POLSKIE STOWARZYSZENIE BADAŃ NAD ZACHODNIM EZOTERYZMEM
Mariawityzm to w pełni oryginalne polskie wyznanie swymi korzeniami sięgające ruchu honorackiego. Już niemal od swego powstania, którego wypadkową były objawienia Marii Franciszki Kozłowskiej (1862-1921), gros środowisk opiniotwórczych, jak i sam Kościół katolicki wytoczyły najcięższe z możliwych dział przeciwko temu ugrupowaniu. Prócz nałożonej na jej założycielkę (a także jednego z księży Jana Kowalskiego) przez papieża Piusa X ekskomuniki, wygenerowano z niebywałą wręcz zajadłością kampanię oszczerstw i półprawd przypinając w tenże sposób pejoratywne etykiety wyznawcom tego stricte katolickiego przecież odłamu. Na szpaltach XIX wiecznych gazet zaroiło się przeto od „heretyków”, „odszczepieńców”, „kozłowitów”, „mankietników”, „Rosyjskich agentów”, czy religijnych sekciarzy słynących z wyuzdanych orgii seksualnych. I mnie onegdaj badawczo przyciągnęła owa czarna legenda, która prócz ww. zarzutów wyprodukowała nowe, będące całkowicie w orbicie mych zainteresowań, a zatem posądzenia mariawitów o przynależność do satanistów i kultywowanie różnorakich tradycji ezoterycznych w obrębie jej najwyższych przedstawicieli. Przeprowadziwszy w tym zakresie kwerendę, konstatowałem: „Nie ma jednak żadnych dowodów na wpływ ezoteryki, gnozy czy martynizmu na doktrynę teologiczną mariawitów. Same kontakty wyższego duchowieństwa z organizacjami propagującymi hermetyzm czy gnozę nie są przecież żadnym wyznacznikiem (a takie rzeczywiście były Z.Ł.)”[1].
W polu badawczym pojawiło się wiele publikacji (tak pojedynczych artykułów, jak i monografii), pisanych przez niezależnych badaczy oraz osoby powiązane doktrynalnie z tym wyzwaniem, radzące sobie w różny sposób z wieloma niuansami leżącymi nie tylko u powstania tego szalenie intrygującego wyznania, ale także – a może przede wszystkim – z ilością wyprodukowanych (często celowo) materiałów mających zdeprecjonować twórców i wyznawców kościoła. Nie pomogła w tym także schizma, dzieląca mariawityzm na dwa ośrodki (Płocki i Felicjanowski), która jak to w przypadku tego typu wydarzeń bywa, prócz ataku z zewnątrz, przyniosła także te wewnątrz, tworząc konglomerat nie tylko iście wybuchowy, ale także niezwykle trudny do rozbrojenia. Za owo rozbrajanie narosłych mitów, legend i ukazywanie w pewnych kwestiach niemal całkowicie nowego obrazu zabrali się autorzy wydanej właśnie pozycji W stronę Królestwa Bożego na ziemi. Myśl społeczno-polityczna mariawitów polskich, Rafał Łętocha i Andrzej Dwojnych.
Zadanie, jakie sobie obrali, a mianowicie zaprezentowanie kompleksowego i koherentnego obrazu myśli społeczno-politycznej mariawitów w zestawieniu z szerokim tłem ukazującym nie tylko źródła, ale i inspiracje, wykonali w sposób świadczący nie tylko o ich doskonałym warsztacie badawczym, ale także o tym, iż badanie tego zakresu i kontekstu kulturowego jest także ich pasją.
Obrany motyw poszukiwań jest ideowo niezwykle ciekawy, jak zaznaczają bowiem autorzy: „Widzimy więc wyraźnie, że mariawici mają tutaj spełniać funkcję herolda czy zwiastuna zapowiadającego Królestwo Boże na ziemi i prowadzącego ludzkość do niego, pośrednika między Bogiem a ludźmi. Figura zwiastuna jest charakterystyczna dla wszelkich ruchów o charakterze millenarystycznym”[2]. To zwiastowanie ma też swoistego rodzaju źródło, a jest nim – pojmowany na swój sposób i znacznie przekształcony – mesjanizm, przyciągający tak bardzo naszych wieszczów narodowych i elity ówczesnego społeczeństwa. Odszyfrowują zatem mariawici, owe słynne Mickiewiczowskie „A imię jego czterdzieści i cztery” lokując na tym stołku mistycznego odnowiciela narodu polskiego, wzmiankowanego już Jana Kowalskiego (1871-1942), późniejszego arcybiskupa i spadkobiercy przekazu Mateczki Kozłowskiej, a równocześnie generatora mariawickiego rozłamu, zwanego na przemian „mieczem nieprawości” (ze względu na proces o niemoralne zachowanie względem mariawickich dziewcząt i sióstr zakonnych) i „Boskim namiestnikiem”.
W swych poszukiwaniach nie pomijają autorzy niczego, odwołując się tak do odkryć poprzedników, a także publikując nieznane dotąd badaczom teksty i archiwalia zdobyte dzięki uprzejmości obecnej biskupki z Felicjanowa, Mari Beatrycze Szulgowicz. Warto w tym miejscu zaznaczyć, iż mariawici w kwestiach tak kapłaństwa, jak i biskupstwa kobiet są prekursorami nie tylko na niwie krajowej, ale i światowej. Co więcej, w kościele mariawickim od razu organizowano święcenia zbiorowe. „Niewątpliwie (…) dowartościowano pierwiastek kobiecy, a nawet powiązano kobiecość z odmiennymi (od tych tradycyjnie im przypisywanych) cechami i wartościami. Podkreślano, że wszelka nienawiść do kobiet ma podłoże szatańskie, bunt aniołów w świetle objawień otrzymanych przez Mateczkę miał się dokonać na skutek tego, że nie chcieli oddać nakazanego przez Boga hołdu Najświętszej Maryi Pannie”[3].
Książkę – mimo że adresowaną do naukowców – czyta się na przysłowiowym bezdechu, zwłaszcza gdy prócz wyłuszczania czytelnikowi niuansów doktryn politycznych absorbujących mariawickich teologów, a odnajdujących się np. w koncepcjach Józefa Piłsudskiego dostajemy informację o przygotowywanym wprowadzeniu poligamii, która to praktykowana w czasach Starego Testamentu, miała być i tutaj przeznaczoną dla grona wybranych.
Staranność wypowiedzi oraz ogrom
przepracowanego materiału stawia omawianą pozycję na jednym z pierwszych
miejsc, jeśli chodzi o książki opisujące mariawityzm, w przypadku jednak
wyłożenia i zebrania w całość koncepcji i idei w pryzmacie myśli
społeczno-politycznej – zdecydowanie na pierwszym.
[1] Z. Łagosz, Mariawici a okultyzm – próba dotarcia do prawdy w Prawda i Fałsz o Polskiej chwale i wstydzie, wyd. Stopka, Łomża 2010, s. 267.
[2] A. Dwojnych, R. Łętocha, W stronę królestwa bożego na ziemi. Myśl społeczno-polityczna mariawitów polskich. Kraków 2021, s. 53.
[3] Ibidem, s. 337.