmans (właśc. Charles-Marie-Georges Huysmans) był synem Holendra i Francuzki urodzonym w Paryżu w 1848 roku. Już w wieku lat osiemnastu zatrudniony został na stanowisku urzędniczym w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, jednakże od najmłodszych lat jego wielką namiętnością pozostała literatura.

Słynny mistrz naturalizmu Emil Zola (1840-1902)  przez pewien czas zaliczał Huysmansa w poczet swoich najwybitniejszych uczniów. Elew jednakże odsunął się od mistrza i początkowe zauroczenie naturalizmem porzucił na rzecz dekadentyzmu (być może za sprawą wpływu nań otoczenia, składającego się w główniej mierze z prostytutek i aktorek, a także odstąpienie od katolicyzmu, w którego to duchu został wychowany), publikując swoistego rodzaju manifest kształtującego się kierunku literatury francuskiej A rebours (Na wspak).

Poznawszy żyjącego w skrajnej nędzy katolickiego pisarza Leona Bloya (1846-1917) zaprzyjaźnił się z nim, wspomagając go finansowo, za co tenże z wielkim zacięciem starał się przywrócić Huysmansa na łono Kościoła. „Odwiedzając równie namiętnie klasztory, co domy schadzek, Huysmans żył w ciągłym udręczeniu. Uporczywie szukał swojej drogi. Interesował się środowiskami naundorfistów (…), ale również okultyzmem i spirytyzmem”[1]. Wsiąknął w środowisko Gérarda Encausse (1865-1916) znanego pod ezoterycznym pseudonimem „Papus”. Huysmans poznał także innych ówczesnych luminarzy okultyzmu, Stanislasa de Guaita (1861-1897) i Joséphina Péladana (1858-1918). Poprzez zaprzyjaźnionego literata i agnostyka Rema de Gourmonta (1858-1915) zapoznał wreszcie jego rozmiłowaną w mrocznych odmętach okultyzmu kochankę – Berthe Courriere (1852-1917), która wciągnęła go w otchłań opowieści o czarnych mszach i satanistach. Takoż wespół poprzez swoiste śledztwo dotarli do Josepha-Antoine Boullana (1824-1893), francuskiego księdza oskarżanego o satanizm. W ten sposób zawiązała się korespondencja, a w konsekwencji dopuszczenie Huysmans’a do osobliwych praktyk i dokumentów poświęconych ówczesnemu satanizmowi, które ten nazwał w swych listach: „najbardziej zdumiewającymi archiwami satanizmu”. Tak oto streszczona i uproszczona tu historia doprowadza autora do stworzenia powieści z kluczem, która po dziś uważana jest za kanon literatury satanistycznej: La-bas.

Znamienne – jak słusznie zauważył w książce Okultyzm i nowoczesność. Studium literaturoznawcze Krzysztof Grudnik – iż La-bas funkcjonuje jako powieść satanistyczna, to nie wyrasta on w sposób bezpośredni z satanistycznych zainteresowań autora, a poza słynną ulokowaną w niej sceną czarnej mszy – niewiele tam z samego satanizmu[2]. I choć autor w swym zamyśle niewątpliwie chciał stworzyć unikalne studium aktualnego satanizmu, to posiłkował się materiałem wątpliwej proweniencji podsuwanym mu przez ludzi, których reputacja pozostawiała wiele do życzenia. Tym samym niezwykle trudnym jest oddzielić przedstawione tam „fakty” od majaków, pomówień i insynuacji.

Dzieło zostało wydane w lutym 1891 roku i z miejsca stało się bestsellerem, na co zapewne wpłynął niezamierzony początkowo czarny PR, jaki rozpętał się wokół pozycji. Czytelnicy „L’Echo de Paris”, którzy jako pierwsi mogli zapoznać się z jego treścią (początkowo była bowiem kolportowana w tym piśmie w odcinkach), poczęli za sprawą obrazoburczej – ich zdaniem – publikacji, masowo rezygnować z gazetowej prenumeraty. Specyficznego smaczku oraz dodatkowego rozgłosu powieść zyskała dzięki wypowiedziom środowisk ezoterycznych. Głos zabrali wzmiankowani już Papus i Péladan. Ten pierwszy zaznaczał, iż rzekome źródła autora w kwestii satanizmu to nic innego jak kalka kilku encyklopedii, a drugi z kolei zarzucał twórcy, iż całość jest zręczną mistyfikacją, a w warstwie faktologicznej całkowicie jednak zmyśloną. W żadnej mierze nie zahamowało to jednak sprzedaży, a gdy w dodatku po opublikowaniu La-bas w formie książkowej, jeden z najważniejszych ówczesnych dystrybutorów Bibliothèque des Chemins de Fer zakazał wystawiania powieści na swoich stoiskach kolejowych. Sukces był więc gwarantowany[3].

Skąd czerpał swe natchnienie i jaki wpływ książka miała na samego autora (nawrócił się z powrotem na katolicyzm) opisuje w doskonałej pozycji Satanizm. Historia, mity, Massimo Introvigne. Niezmiernie ciekawe, iż przekaz czarnej mszy utrwalony na kartach La-bas stał się z biegiem czasu dla wielu autentycznym zapisem satanistycznej liturgii, a wielu wyznawców satanizmu traktuje ją jako wzór i w swych rytuałach w pełni się nią posiłkuje.

Tak oto i rodzimy czytelnik po niemal 131 latach od jej pierwszego wydania może zaznajomić się z tym rzekomo bluźnierczym dziełem. Na runku ukazał się właśnie pierwszy polski przekład autorstwa Witolda Jabłońskiego. Interesujące, że przez szereg lat, pomimo ogromnego zainteresowania, nikt nie pokusił się o jego prezentację na naszym rynku wydawniczym. Tajemnicą poliszynela jest, iż w świecie ezoterycznym trwały różne spory i dysputy w tej kwestii. Tu między innymi dzięki pomocy i zaangażowaniu Mariusza Doeringa, właściciel Wydawnictwa IX (Krzysztof Biliński) rozpoczął zmagania uwieńczone sukcesem, którego tak pod względem redakcyjnym jak i niesłychanej oprawy powinszować mógłby sam Boris Balkan – słynny kolekcjoner zafascynowany pozycjami na temat Szatana. Książka – zwłaszcza w twardej oprawie – prezentuje się bowiem imponująco. Misterna okładka fascynuje i przyciąga, nie mniej niż sama treść. Osobiście mam także dodatkowy smaczek, gdyż dzieło jest ręcznie numerowane, a ja – zapewne zupełnie przypadkowo – objąłem w posiadanie numer 66[4].

Nie będę tu opisywał szczegółowo fabuły, ponieważ jej wykładnia jak i swoisty przecież filtr, jaki nakłada recenzent na przeczytaną pozycję, byłaby nieadekwatna do zamierzonego przez twórcę odbioru. Dodam tylko, iż w latach późniejszych dziennikarz Marie Joseph Gabriel Antoine Jogand-Pages (znany bardziej pod pseudonimem Léo Taxil), wykorzystał ogromny wydźwięk La-bas, by stworzyć własną legendę, według której miała istnieć międzynarodowa sekta masońsko-satanistyczna. Ale to już całkiem inna (choć bardzo podobna) historia.


[1] M. Introvigne, Satanizm. Historia, mity, Kraków 2014, s. 178.

[2] K. Grudnik, Okultyzm i nowoczesność. Studium literaturoznawcze, Gdynia-Kraków 2016, s. 233.

[3] R. Ziegler, Satanism, Magic and Mysticism in Fin-de-siècle France, New York 2012, s.6.

[4] Wiedziony poczuciem misji będę dopytywał, komu przypadł egzemplarz z numerem 666, czytelników zaś poinformuję.